O tym, że los bywa bardzo przewrotny, a fortuna kołem się toczy nie muszę przekonywać nikogo. Sami na pewno nie raz doświadczyliście na własnej skórze sytuacji, które na pierwszy rzut oka zdawały się zdobyciem "złotego biletu" Willy'ego Wonki, a w rzeczywistości były początkiem bardzo przykrych wydarzeń. Ta zasada działa też w drugą stronę - bywa, że zupełnie beznadziejne wydarzenia układają się w całkiem logiczną i korzystną z szerszej perspektywy sytuację. Znalazłeś coś wartościowego i to zatrzymałeś? Masz wyrzuty sumienia, czy raczej cieszysz się ze znaleziska? Szukasz właściciela, czy w skrytości cieszysz oko niespodzianką przysłaną przez kapryśny los? Właśnie o takim niezwykłym znalezisku, a także o przewrotności losu, o jego bezwzględności opowiada kryminał Stephena Kinga Znalezione nie kradzione, który naprawdę warto przeczytać.
Stephen King jest wyjątkowo płodnym autorem, jednak nie każde jego reklamowane jako bestseller dzieło jest warte poświęconego na czytanie czasu. Ostatnie jego powieści raczej mnie rozczarowywały (Przebudzenie czy Doktor Sen były raczej smętne choć niepozbawione specyficznego dla autora klimatu) dlatego skłaniałem się do jego starszych, nazwijmy je umownie "klasycznych" pozycji z lat '80 i '90 XX wieku. Miłym zaskoczeniem była dla mnie lektura kryminału Znalezione nie kradzione, który był dużym powiewem świeżości w raczej zakurzonym świecie króla horroru.
Opowieść to o zbrodni sprzed lat, która rzutuje na teraźniejszość. Niby straszny banał, ale jak przedstawiony! Pisarz poczytnych powieści zostaje zabity we własnym domu, morderca zabiera pieniądze oraz rękopisy nigdy niepublikowanych utworów. O tym, że zginęły pieniądze wiedzą wszyscy, o rękopisach krążą legendy i tak ma zostać przez lata bo rabuś dotknięty niewidzialną ręką sprawiedliwości trafia do więzienia za zupełnie inną zbrodnie. Udaje mu się ukryć rękopisy i pieniądze, które po latach znajduje młody chłopak Peter Saubers. Pieniądze z tajemniczego kufra pomagają jego pogrążonej w kryzysie rodzinie wyjść na prostą, jednak i pieniądze się kończą, a i stary złoczyńca uważający się za ich właściciela opuszcza więzienie i ma tylko jeden cel - zdobyć ukryte niegdyś rękopisy Rothsteina. Koło fortuny zalicza kolejne obroty, a sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie.
Trafione w 10!
Zdecydowanie w 10! Znalezione nie kradzione nie dość, że jest świetnie napisana, że wciąga i pozwala zatopić się w tym klimacie, z którego King jest znany i popularny to jeszcze przedstawia nam umiejętności ulubionego autora w zupełnie innym świetle. King, nie jest już tylko zamkniętym w jednym gatunku autorem długich i makabrycznych opowieści, ale jawi się jako autor całkiem zgrabnych kryminałów, które w dodatku pozbawione są typowych dla niego dłużyzn. Okazuje się, że spokojnie można napisać ciekawą, wciągającą książkę i zamknąć się w niecałych 500 stronach. Znalezione nie kradzione jest też portretem społeczeństwa amerykańskiego czasów kryzysu co jest wielkim atutem powieści. Autor udowadnia, że nie tylko ma niezwykłą wyobraźnie, ale przede wszystkim, że jest wnikliwym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości.
INFO
Autor: Stephen King
Tytuł: "Znalezione nie kradzione"
Wyd.: Albatros, Warszawa 2015
Il.str.: 480
Cena: 38,50 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz