poniedziałek, 30 grudnia 2019

Ulubione książki 2019 roku!

Ulubione książki 2019 roku!

Wspomniałem przy okazji zestawienia najgorszych, w moim mniemaniu, pozycji przeczytanych w 2019 roku o tym, iż przygotowałem dwa subiektywne rankingi. Dziś przyszedł czas na ten drugi. Oto dziewięć ulubionych książek, jakie miałem przyjemność przeczytać w mijającym roku.

Podobnie jak w przypadku "Najsłabszej Dziewiątki" każdy z tytułów opatrzyłem komentarzem, zdaniem z mojej opinii, do której możecie przejść po kliknięciu hiperłącza. 

1) Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki -"to wciągająca mieszanka niebanalnego romansu z powieścią obyczajową, której akcja rozgrywa się na przestrzeni wielu lat. Llosa opowiada o Peru, o przemianach politycznych, planach szerzenia rewolucji komunistycznej w Ameryce Południowej, ale i o protestach paryskich studentów z 1968 roku, tworząc panoramę zdarzeń i osobowości. To również niezwykła podróż po stolicy Francji przyciągającej ludzi z całego świata.  I w tej plątaninie wielkich wydarzeń politycznych, małych ludzkich dramatów stałymi wartościami są dwie rzeczy - miłość głównego bohatera do niegrzecznej dziewczynki oraz jej wodzenie go za nos."

2) Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie - "Frédéric Martel stworzył niezwykle wciągającą opowieść o ludzkich ułomnościach i sprzecznościach tak często trudnych do pogodzenia. Nie piętnuje bohaterów książki za ich homoseksualizm, za naturalne skłonności, ale za niebywałą dwulicowość, piramidalną hipokryzję osób będących dla wielu przykładem i moralnym wyznacznikiem. Mogłoby się wydawać, że Sodoma... będzie zwykłym paszkwilem na Kościół katolicki, kolejnym lewackim atakiem na jego struktury, tak nie jest. "

3) Horyzont - "Powieść Małeckiego to przede wszystkim świetnie napisana historia tego jak wybory dokonywane w młodości determinują nasze dalsze życie, jak rodzinne sekrety mogą wpływać na późniejsze pokolenia. Od tych wyborów, które z perspektywy nastoletniego człowieka wydają się słuszne zależy wszystko co nas później spotyka."

4) Antyk w malarstwie. XV-XXI wiek - "Bożena Fabiani zwykłą lekcję historii sztuki zamieniła w erudycyjny popis łączący wiedzę z dziedziny malarstwa, ale i w mniejszym stopniu rzeźby, z mitologią Greków i Rzymian, często podając różne wersje tych samych opowieści. To nie tylko wydawnictwo o mitologicznych motywach w sztuce, ale i rzut oka na najważniejsze historie o herosach i olimpijskich bogach. To jak powrót do korzeni, do tego z czego wciąż czerpiemy inspirację i wiedzę. "

5) Kapitularz Diuną - "Kapitularz Diuną czytałem z zapartym tchem, a kolejne rozdziały przynosiły nieoczywiste rozwiązania, niszcząc przy tym poukładany już wcześniej scenariusz. Wielka to sztuka wciąż czytelnika zaskakiwać, powodować, by pogrążał się w lekturze, a Frank Herbert czyni to bez trudu. Najgorsze jest chyba to, że podobnie do George'a R.R. Martina, nie oszczędza swoich bohaterów i kilka razy serduszko mi pękło rozpadając się na miliony kawałków."

6) Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury - "Niesamowita Słowiańszczyzna jest erudycyjnym popisem naukowej myśli pozwalającej z boku przeanalizować raz jeszcze to co wydawało się oczywiste i jasne."

7) Nemezis i inne utwory poetyckie -  "Człowiek w tym uniwersum jest jedynie zabawką wielkich mocy drzemiących w zapomnianych pałacach, nawiedzonych domach i podziemnych kryptach, i to się czuje zatapiając się w kolejne liryki. Sama forma wiersza sprawia, że miałem wrażenie obcowania z sekretnymi zapiskami skrywającymi dawno zapomniane tajemnice." 

8) Nawałnica mieczy t. 1: Stal i śnieg - "Nawałnica mieczy przynosi nam zabawnie i z polotem poprowadzoną relację między oddaną swojej pani Brienne a Jaimem Lannisterm, Królobójcą nie będącym jedynie cwanym fechmistrzem, ale dzielnym rycerzem skrywającym dużo bardziej znaczące sekrety niż romans z siostrą. Jak zawsze możemy liczyć na pełne zwrotów akcji perypetie Aryi powoli dojrzewającej do roli bezwzględnej mścicielki. Pełna bólu i goryczy relacja Tyriona z ojcem to kolejny element przykuwający moją uwagę."

9) Star Wars Komiks. Star Wars – Darth Vader. Walka do końca. 1/2019 - "Zarówno w warstwie scenariuszowej jak i wizualnej spełnił moje oczekiwania. Stylistycznie nie odbiega od tego co w Gwiezdnych wojnach lubię najbardziej, a i przedstawienie Vadera oraz jego "wewnętrznego świata" bardzo do mnie przemawia."

2019 rok zamykam z całkiem dobrym rezultatem przeczytanych  ponad 60 pozycji. Mogę jedynie liczyć, że w przyszłym roku znajdę tyle samo czasu na czytanie. Nie mam zamiaru pobijać czytelniczych rekordów ani brać udziału w czytelniczych wyzwaniach, jak zwykle życie pokaże co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że i Wy możecie pod względem czytelniczym rok 2019 uznać za udany.

niedziela, 29 grudnia 2019

Starzy i nowi bogowie

Amerykańscy bogowie

Mitologiczne motywy i odwołania do różnych religii bywają bardzo ponętnym kąskiem dla wielu autorów tworzących swoje dzieła. Mnogość wydarzeń, znaczeń i niezwykłych bohaterów tylko wzmacnia chęć wykorzystania wierzeń i mitów, ich przetworzenia, w celu stworzenia nowej jakości.  Bardzo lubię sięgać po książki, które pełne są własnie tego typu treści. W lekturze Amerykańskich bogów m.in. odkrywanie wszystkich dwuznaczności jest zachętą do pogłębionego i uważnego studiowania tego dzieła.

Cień odsiaduje wyrok w jednym z amerykańskich więzień. Odlicza dni do wyjścia na wolność, do spotkania z ukochaną żoną. Kiedy przychodzi ten wiekopomny dzień okazuje się, że żona zginęła w wypadku samochodowym. Mężczyzna nie ma dokąd wracać, w wypadku zginął także jego przyjaciel, mający zapewnić mu zatrudnienie w warsztacie samochodowym. Ból po stracie Laury jest olbrzymi. Niespodziewanie na drodze Cienia pojawia się tajemniczy pan Wednesday - sybaryta i drobny gangster. Nie mija dużo czasu i Cień otrzymuje pracę u Wednesday'a, którego zamiary wobec niedawnego skazańca są dużo bardziej skomplikowane niż plan kolejnego skoku na bank. Za sprawą Wednesday'a Cień wkracza do świata rządzonego przez inne prawa niż te ludzkie - to świat bogów, nimf i skrzatów, mitycznych stworzeń, które przebyły do Stanów Zjednoczonych wraz z imigrantami z całego świata. Bogowie żyjący wśród ludzi? A jakże! W dodatku ci starzy bogowie codziennie toczą walkę o przetrwanie spychani na margines przez nowych władców ludzkiej duchowości.

W Amerykańskich bogach mieszają się motywy z różnych mitologii. Wiele jest odwołań do mitów nordyckich czy egipskich, ale i do wierzeń ludów afrykańskich czy rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Cień wrzucony zostaje w niesamowity wir wydarzeń, w którym można się pogubić. Nic nie jest tak oczywiste jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Na swojej drodze spotyka całą plejadę fantastycznych postaci - starych bogów, często złamanych przez czas i zapomnienie. Osamotnionych w świecie ludzi, którzy już o nich nie pamiętają. Przez większą część książki zastanawiałem się do czego to dąży. Cień podróżuje wraz z Wednesday'em, który okazuje się spiritus movens wszystkich najważniejszych wydarzeń. To bóg dążący do konfrontacji, do wielkiego starcia nowego ze starym - jego motywacje jednak są zupełnie odmienne niż mógłby się wydawać. Akcja snuje się od rozdziału do rozdziału przedstawiając nam kolejne postacie. Jest rzutem oka na historie Stanów Zjednoczonych na losy porywanych z Afryki niewolników czy północnoamerykańskich Indian. I jest to bardzo poruszające, pełne bezwzględności, walki  i woli przetrwania. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Neil Gaiman
Tytuł: "Amerykańscy bogowie"
Wyd.: MAG, Warszawa 2016
Il.str.: 608
Cena: 45 zł

czwartek, 26 grudnia 2019

Subiektywny ranking - Najsłabsza Dziewiątka

Zbliżający się koniec roku to okres zamykania różnych życiowych etapów, ale i tworzenia podsumowań tego co wyszło bądź nie. Nieskory jestem do tworzenia zestawień najlepszych i najgorszych publikacji przeczytanych w danym roku, tym razem postanowiłem wyjść ze swojej strefy komfortu i przygotowałem dwa rankingi. Dziś moja "Najsłabsza Dziewiątka" publikacji, zarówno książek jak i komiksów, które z różnych względów mi podpadły. Kolejność z grubsza przypadkowa choć nie bez znaczenia.

Każdy z tytułów opatrzony został linkiem do pełnej wersji mojego wpisu, wystarczy kliknąć w hiperłącze. Zamieściłem też krótki cytat z mojej opinii dla przypomnienia co tam najbardziej mi nie odpowiadało.

1) Śniadanie mistrzów  - "To zwykły bełkot, potok zdarzeń zmierzających do absurdalnego końca nie przynoszącego żadnego wartościowego przesłania."

2) Deadpool Classic. Tom 3 - "Nie dość, że wydarzenia będące przedmiotem komiksu nie mają żadnego większego sensu, że postacie są zwyczajnie mało pociągające, a wręcz irytujące to jeszcze ten przaśny humor, zupełnie odstający od dzisiejszych czasów, powodował jedynie uczucie zażenowania." 

3) Uczta dla wron t. 1: Cienie śmierci - "zainwestowane emocje uleciały w oparach absurdu i rozczarowania. Czytając Ucztę dla wron, zbliżając się do jej końca, zachodziłem w głowę jak to jest możliwe, że nic się nie dzieje, zupełnie jakbym oglądał 5000 odcinek "Mody na sukces" albo "Klanu"."

4) Uczta dla wron t. 2: Sieć spisków - Powiadają, że nie sztuką jest złapać zająca, ale by gonić go - niestety zbyt długie uganianie się za owym zwierzem też może zwyczajnie zmęczyć. I to zmęczenie lekturą połączone z tak ogromnym okrucieństwem autora w stosunku do swoich bohaterów (szczególnie kobiet), to znęcanie się nad nimi, oszpecanie i okaleczanie zupełnie bez celu już nawet nie szokuje, ale napawa przeświadczeniem, że twórca sam nie wie co z tym wszystkim począć."

5) Dni bez końca - "ten sposób narracji w wykonaniu Barry'ego jest zupełnie nieprzekonujący, przez pierwszych kilka stron zupełnie nie mogłem się przyzwyczaić do gatki Thomasa, potem już jakoś poszło. Najgorsze jest jednak to, że pomimo poruszania ciekawych i ważnych tematów los bohaterów w ogóle mnie nie obchodził. Czytałem to myśląc sobie, że mam tak strasznie ich w nosie, co się z nimi stanie, czy przeżyją, czy zginą"

6) Kult - "ta rozwleczona na prawie 500 stron gawęda zwyczajnie męczy i irytuje. Pierwsze rozdziały to istna droga przez jeżynowe chaszcze, aby wejść w ten świat, w rytm opowieści głównego bohatera trzeba czasu."

7) Philip K. Dick. Człowiek, który pamiętał przyszłość - "Jest to szczątkowa, mało ciekawa próba rozwikłania zagadki czy Philip K. Dick rzeczywiste widział przyszłość, czy miał jakieś z nią bezpośrednie połączenie, czy tylko był sprawnym pisarzem, który dzięki swojemu talentowi, wyobraźni i środkom psychoaktywnym potrafił kreować przekonujące obrazy świata przyszłości. Jakkolwiek by nie było, książkę męczyłem jakby stron miała nie 344 a 3000... "

8) Batman. Tom 2 – Jestem samobójcą - " W zasadzie to pachnie tu postaciami z papier mache. Motywacje bohaterów nie są do końca jasne, nie dowiadujemy się dlaczego akurat z takich arkhamowiczów, a nie innych, Bruce kompletuje drużynę. O samych bohaterach dramatu również  nie dowiadujemy się niczego odkrywczego, to zwykłe świry, nic więcej."

9) Star Wars Komiks. Star Wars – Kapitan Phasma. 4/2019 - " I dupa! Komiks poświęcony Phasmie tak zupełnie nie nic nie wnosi, że aż przykro. Phasma jak była tekturową postacią, ładnie wyglądającą w swojej srebrnej zbroi, tak nią pozostaje. Nie przeczę, opowieść ma potencjał, ale już sama fabuła mocno rozczarowuje, nie dodaje do postaci zupełnie nic ciekawego."

Żywię nadzieję, iż nikogo nie uraziłem swoimi całkowicie subiektywnymi wyborami, Mam świadomość, że przynajmniej część zaprezentowanych tu utworów, komiksów i książek, ma grono  zagorzałych fanów. Prawda jest jednak taka, że każdy z nas, na swojej czytelniczej drodze, spotkał się z innymi lekturami, które kształtowały jego czytelniczy gust.

czwartek, 19 grudnia 2019

Star Wars – Darth Vader – Płonące wody

Star Wars – Darth Vader

Ostatnie w tym roku wydanie dwumiesięcznika "Star Wars Komiks" przynosi nam kolejną historię z Darthem Vaderm w roli głównej. O tym, że komiksy z uniwersum Star Wars prezentują często poziom zupełnie niesatysfakcjonujący przypominać nie muszę - tu jednak obaw nie ma, rzecz jest wyborna! 

Darth Vader, wraz ze swymi Inkwizytorami, wyrusza z misją na pokrytą oceanem planetę Mon Calamari, znaną również jako Kalamar. W tym samym czasie na  pokładzie gwiezdnego niszczyciela znajdującego się na orbicie planety przebywa Wilhuff Tarkin mający skłonić krnąbrnego władcę Kalamara do współpracy. Surowce planety są niezwykle ważne dla umacniającego swoją władzę nowo powstałego Imperium. Ambasador, który z ramienia Imperium, prowadził negocjancie nieoczekiwanie ginie dając pretekst do siłowego rozwiązania sporu. Tarkin rozpoczyna działania zbrojne, a oddział Vadera udaje się na poszukiwanie doradcy króla Kalamara  - osoba ta ma być zbiegłym Jedi. Choć obaj podwładni nie pałają do siebie sympatią Tarkin będzie musiał poprosić Vadera o pomoc, której pokłosiem będzie dość nietypowa przysługa. 

Szósty zeszyt "Star Wars Komiks" to dwie ciekawe historie, główna Płonące wody daje nam wgląd w nastroje panujące w Imperium. To wciąż młody twór polityczny, o którego umocnienie trzeba dbać siłą. Oczywistym jest, że drenowane ze wszystkich surowców planety zaczną się buntować, a na to nie można sobie pozwolić. Ocalali z czystki Jedi wciąż ścigani są przez Inkwizytorów, nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie. W przypadku Kalamaru jeden z nich staje się zarzewiem buntu i sprzeciwu przeciw nowej władzy.  Doradca króla jest w gruncie rzeczy ekstremistą chcącym bez względu na koszty obalić Imperium. Druga opowieść zaś jest deserem, bezpośrednio wynika z pierwszej dając czytelnikowi jeszcze chwilę poobcować z Tarkinem i Vaderem, szkoda tu jednak nawet zarysowywać fabułę - napiszę tylko tyle, że obaj panowie wybrali się na dość nietypowe polowanie. Komiks zdecydowanie godny uwagi.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Scenariusz: Charles Soule
Ilustracje: Giuseppe Camuncoli
Tytuł: "Star Wars Komiks. Star Wars – Darth Vader – Płonące wody. 6/2019"
Wyd.: Egmont, Warszawa 2019
Il.str.: 128
Cena: 19,99 zł

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Kanon graficzny vol 1

Kanon graficzny

Zupełnie przypadkiem, podczas wizyty w krakowskim składzie taniej książki, w oko wpadła mi ciekawa pozycja ukazująca w komiksowej formie opowieści z kanonu literatury światowej. Pierwszy tom Kanonu graficznego... pod redakcją Russa Kicka pozwala spojrzeć na znane nam historie w inny sposób.

W zbiorze znajdziemy opowieści biblijne i mitologiczne, podania i legendy ludowe oraz poezję mistyczną z całego globu. Mamy zatem i Iliadę i Odyseję, objawienie św. Jana, opowieść o Gilgameszu, Beowulfa, ale i teksy Hildegardy z Bingen czy islamskiego mistyka Rumiego. Każdy z przedstawionych komiksów reprezentuje inny styl, charakterystyczny dla danego autora, więc jest to nie tylko podróż poprzez literaturę światową, ale także rzut oka na odmienne podejścia do sztuki tworzenia historii obrazkowych. Świetnie pokazuje jak za pomocą kreski i koloru można budować emocje i klimat, jak obrazem przekazać często nieopisywalne emocje.  Co ciekawe całość jest mocno zbalansowana, opowieści humorystyczne przeplatają się z tymi o wydźwięku dramatycznym. Chwilami zatem jest śmiesznie, innym razem przerażająco i krwawo, by później przejść do nostalgii i zadumy. 

Zaplanowany na trzy tomy Kanon graficzny... na naszym rynku wydawniczym doczekał się tylko publikacji tomu pierwszego, który nawet nie obejmuje całości oryginalnej edycji. Nic nie wskazuje na to, aby ukazały się kolejne części, a wielka szkoda. Materiał jest ciekawy, bardzo zróżnicowany dzięki czemu nie nuży, stanowi fajną powtórkę z literatury światowej, a i często zachętę do sięgnięcie po oryginalny tekst. Można też zapoznać się z rożnymi stylami artystów tworzących komiksy, aby później wybrać to co nam najbardziej odpowiada. Muszę przyznać, że Kanon graficzny... zaskoczył mnie niezwykle pozytywnie, a niektóre opowieści jak legenda indiańska Kojot i kamienie z rysunkami Micaha Farritora czy Medea Tori McKenna oczarowały mnie pod każdym względem, nie dość, że świetnie narysowane to jeszcze przejmujące - piękne. Oczywiście to tylko subiektywny wycinek tego niezwykłego albumu, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Redaktor: Russ Kick
Scenariusz: Seymour Chwast, Molly Crabapple, Robert Crumb, Will Eisner, Rick Geary, Tara Seibel, Yeji Yun
Ilustracje: Seymour Chwast, Molly Crabapple, Robert Crumb, Will Eisner, Rick Geary, Tara Seibel, Yeji Yun
Tytuł: "Kanon graficzny - 1 - Od Gilgamesza do Tybetańskiej Księgi Umarłych"
Wyd.: WAB, Warszawa 2012
Il.str.: 291
Cena: 69,90 zł

czwartek, 12 grudnia 2019

Nippon-to - kolejny raz o samurajskiej szabli

Miecz samurajski - nippon-to

Do mojej biblioteczki niedawno dołączyła kolejna publikacja poświęcona japońskiej broni białej, a właściwie samurajskiej szabli. Oręże to wciąż fascynuje pasjonatów militariów oraz koneserów sztuki bo mało jest takich przedmiotów, które łączą w sobie piękno i kunszt wykonania z funkcjonalnością sprawiająca, że niejedna głowa spadła z karku. 

Miecz samurajski, zaraz, zaraz, czy we wstępie nie użyłem słowa szabla?, to książka na powrót wprowadzająca do polskiego nazewnictwa właśnie słowo "szabla" zamiast "miecz" jako jedyne właściwe opisujące ten rodzaj broni. Niby miecz to bardziej nobilitujące, brzmi poważniej, ale odnosi się do broni białej, która posiada dwie krawędzie tnące, a głownia jest prosta, katana (swoją drogą ten termin też w książce nie jest stosowany) posiada charakterystycznie wygiętą głownię oraz jednosieczne ostrze co idealnie opisuje szablę. Ale dość o tym. Inami Hakusui napisał swoja książkę z myślą o amerykanach chcących dowiedzieć się o zdobytych podczas inwazji na Wyspy Japońskie szabel. Pierwsze wydanie miało miejsce w 1948 roku i zostało skonstruowane tak, aby przekazać jak najwięcej istotnej wiedzy pozwalającej oszacować wiek i wartość konkretnej głowni. Autor poświęca zatem miejsce zarówno historii i ewolucji japońskich szabel, jak i opisowi konkretnych jej elementów. Nie pomija skomplikowanego procesu kucia oraz późniejszej pielęgnacji gotowej głowni. I widać tu zupełnie inne podejście niż to prezentowane przez  autorów amerykańskich czy polskich. Hakusui opiera swoją wiedzę na własnym doświadczeniu oraz rodzimych źródłach nieskażonych zachodnim stylem myślenia. 

Miecz samurajski pomimo skrótowej formy, będącej niejako wyciągiem tego co najistotniejsze, często mało czytelnych czarno białych fotografii (cieszy, że wydawca zadbał o kolorowe wkładki oraz zdjęcia z polskich kolekcji) stanowi ciekawe wprowadzenie do tematu, jest dużo lepszą w moim mniemaniu pozycją niż książki, które czytałem wcześniej choć w każdej z nich znajdują się ciekawe informacje. To też ważna książka z historycznego punktu widzenia, gdyby nie amerykańskie zwycięstwo nad Cesarstwem Japonii, masowy wywóz szabel za granice, a co za tym idzie potrzeba ich dokładnego opisu i klasyfikacji w nasze ręce nie trafiłoby tak ciekawe opracowanie. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Inami Hakusui
Tytuł: "Miecz samurajski"
Wyd.: Diamond Books, Bydgoszcz 2012
Il.str.: 183
Cena: około 50 zł

sobota, 7 grudnia 2019

Coś z lodowego pustkowia

Twórcy literatury grozy sięgają po różne środki wyrazu, aby czytelnika przestraszyć. Raz uciekają się do bezpośredniego, makabrycznego opisywania drastycznych wydarzeń, scen, które na długo zapadają w naszej pamięci, innym razem subtelnie, za pomocą niedomówień, starają się dotrzeć do naszej podświadomości. Coś to książka tej drugiej kategorii.

Na lodowym pustkowiu naukowcy odkrywają tajemniczy obiekt mający być starożytnym statkiem kosmicznym. Ów statek rozbił się tysiące lat temu i został przykryty grubą warstwą lodu i śniegu, aby teraz ujrzeć światło dzienne. Co jednak z załogą tego niezwykłego obiektu? W jakim celu przybyli na ziemię? Co spowodowało katastrofę? Pytań jest wiele, na część z nich może odpowiedzieć analiza nieprzyjaźnie łypiącej istoty odnalezionej w bryle lodu nieopodal statku. To prawdziwa gratką dla naukowców, szczególnie biologów mogących poznać nową formę życia. Wkrótce okazuje się, że dotąd monotonne życie odizolowanych od świata badaczy Arktyki nieodwracalnie się zmieni. Do bazy wkroczy obłęd i śmierć, a zimno będzie ostatnim ze zmartwień bohaterów stojących w obliczu zagłady. 

Tak w skrócie wygląda zarys fabuły, w gruncie rzeczy krótkiego, ale treściwego utworu Campbella. Rzecz jest absolutnie bezpretensjonalna i samoświadoma. Nie odniosłem wrażenia podczas lektury, że autor chciał stworzyć arcydzieło mające zmienić literaturę grozy, chyba raczej przyświecało mu coś na kształt zgłębienia innych, niż dotychczas wykorzystywane, pokładów leków, jakie w nas drzemią. Jego koncept na istotę tak doskonałą, że potrafi odwzorować i przejąć swoją ofiarę w idealny wręcz sposób jest świetny. Bohaterowie, odcięci od świata na smaganym lodowatym wiatrem pustkowiu, zmuszeni są do snucia przypuszczeń i wymyślania kolejnych sposobów na odróżnienie prastarego kosmicznego stwora od swoich towarzyszy. Nikt nie może być pewnym, włączając w to czytelnika, który z bohaterów już nie jest tym za kogo się podaje. Campbell wykorzystał atmosferę izolacji arktycznej bazy, klimat potęguje zupełna bezsilność w starciu z kosmicznym tworem i to wszystko bardzo mocno działa. W książce nie ma bezsensownego biegania po korytarzach, flaki nie fruwają na lewo i prawo, a mimo tego Coś straszy. Bardzo sugestywne i klimatyczne ilustracje Macieja Kamudy dodatkowo "umilają" lekturę. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: John W. Campbell
Tytuł: "Coś"
Wyd.: Vesper, Czerwonak 2019
Il.str.: 241
Cena: 35,90

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Mity Cthulhu

H.P. Lovecraft stworzył specyficzny świat przepełniony potężnymi istotami mającymi realny wpływ na bohaterów jego utworów - zarówno opowiadań jak i wierszy. Ta specyficzna mitologia wpływa także na innych twórców chętnie sięgających po motywy przedwiecznej grozy Lovecrafta. Mity Cthulhu to próba przełożenia opowiadań Samotnika z Providence na język komiksu. 

W albumie znalazły się chyba najbardziej charakterystyczne lovecraftowskie tytuły. Jest zatem m.in. Zew Cthulhu, Zgroza w Dunwich czy Kolor z innego świata. Rysunki wykonał Alberto Breccia, a za adaptację tekstu oryginalnych utworów odpowiedzialny jest Norberto Buscaglia. Ten duet zmierzył się z niełatwym zadaniem oddania, często niewysłowionej, grozy i mrocznego klimatu tak uwielbianego przez fanów Lovecrafta. I ciężko mieć jakieś specjalne zastrzeżenia co do warstwy tekstowej albumu, niejednokrotnie pretekstowe i zupełnie umowne ilustracje jednak nie każdemu mogą przypaść do gustu. Ilustrator stawia raczej na pobudzenie wyobraźni czytelnika, pewne rzeczy jedynie sygnalizuje pozostawiając w pewnym niedopowiedzeniu to z czym się mierzy na kolejnych planszach. 

Trzeba bardzo mocno zaznaczyć, że jest to dość hermetyczna publikacja skierowana do fanów znających oryginalne utwory Lovecrafta. Komiksowe ich odwzorowanie stanowi wyciąg, samą esencję tego co możemy znaleźć w opowiadaniach. Czytelnik, który sięgnie po ten komiks bez wcześniejszej znajomości adaptowanych przez duet Breccia-Buscaglia utworów wiele straci. Jak wspomniałem wcześniej, ilustracje są niezwykle specyficzne, utrzymane w odcieniach szarości i czerni mogą nużyć i przytłaczać. To często rozmazane plamy tuszu, z których przebija się coś mającego pobudzać podświadomość, pierwsze zetknięcie z takimi obrazkami było dość nieprzyjemne jednak w pewnym momencie zaczęło działać i sprawdziło się jako środek do oddania klimatu prozy Lovecrafta.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Scenarzysta: Alberto Breccia i Norberto Buscaglia
Ilustracje: Alberto Breccia
Tytuł: "Mity Cthulhu"
Wyd.: Non Stop Comics / Sonia Draga,  Katowice 2019
Il.str.: 124
Cena: 55 zł

piątek, 29 listopada 2019

Miasto w morzu - poezja Poego

Miasto w morzu i inne utwory poetyckie

Naturalną koleją rzeczy jest dążenie do jak najbardziej pełnego poznania twórczości ulubionego autora. Po przeczytaniu znakomitych opowiadań Edgara Allana Poe przyszedł czas na oddanie się jego poezji. Wydawnictwo Vesper wypościło na nasz rynek księgarski zbiór Miasto w morzu i inne utwory poetyckie zawierający wiersze Poego w oryginale i polskim tłumaczeniu.

Dla mnie najważniejsze, podczas lektury kolejnych wierszy,  było to niezwykłe uczucie  przeniesienia się do czasów, w których uczucia wyrażało się zupełnie odmiennie niż dziś. Cała sfera emocjonalna człowieka otoczona była aurą niezwykłości. Miłość czy tęsknota potrafiły doprowadzić do grobu, nie wspominając już o gniewie czy nienawiści. Poe pisze głównie o uczuciach, o niespełnionej  lub utraconej miłości, o mękach udręczonej koszmarami duszy. Często są to obrazy wprost ze świata urojeń powodowanych chorobą, przeżycia osób dręczonych obsesjami i nerwicami. I nie powinno nas to dziwić, wszakże w czasach, w których tworzył, wiedza na temat przypadłości umysłowych była nikła, często tłumaczona nie zaburzeniami psychicznymi, lecz ingerencją sił nadprzyrodzonych. Więc i te siły nadprzyrodzone znalazły w lirykach Poego swój dom.

Podoba mi się to zestawienie oryginalnej wersji wiersza z jego polskim tłumaczeniem. To kolejna doskonała możliwość to skonfrontowania z rzeczywistością tez Bronisława Zielińskiego, tłumacza Trumana Capote i Ernesta Hemingway'a, który podkreślał jak ważne jest oddane melodii języka tworząc przekład. Wydaje mi się, że w poezji ma to szczególne znaczenie, przecież tu rytmika utworu wykorzystywana jest do osiągnięcia określonego wydźwięku emocjonalnego, do budowania napięcia i tempa. Wydanie jak zwykle zachwyca, podoba mi się, że ponownie pojawiło się posłowie, to ważny element budowania świadomości czytelniczej dzięki, któremu możemy lepiej poznać autora i jego dzieła, ale także uszczknąć choć trochę z historii literatury.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Edgar Allan Poe
Tytuł: "Miasto w morzu i inne utwory poetyckie"
Wyd.: Vesper, Czerwonak 2018
Il.str.: 151
Cena: 29,90

niedziela, 24 listopada 2019

W cieniu Yavina - nic specjalnego

W cieniu Yavina

Zaczynam już powoli przyzwyczajać się do smutnego faktu, iż komiksowy świat "Gwiezdnych wojen" usłany jest zarówno bardzo dobrymi i ważnymi dla uniwersum opowieściami, jak i kompletnie chybionymi historiami, które można spokojnie sobie odpuścić. W cieniu Yavina to niestety komiks tej drugiej kategorii.

Bardzo ładna, a wręcz pełna energii, okładka komiksu autorstwa Briana Wooda i Carlosa D'Andy skrywa zupełnie przeciętna, acz nie najgorzej narysowaną, historię. W cieniu Yavina rozgrywa się niedługo po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci. Rozproszony po utracie bazy na Yavinie Sojusz Rebeliantów zmuszony jest szukać nowej, spokojnej przystani. Imperium nie ustaje w wysiłkach zniszczenia wszystkich sprzymierzeńców Lei Organy i Luke'a Skywalkera i jest o krok od ich ujęcia. Wygląda na to, że w szeregach buntowników jest szpieg, od jego ujęcia może zależeć przyszłość Galaktyki. Darth Vader, w ramach pokuty za stratę superbroni Imperatora, zostaje wysłany nad lesisty księżyc Endor, aby doglądać pracy nad drugą, jeszcze potężniejszą Gwiazdą Śmierci. Jakież to wszystko oryginalne. 

Z całego komiksu najbardziej podoba mi się właśnie wspomniana okładka. Całość narysowana jest dość sprawnie, choć bohaterowie są do siebie zupełnie niepodobni. To w zasadzie wariacja nad ich wyglądem, nie jest to oczywiście nic złego, ale powoduje chwilami pewne uczucie zagubienia. Z fabuły nie dowiadujemy się absolutnie niczego przełomowego, psychologia postaci nie jest w żadnej mierze pogłębiona, chwilami wieje kompletnym nonsensem. Zastanawiałem się po co w ogóle ta historia powstała, sztampa goni sztampę, a te loty poszukiwawcze Lei i jej ekipy to zupełny absurd. Dużo tu scen walk myśliwców w przestrzeni kosmicznej, walk, sprawiających wrażenie lekko pozbawionych dynamiki. Pisząc kolejne epizody walki rebelii z Imperium autorzy powinni pamiętać, że sztuką jest stworzyć coś nowego, coś co rzeczywiście rozbuduje świat Odległej galaktyki, granie ciągle tymi samymi, zgranymi kartami nigdy nie wychodzi na dobre. Ale to tylko niekanoniczna, zupełnie nie obowiązkowa historyjka.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Scenariusz: Brian Wood
Ilustracje: Carlos D`Anda
Tytuł: "Star Wars Legendy. W cieniu Yavina"
Wyd.: Egmont, Warszawa 2015
Il.str.: 152
Cena: 49,99 zł

niedziela, 17 listopada 2019

Świetny "Horyzont" Małeckiego

Horyzont - Małecki

Warto po lekturze zastanowić się czym właściwie dana pozycja dla nas była. Czy to tylko proste czytadło pochłonięte dla zabicia czasu, czy może jednak coś co pobudziło nas do głębszej refleksji, do sięgnięcia w samego siebie. Może książka uderzyła we właściwe struny i z prostej rozrywki stała się czymś ciekawszym? Dla mnie Horyzont Jakuba Małeckiego był lekturą skłaniająca do przemyślenia pewnych spraw raz jeszcze.

Mariusz Małecki to weteran misji wojskowej w Afganistanie. Mieszka, wraz z żółwiem Wemkiem, w małym mieszkaniu w Warszawie. Mężczyzna cierpi na syndrom stresu pourazowego. Tak ekscytująca przygoda, jaką miała być zagraniczna misja, psychicznie sponiewierała Mariusza tworząc z potężnego mężczyzny lękliwego człowieka wypatrującego zagrożenia. Małecki ma jeszcze jedną misje do wykonania, jest nią napisanie wspomnień z Afganistanu, niestety ogrom cierpienia jaki tam zobaczył blokuje go, sprawia, że pisanie nijak mu nie wychodzi. Jego sąsiadka, ale i bratania dusza, Zuza pracująca w firmie tworzącej gry komputerowe również zmaga się z demonami przeszłości. Dziewczyna pomaga w opiece nad chorą babcią, powoli tracąca kontakt z rzeczywistością kobieta myli Zuzę ze swoją zmarłą córką. Choroba zmieniła niegdyś żywą intelektualnie osobę w cień tkwiący w przeszłości. Zuza kawałek po kawałku poznaje historię nieżyjącej od lat matki. Każdy z bohaterów żyje w odrębnym świecie, ale w pewnym momencie te światy łączą się.

Horyzont skłania do refleksji nad wydarzeniami z życia, które na zawsze zmieniają postrzeganie świata, sprawiają, że rzeczy niegdyś istotne przestają mieć znaczenie ustępując miejsca zupełnie nowym, ważniejszym z obecnej perspektywy. Powieść Małeckiego to przede wszystkim świetnie napisana historia tego jak wybory dokonywane w młodości determinują nasze dalsze życie, jak rodzinne sekrety mogą wpływać na późniejsze pokolenia. Od tych wyborów, które z perspektywy nastoletniego człowieka wydają się słuszne zależy wszystko co nas później spotyka. Nie ważne już czy podejmujemy te wybory za sprawą rodziców, rówieśników czy staramy się sami być architektami przyszłości, najistotniejsze jest możliwie w pełni przewidzieć ich implikacje. Często dopiero z perspektywy czasu jesteśmy w stanie zrewidować swoje postrzeganie świata, bywa, że jest już za późno jak w przypadku Mariusza, bohatera Horyzontu. Obranie ścieżki kariery w wojsku, wyjazd na misję w Afganistanie,  to czego tam doświadczył - braterstwa, przygody, ale i całej ohydy świata, śmierci i zniszczenia - odmieniło bohatera, sprawiło, że nie był już tą samą osobą. Także Zuza, bratnia dusza Mariusza, staje w obliczu rewizji swojego postrzegania rodziny, jej członków. Choroba ukochanej babci, śmierć w wypadku matki, a przede wszystkim sekret z przeszłości każą Zuzie zbudować świat od nowa. Dwie różne historie łączą bohaterów dając czytelnikowi pretekst do wejrzenia w swoje życie. Dla mnie Horyzont Jakuba Małeckiego ma bardzo osobisty wydźwięk. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Jakub Małecki
Tytuł: "Horyzont"
Wyd.: SQN, Kraków 2019
Il.str.: 336
Cena: 39,99 

środa, 13 listopada 2019

Mechanika człowieka

Mechanika człowieka

Ludzkie ciało od zarania dziejów fascynowało badaczy i artystów. To jak funkcjonuje, zmienia się zbiegiem lat kazało myśleć, że nie może być to jedynie wytwór natury, ale dzieł samego Boga. Człowiek z natury jest istotą ciekawą świata, pragnącą poznawać wszystkie jego aspekty dlatego też badania anatomiczne stały się ważnym elementem naukowego poznania. Leonardo da Vinci pozostawił wiele szkiców ludzkiego ciała, które przygotowywał do nigdy nie publikowanego dzieła poświęconego anatomii. Mechanika człowieka przedstawia prace wykonane przez artystę, jego notatki wraz z współczesnym komentarzem.

Książka przedstawia oryginale karty ze szkicami anatomicznymi wykonanymi przez Mistrza, opatrzonymi jego notatkami wykonywanymi podczas kolejnych sekcji. Mechanika człowieka to tytuł nieprzypadkowy, Leonardo, jako człowiek wszechstronny, chciał poznać funkcje każdego z elementów badanego obiektu. Wiele miejsca poświęca na opisywanie mięśni, ich roli w codziennym życiu człowieka. W zupełnie nowatorski sposób przedstawiał kolejne struktury ludzkiego ciała opisując je z wcześniej niespotykaną dokładnością, która w wielu przypadkach i dziś jest godna podziwu. Leonardo da Vinci zaplanował swoje anatomiczne dzieło tak, aby przedstawiało człowieka w trzech stadiach tj. dziecka, dorosłego mężczyzny oraz starca. Chciał uwypuklić różnice w budowie mięśni i kości jakie zachodzą na przestrzeni całego życia. Trzeba przyznać, że cel ambitny i wymagający wiele materiału badawczego oraz czasu na jego opracowanie. Ostatecznie do wydania pracy nie doszło, Leonardo pracował jednocześnie nad wieloma innymi projektami i swojej anatomii nie udało mu się ukończyć, to co pozostało to robocze szkice dokumentującego jego nowatorskie podejście oraz przenikliwy umysł. 

Z wielkim zaciekawianiem studiowałem kolejne rysunki opatrzone notatkami Leonarda da Vinci. Na szczególną uwagę zasługuje sposób wydania Mechaniki człowieka, większość kart składających się na Manuskrypt anatomiczny A (tak badacze nazwali zbiór szkiców Mistrza) została zaprezentowana w oryginale oraz powtórnie z przetłumaczonymi notatkami Artysty, to wszystko oczywiście dopełnia współczesny komentarz pozwalający docenić w pełni pracę jaką włożył Leonardo w przygotowanie każdej z kart manuskryptu. Autorzy zwracają uwagę na nieścisłości jakie popełnił Mistrz, na jego błędne wnioski, z dzisiejszej perspektywy budzące uśmiech, dodając jednocześnie z czego takie postrzeganie konkretnych zjawisk mogło wynikać. Autorzy zaznaczają na każdym kroku nowatorstwo w podejściu Leonarda do anatomii i ogrom trudu jaki musiał włożyć w przeprowadzenie sekcji, w odseparowanie kolejnych warstw mięśni, ścięgien, żył i nerwów, aby jak najbardziej obrazowo i konkretnie przedstawić anatomiczne struktury ludzkiego ciała. Mechanika człowieka powinna znaleźć się na półce każdego zapaleńca sztuki, twórczości Leonarda da Vinci, a także pasjonata historii nauki.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Martin Clayton, Ron Philo
Tytuł: "Leonardo da Vinci. Mechanika człowieka"
Wyd.: Item Publishing, Warszawa 2015
Il.str.: 164
Cena: 150 zł

sobota, 9 listopada 2019

Outsider czai się w ciemności

Outsider - Stephen King

Fani twórczości Stephena Kinga na pewno dostrzegli, że "Mistrz horroru" często romansuje z różnymi gatunkami, że prześlizguje się płynnie między powieścią obyczajową, kryminałem a thrillerem i horrorem. To co dominuje uzależnione jest od podjętego tematu. W Outsiderze zdecydowanie więcej mamy z kryminału niż klasycznego horroru czy thrillera.

Terry Mitland zostaje aresztowany za brutalne zabójstwo jedenastoletniego chłopca. Dla całej społeczności Flint City, jak i rodziny Terrego, jest to wielki szok. Jak nauczyciel angielskiego, szanowany trener młodzieżowych drużyn, przykładny mąż i ojciec mógł dopuścić się tak bestialskiej zbrodni? I sam zainteresowany nie może wyjść ze zdziwienia - w momencie popełniania morderstwa był wiele kilometrów poza miastem. Wszyscy świadkowie przesłuchiwani przez detektywa Ralpha Andersona jednogłośnie zeznają, że widzieli Mitlanda niedaleko miejsca zbrodni, w dodatku mężczyzna był zakrwawiony. Postawienie w akt oskarżenia przez prokuratora Billa Samuelsa wydaje się być pewne, dowody z miejsca zbrodni, świadkowie - to wszystko przeczy zapewnieniom trenera o niewinności. Dochodzi jednak do komplikacji i to co wydawało się tak pewne doprowadza do tragedii, giną kolejne osoby. Sprawa zabójstwa w Figgis Park, która wydawała się tak zupełnie jasna i przyziemna na zawsze zmieni postrzeganie świata przez bohaterów.

Jak po Kingu możemy się spodziewać do akcji wkraczają moce nadprzyrodzone, w ogóle Outsider to książka serwująca czytelnikowi wielką powtórkę z rozrywki - wszystko to już było w różnych odsłonach i wariantach. Dla jednych będzie to wada, inni uznają to za zaletę. Akcja rozwija się powoli, ale wciąga pomimo faktu iż Outsider pozbawiony jest jakiś specjalnych fajerwerków. Powieści bliżej jest do kryminału z elementem nadprzyrodzonym niż do horroru, mnie to akurat rozczarowało - nie należę do specjalnych entuzjastów kryminałów. Także element obyczajowy, przybliżający życie przeciętnych amerykanów, zarysowujący obraz współczesnych Stanów jest mniej eksponowany niż w innych powieściach Kinga. Szkoda bo bardzo lubię tę przyziemną atmosferę codzienności, w której możemy odnaleźć elementy podskórnej grozy i lęku.  Jeśli jesteście fanami Trylogii Pana Mercedesa to Outsider was nie zawiedzie, jedną z bohaterek jest dobrze znana Holly. Do motywów często u Kinga występujących dołączyła legenda o El Cuco, stworze porywającym dzieci w celu ich konsumpcji. Ten element nadprzyrodzony zasługiwał na bardziej szczegółowe i krwawe rozwinięcie, myślę że nawet pokroju tego znanego z Desperacji, która ten element nadprzyrodzony bardzo mocno zarysowuje. Outsider to w moim odczuciu dobra książka, plasująca się gdzieś w środku stawki, są lepsze, ale i gorsze utwory Stephena Kinga od niej.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Stephen King
Tytuł: "Outsider"
Wyd.: Prószyński i S-ka, Warszawa 2018
Il.str.: 637
Cena: 45 

niedziela, 3 listopada 2019

O profilowaniu psychopatów

GrzegorzIgnacy. Recenzja. Profil mordercy.

Jeszcze podczas oglądania serialu "Hannibal", opartego na motywach twórczości Thomasa Harrisa, zastanawiałem się nad tajnikami pracy policyjnego profilera - osoby, która za sprawą wiedzy psychologicznej i swojego doświadczenia jest w stanie wejść do umysłu zbrodniarza, aby poznać jego motywy i sposób działania. Profil mordercy to historia brytyjskiego profilera Paula Brittona - osoby przecierającej ślady innym policyjnym fachowcom.

Autor, a zarazem główna postać książki, do doświadczony psycholog kliniczny, pionier profilowania przestępców w Wielkiej Brytanii. Britton przybliża czytelnikowi sprawy porwań i zabójstw, które elektryzowały opinię publiczną w latach '80 i '90. Gwałty połączone z brutalnymi morderstwami, uprowadzenia, próby szantażu i wymuszeń, a nawet  kanibalizm - to wszystko przepełnia Profil mordercy Brittona. Na przykładzie konkretnych spraw przybliża działania swoje jak i policji zmierzające do ujęcie osób odpowiedzialnych za popełnienie często wyjątkowo makabrycznych morderstw. Skupiając się na dowodach pochodzących wprost z miejsc zbrodni, ale i z domów pozderzanych, zeznań świadków i osób zupełnie postronnych, analizuje najdrobniejsze szczegóły mogące naprowadzić na rozwiązanie zagadki. Okazuje się, że nawet błahostki z przeszłości podejrzanego mogą mieć niebagatelny wpływ na przebieg śledztwa o czym wielokrotnie przekonał się Britton podczas swoje pracy z różnymi ekipami policyjnych detektywów. 

Profil mordercy to była dla mnie ciężka lektura. Jednak obcowanie z takim natłokiem okropieństw i ludzkiej bezwzględności nie należy do przyjemnych rzeczy. Opisów makabry i cierpienia Britton czytelnikowi nie żałuje, miłośnikom kryminałów pewnie nie zrobi różnicy jeden trup w tę czy w tę, ale mnie to zniechęcało do dalszej lektury. Spodziewałem się też, że jako psycholog, autor skupi się przede wszystkim na tym właśnie aspekcie psychologicznym, a ten element jest jedynie dodatkiem do często za długich opisów kolejnych etapów śledztwa (szczególnie ta sprawa z szantażystą zatruwającym karmę dla zwierząt i jedzenie dla niemowląt, strasznie przegadane).  Nie zmienia to postaci rzeczy, że co nieco o ciężkiej i wymagającej pracy profilera policyjnego się dowiedziałem, trudne to doświadczenie, ale cenne. Myślę, że szczególnie Profil mordercy zainteresuje zapaleńców siedzących po uczy w kryminałach i serialach z cyklu kryminalnych zagadek.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Paul Britton
Tytuł: "Profil mordercy"
Wyd.: Znak literanova, Kraków 2018
Il.str.: 528
Cena: 44,90 

piątek, 25 października 2019

Star Wars Komiks - Legenda odnaleziona

Poe Dameron - Legenda odnaleziona

Nie będę ukrywał, że ostatnie wydania dwumiesięcznika "Star Wars Komiks" były dla mnie zawodem. Po mało ciekawej Walce o kryształy i zupełnie rozczarowującej Kapitan Phasmie już zupełnie sceptycznie podszedłem do opowieści z cyklu o Poe Dameronie. I tu zaskoczenie, Legenda odnaleziona okazała się nad wyraz dobra!

Opowieść zaprezentowana przez scenarzystę Charlesa Soule'a i ilustratora Angela Unzeutę rozgrywa się niedługo przed wydarzeniami zaprezentowanymi w Przebudzeniu Mocy - VII części filmowej sagi Star Wars. Poe Dameron, za sprawą Lei Organy, zaangażowany zostaje do pomocy w odbiciu z neimoidiańskiego więzienia Lora San Tekki. Ten nobliwy starzec, będący galaktycznym archeologiem i badaczem historii Jedi, zostaje pojmany w skarbcu jednego z neimoidiańskich baronów. Jak możemy się domyślić udał się tam w celu zdobycia wiedzy niezbędnej do zgłębienia m.in. tajników Mocy. Lor San Tekka nie spodziewa się, że jego osoba znajdzie się w centrum sporego zamieszania. Nie tylko Leia Organa chce nawiązać z nim kontakt, także złowrogi Najwyższy Porządek wiele odda za możliwość dorwania go w swoje ręce. Świetny plan obmyślony przez księżniczkę, zgodnie z naszymi oczekiwaniami, dość mocno komplikuje się, do gry wkracza jeszcze trzecia, zupełnie nieprzewidywalna siła. 

Historia jest absolutnie kapitalna! Już dawno komiks mnie tak nie wciągnął. Mamy tu opowieść w klimacie heist movie. Jest świetnie strzeżony skarbiec, skarb do zdobycia, genialny plan oraz wszystkie możliwe komplikacje i zaskakujące zwroty akcji. Nie ma jednak dobrej opowieści bez bohaterów. Poe Dameron sprawdza się jako sprytny i zuchwały awanturnik, księżniczka Leia to jak zawsze czarująca i inteligentna przywódczyni - niepozbawiona sprytu karcianego szulera, ale nie zapominajmy o "tych złych". Chciwi konkurujący ze sobą o klientów neimoidiańscy baronowie Paw Maccon i Reya oraz szalona, pełna furii komandor Malarus czy nikczemny Terex to interesująco zarysowani przeciwnicy, zdeterminowani by osiągnąć cel. Dobrze z akcją zgrywa się także tło, postacie drugoplanowe mają swoją rolę, dowiadujemy się co nieco o nastrojach panujących w szeregach bojowników Lei Organy, uroczy jest także wątek droidów (aż mi się łezka zakręciła). Pod względem graficznym nie do końca Legenda odnaleziona spełniła moje oczekiwania. Odniosłem wrażenie, że ilustrator doskonale radzi sobie z oddaniem charakteru obcych - wypadali na prawdę fajnie, niestety już tego nie mogę powiedzieć o rysunkach ludzi. To jednak tylko drobny mankament, cała opowieść wynagradza te drobne minusy i warta jest przeczytania.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Scenariusz: Charles Soule
Ilustracje: Angel Unzueta
Tytuł: "Star Wars Komiks. Star Wars – Poe Dameron - Legenda odnaleziona. 5/2019"
Wyd.: Egmont, Warszawa 2019
Il.str.: 132
Cena: 19,99 zł

niedziela, 20 października 2019

Jestem samobójcą

Jestem samobójcą

Tak bywa, że zagłębiając się w interesujący temat chcemy coraz więcej i więcej. I nie chodzi tu o samą powłokę, o jedynie obcowanie z tematem na zasadzie zadowalania się powierzchownością. Chcemy więcej kontekstu, punktów zaczepienia sprawiających, że opowieść wkracza na ciekawsze poziomy. Batman. Jestem samobójcą, drugi tom przygód Nietoperza z Gotham, w ramach serii DC Odrodzenie, niestety jest bardzo powierzchowny i "niedostarczający" wrażeń jakich oczekiwałem.

Komiks Jestem samobójcą bezpośrednio nawiązuje do zdarzeń z Batman. Jestem Gotham, albumu, który mi się bardzo podobał. Nasz protagonista musi udać się na wyspę Santa Prisca, aby wydobyć z tamtejszego więzienia Psychopirata - złoczyńcę odpowiedzialnego za stan Gotham Girl i jedyną osobę, która może przywrócić ją do normalności. I wszystko byłoby świetnie gdyby owa wyspa nie była siedzibą Bane'a oraz bandy podległych mu zakapiorów. Przebiegły Batman kompletuje ekipę, w której skład wchodzą pensjonariusze Azylu Arkham. Jakby nie dość było wariatów na Santa Prisca... I tak Bronze Tiger, Jewelee i Punch w towarzystwie Arnolda Weskera oraz wisienki na tym szalonym torcie w postaci Catwoman wyruszają w misję straceńców. W albumie znalazło się też miejsce dla znacznie krótszej opowieści zatytułowanej Dachy, skupiającej się na relacji Człowieka Nietoperza i Catwoman. 

Zasygnalizowałem na wstępie, że oczekiwałem czegoś znacznie lepszego, że scenarzysta zaskoczy mnie rozbudowaną psychologią postaci, sięgnie głębiej dzięki czemu wydobędzie na światło dzienne jakieś zapomniane klejnoty. Tak się nie dzieje. W zasadzie to pachnie tu postaciami z papier mache. Motywacje bohaterów nie są do końca jasne, nie dowiadujemy się dlaczego akurat z takich arkhamowiczów, a nie innych, Bruce kompletuje drużynę. O samych bohaterach dramatu również  nie dowiadujemy się niczego odkrywczego, to zwykłe świry, nic więcej. Same ilustracje były dla mnie zadowalające, miło mi się je oglądało, oddawały klimat posępnych miejsc i dynamikę pojedynków, ale jedno mnie uderzyło - kamienna twarz Batmana, zupełnie żadnej mimiki, nawet w scenach dialogowych usta mocno zaciśnięte - trochę słabo to wyszło.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Scenariusz: Tom King
Ilustracje: Mikel Janin, Mitch Gerads, June Chung
Tytuł: "Batman. Tom 2 – Jestem samobójcą"
Wyd.: Egmont, Warszawa 201
Il.str.: 156
Cena: 39,99 zł

wtorek, 15 października 2019

Mity i malarstwo

Antyk w malarstwie

Nie tak znowu dawno temu pisałem o książce Potęga mitu, omawiającej m.in. wpływ różnych mitologii na współczesną popkulturę. Temat dawnych wierzeń, mitów i legend zawsze był niezwykle nośnym, dawał, i nadal daje, pole do ekspresji dla artystów wszystkich profesji. Znakomita książka Bożeny Fabiani Antyk w malarstwie... porusza ten temat w obrębie materii szczególnie mi bliskiej. 

Zwiedzając różne muzea, nie ważne czy Polskie czy zagraniczne, na pewno każdy zwrócił uwagę na mnogość scen zaczerpniętych wprost z mitologii  Greków i Rzymian. Na obrazy, z których wysypują się fantastyczne stworzenia, piękne nimfy i powabni młodzieńcy. Ten niezwykły rezerwuar przypowieści, archetypów i symboli przenoszony był na płótno niezliczoną ilość razy, ku uciesze możnych mecenasów sztuki. Często antyczny anturaż był wykorzystywany przez artystów do przedstawienia scen im współczesnych. Europejscy władcy lubi oglądać siebie w przebraniach bogów i atletycznych herosów dodających im nadprzyrodzonych cech i niezwykłych mocy. Mit o pracach Heraklesa, o dzieciach nieszczęsnej Niobe, o Demeter i Persefonie czy kolejnych romansach Zeusa, nieszczęśliwej miłości i ludzkich dramatach, za którymi stali pełni żądzy i mściwości bogowie olimpijscy szybko zapełniały kolekcje półcień, ale i rzeźb, miłośników sztuki. Bożena Fabiani, wykorzystując Metamorfozy Owidiusza, mitologię Kubiaka i Parandowskiego, przybliża czytelnikowi historię wielkich dzieł, opowieści przez nie opisywanych, nie zapominając o twórcach i mecenasach. 

Bożena Fabiani zwykłą lekcję historii sztuki zamieniła w erudycyjny popis łączący wiedzę z dziedziny malarstwa, ale i w mniejszym stopniu rzeźby, z mitologią Greków i Rzymian, często podając różne wersje tych samych opowieści. To nie tylko wydawnictwo o mitologicznych motywach w sztuce, ale i rzut oka na najważniejsze historie o herosach i olimpijskich bogach. To jak powrót do korzeni, do tego z czego wciąż czerpiemy inspirację i wiedzę. Książka Fabiani została wzbogacona o przewodnik po starożytnych Pompejach i po wyspie Capri, rzecz zupełnie nieobowiązkowa w takiej publikacji, ale myślę, że ciekawa dla osoby planującej w przyszłości odwiedzić te miejsca. To też osobiste pożegnanie autorki z wybitnym polskim artystą rzeźbiarzem Igorem Mitorajem, twórcą dzieł nowoczesnych, ale głęboko osadzonych w antyku.
Nie dość, że książka napisana jest wspaniałym, żywym językiem to jeszcze płynnie łączy mitologiczne opowieści z informacjami z historii sztuki, stając się pozycją obowiązkową. Antyk w malarstwie... Bożeny Fabiani po prostu trzeba znać! 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Bożena Fabiani
Tytuł: "Antyk w malarstwie. XV-XXI wiek"
Wyd.: Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017
Il.str.: 332
Cena: 59 zł

czwartek, 10 października 2019

Dwa słowa o przewodnikach...

Dynamika podróżowania zmieniła się w ciągu ostatnich dziesięcioleci dość dramatycznie. Zagraniczne wypady nie są już niczym niezwykłym, są w zasięgu praktycznie każdego, a odwiedzanie różnych zakątków świata nigdy wcześniej nie było tak szybkie i wygodne. Podróżnicy, zwiedzający świat na własną rękę, ale i zwykli turyści wyjeżdżający w zorganizowanych grupach, sięgają po różne źródła informacji pozwalające nabyć podstawową wiedzę. I tu pojawia się problem przewodników turystycznych w klasycznej, książkowej formie.  

Przepływ informacji, szybka ich dezaktualizacja, ale także dostęp do internetu w smartphonie to największe zagrożenia, z którymi muszą mierzyć się twórcy papierowych przewodników turystycznych. Nie wspominając już o miejscu w naszej walizce jakie przewodnik niestety zajmuje. Wybierając się do Paryża zabrałem ze sobą dwa przewodniki oraz mapę, zupełnie jakbym informacji zawartych w tych publikacjach nie mógł szybko "wygooglować". Na miejscu okazało się jednak, że przewodniki, owszem, dobrze mi służą do zaplanowania zwiedzania czy przeczytania kilku zwięzłych zdań na temat obiektu kolejnego paryskiego spaceru, ale zupełnie nie nadążają za zmianami, jakie mają miejsce w miejskiej tkance. Nieaktualne fotografie to najmniejszy problem. Zamieszczanie informacji na temat cen biletów czy godzin zwiedzania często okazywało się mylące i zupełnie nieaktualne. Oczywiście mam świadomość, że należy zabierać ze sobą najbardziej aktualne publikacje lecz i one nie nadążają za zmianami zachodzącymi tak szybko i dynamicznie. I tutaj z pomocą przychodziły łatwe w obsłudze aplikacje na telefonie.

Półki księgarń wciąż pełne są przewodników po różnych zakątkach świata, widać też, że ludzie chętnie z nich korzystają wertując je na ulicach czy w metrze. Informacje historyczne, wskazówki co warto zobaczyć, na jakie dzieło sztuki zwrócić szczególną uwagę, pomagają w uporządkowaniu samodzielnego zwiedzania - to ogromny plus. W dobie powszechnego dostępu do internetu, wygodnych i przyjaznych aplikacji na smartphony tradycyjne przewodniki stają się jednak czymś zupełnie anachronicznym, pomocnym, ale o ile mniej wygodnym od własnego telefonu. I jako zwolennik tradycyjnej formy książki, wciąż mocno związany z jej materialną postacią, mogę tylko ze smutkiem stwierdzić, że i mnie wygodniej było sięgnąć do telefonu niż wertować kartki przewodnika.

niedziela, 6 października 2019

500 lat Leonarda da Vinci

Leonardo da Vinci

W maju tego roku minęło 500 lat od śmierci Leonarda da Vinci - jednego z najbardziej znanych na całym świecie artystów. Leonardo stał się symbolem geniuszu i pracowitości, a reprodukcje portretu Lisy Gherardini - powszechnie znanej jako "Mona Lisa" - spotkać można niemalże wszędzie. Podczas zwiedzania Muzeum w Luwrze miałem okazję na własne oczy zobaczyć dzieła Mistrza, zakupiłem także ciekawą książkę zawierającą jego szkice i rysunki.

Z braku wersji anglojęzycznej zadowoliłem się edycją francuską, nie stanowi to problemu bo treści tu niewiele (można to sobie bez problemu przetłumaczyć) - główną rolę grają tu prace stworzone ręką Leonarda da Vinci. Uwierzcie mi jest się w co zagłębić, książka liczy ponad 700 stron! Oprócz tych najbardziej znanych szkiców i rysunków jakie popełnił Leonardo, czyli studiów ludzkiego ciała, przekrojów anatomicznych znajdziemy także schematy niezwykłych maszyn wykraczających mocno swoją pomysłowością poza czasy, w których żył artysta. To jednak nie wszystko! Jak przystało na człowieka dociekliwego, Leonardo zostawił po sobie także  szkice roślin, pejzaże, plany miast, mapy oraz projekty budynków.  O tym, że dla artysty niezwykle ważnym jest doskonałe poznanie anatomii przedmiotu pracy twórczej, nieważne czy jest to człowiek czy zwierze, nie muszę nikogo przekonywać. Léonard de Vinci. L'œuvre graphique doskonale pokazuje jak wielką pracę w to poznanie włożył twórca "Damy z gronostajem". Zwykle obraz, olejny czy wykonany w innej technice, poprzedza sporządzenie szkicu, planu, na którym twórca buduje finalne dzieło i w omawianej publikacji nie zabrakło również tych rysunków. To jaką mają głębie te niepozorne dzieła, przechowywane w zbiorach bibliotek na terenie całej Europy, jest fantastyczne.

Wiele z zaprezentowanych w Léonard de Vinci. L'œuvre graphique szkiców i planów opatrzonych jest notatkami Leonarda da Vinci i niezaznajomiony z tematem odbiorca może pomyśleć, że zostały one wydrukowane w lustrzanym odbiciu. Nic bardziej mylnego, Leonardo stosował swoisty szyfr - pismo lustrzane łatwe do odczytania, ale dopiero przy wykorzystaniu zwierciadła. Każda z zamieszczonych prac opatrzona jest informacją o dacie powstania, rzeczywistym wymiarze oraz miejscu przechowywania. Myślę, że osoby lubiące sztukę, same się nią zajmujące, znajdą wiele przyjemności ze studiowania dzieł mistrza. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Frank Zöllner, Johannes Nathan
Tytuł: "Léonard de Vinci. L'œuvre graphique"
Wyd.: Taschen, Kolonia 2017
Il.str.: 776
Cena: 15 euro

czwartek, 3 października 2019

Poezja podszyta grozą

Nemezis i inne utwory poetyckie

Są takie książkowe uniwersa, światy, do których chce się wracać. Dobrze jeśli twórca (bądź twórcy bo nierzadko jedno uniwersum budują różni autorzy) daje czytelnikom materiał zróżnicowany tematycznie, a jeszcze lepiej jeśli do wyboru oprócz opowiadań czy powieści mamy poezję.  I właśnie H.P. Lovecraft jest jednym z takich autorów, a wrażenia po lekturze zbioru wierszy Nemezis i inne utwory poetyckie są świetne. 

O tym, że Lovecraft jest twórcą absolutnie niezwykłym pisałem już w poprzednich notkach poświęconych antologiom jego opowiadań. Zdanie swoje podtrzymuje. Zbiór utworów poetyckich, powstających na przestrzeni wielu lat, obfituje w motywy dobrze znane miłośnikom świata przedwiecznej grozy, której symbolem jest Cthulhu. Wiele z zaprezentowanych dzieł stanowi niejako szkic, czy "wprawkę" do napisania konkretnego opowiadania. Ponownie możemy czerpać informacje o świecie nieoczywistych wydarzeń i obrazoburczych rytuałów, podszytych lękiem, o świecie rządzonym przez istoty bezwzględne, pozbawione skrupułów. A jak wszyscy miłośnicy twórczości H.P. Lovecrafta wiedzą, jego świat bywa bezbrzeżnie okrutny i przewrotny. Człowiek w tym uniwersum jest jedynie zabawką wielkich mocy drzemiących w zapomnianych pałacach, nawiedzonych domach i podziemnych kryptach, i to się czuje zatapiając się w kolejne liryki. Sama forma wiersza sprawia, że miałem wrażenie obcowania z sekretnymi zapiskami skrywającymi dawno zapomniane tajemnice. 

Wydawnictwo Vesper, kontynuując swoją politykę wypuszczania na polski rynek księgarski publikacji starannie przygotowanych i opracowanych, i tym razem nie zawiodło. Nemezis i inne utwory poetyckie to nie tylko zbiór zawierający przekłady utworów Lovecrafta, w książce zamieszczono również ich oryginalne wersje. Pozwala to dostrzec niezwykłą melodię języka, emocje wypływające z połączenia słów w robiące odpowiednie wrażenie frazy - niestety czasem w przekładzie ta funkcja liryki umyka. Utwory zaprezentowano w takim układzie, w jakim  zaplanował to sam autor, daje to poczucie pewnej spójnej całości, opowieści, która jest ciągle rozwijana na różnych poziomach. Wszystkiego dopełniają klimatyczne grafiki Krzysztofa Wrońskiego oraz posłowie Mateusza Kopacza, który dokonał wyboru wierszy do tego zbioru. Muszę przyznać, że z mojego punktu widzenia takie właśnie wydawanie książek rozwija kulturę czytelniczą w Polsce, poszerza też zakres wiedzy czytelników, którzy nie zawsze dysponują przygotowaniem literaturoznawczym. Polecam!


Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: H.P. Lovecraft
Tytuł: "Nemezis i inne utwory poetyckie"
Wyd.: Vesper, Czerwonak 2018
Il.str.: 492
Cena: 59,90

piątek, 27 września 2019

pojadły wrony i zdechły

Uczta dla wron t. 2

W poprzednim wpisie poświęconym pierwszemu tomowi Uczty dla wron wyraziłem głębokie zaniepokojenie poczynaniami autora względem swojego dzieła. Łudziłem się naiwnie, że w drugim tomie nastąpi coś co zmieni status quo, doprowadzi do przetasowania kierując opowieść na dużo ciekawsze wody. To co jednak zastałem na kartach powieści rozczarowuje.

Daruję sobie i pominę zwyczajowy zarys fabuły, osoby zainteresowane odsyłam do poprzedniego wpisu, w którym zawarłem co najważniejsze kwestie. Dziś napiszę tylko tych kilka gorzkich słów cisnących mi się na usta jeszcze w trakcie lektury. 

Niestety nie jestem w stanie zmienić zdania co do tego, że Uczta dla wron to jak dotąd najsłabsza odsłona cyklu. Opowieści nie przysłużyło się wyrzucenie wątków Deanerys, Jona Snow, Stannisa czy Tyriona i przeniesienie ich do kolejnej książki. Zaprezentowane wątki utwierdzały mnie w przekonaniu, że snuta tak misternie przez Martina historia nie zmierza do sensownego zakończenia. Cały czas towarzyszyło mi przeświadczenie, że  do niczego dobrego to nie prowadzi. Powiadają, że nie sztuką jest złapać zająca, ale by gonić go - niestety zbyt długie uganianie się za owym zwierzem też może zwyczajnie zmęczyć. I to zmęczenie lekturą połączone z tak ogromnym okrucieństwem autora w stosunku do swoich bohaterów (szczególnie kobiet), to znęcanie się nad nimi, oszpecanie i okaleczanie zupełnie bez celu już nawet nie szokuje, ale napawa przeświadczeniem, że twórca sam nie wie co z tym wszystkim począć. Smutne to bo kilka ciekawych rzeczy w Uczcie dla wron odnalazłem, więcej jest jednak niedosytu. Liczyłem na bardziej rozbudowany wątek Aryi Stark, na ciekawe rozwinięcie historii Pani Kamienne Serce, a dzieło Martina przyniosło jedynie rozczarowanie.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: George R.R. Martin
Tytuł: "Uczta dla wron t. 2: Sieć spisków"
Wyd.: Zysk i S-ka, Poznań 2015
Il.str.: 500
Cena: 49 zł

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...