wtorek, 29 stycznia 2019

Czar tajemniczego Manderley - Rebeka Daphne du Maurier

Rebeka

Są takie utwory, które nie cierpiąc na natłok wydarzeń i porywających momentów wciągają bez reszty swoim klimatem i przekonującą narracją. To w nich przenikający do głębi nastrój gra pierwsze skrzypce. Powieść Rebeka Daphne du Maurier jest doskonałym przykładem takiego dzieła literatury, dzieła przeniesionego na kinowy ekran przez mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka potrafiącego świetnie wykorzystać zalety książkowego pierwowzoru.

Jednak nie o filmie będę pisał lecz o samej książce. Zanim jednak zacznę to polecę Wam gorąco film Hitchcocka ze względu na jego zegarmistrzowską wręcz precyzję w oddaniu utworu du Maurier. Oglądając "Rebekę" miałem wrażenie, że reżyser przekuł każde słowo zapisane na kartach tej niezwykłej powieści na język filmu.

Opowieść poznajemy z perspektywy pani de Winter, drugiej żony Maxima de Wintera, niezwykle zamożnego człowieka będącego w posiadaniu najwspanialszej posiadłości w Anglii - Manderley. Kochankowie poznają się w Mone Carlo, z którego młodziutka i niedoświadczona dziewczyna zabrana zostaje w świat angielskiej, wymagającej elity. Brak obycia i pewności siebie wkrótce sprawią, że główna bohaterka dozna wielu przykrości. W posiadłości tak cudownej i wspaniałej skrywa się wiele upiorów. Jednym z nich jest Rebeka, zmarła żona Maxima, odpowiadająca za obecny kształt posiadłości. Nowa wybranka serca o wiele lat starszego od niej mężczyzny nie potrafi przezwyciężyć braku pewności siebie i z tego powodu staje się łatwym łupem zarówno dla zmarłej Rebeki jak i jej żyjącej oddanej służącej pani Denvers, która zarządza Manderley w taki sposób jakby pierwsza żona de Wintera nadal żyła. Oczywiście próżno w powieści szukać dosłownej ingerencji bytów nadprzyrodzonych w życie bohaterów, jednak silna osobowość Rebeki odcisnęła na otoczeniu tak mocne piętno, że młodej i naiwnej dziewczynie trudno jest przezwyciężyć dojmujący lęk i strach przed demoniczną panią Denvers oraz oczekiwaniami, jakie w jej mniemaniu, ma wobec niej otoczenie męża. I tak ze strony na stronę atmosfera się zagęszcza, stajemy się świadkami walki charakterów, powoli odkrywamy kolejne tajemnice bajecznej posiadłości i jej cudownej dawnej pani aż do punktu granicznego, w którym to narratorka utworu przechodzi przemianę. 

Rebeka nie jest powieścią pełną ekscytujących wybuchów i emocjonalnych twistów fabuły (choć zwroty akcji są bo jakżeby inaczej), a pomimo tego faktu jest niezwykle wciągającą powieścią, tak wybornie napisaną, że każde zdanie przynosi czytelnikowi przyjemność. Daphne du Maurier pisze w niezwykle kunsztowny, ale nieprzerysowany sposób. To niezwykła sztuka opowiadać o uczuciach tak subtelnie oddając je tak namacalnie i przekonująco. Niepokój towarzyszący narratorce udzielał mi się niezwykle mocno, niemal czułem się obserwowany przez upiorną panią Denvers, czułem na karku oddech zuchwałej i pełnej energii Rebeki. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Daphne du Maurier
Tytuł: "Rebeka"
Wyd.: Albatros Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2016
Il.str.: 447
Cena: 35,90 zł

środa, 23 stycznia 2019

Nowe rozdanie - Czas Heretyków Diuny

Heretycy Diuny

Czas wszystko zmienia i nawet, zdawałoby się, nieśmiertelni Bogowie przemijają. Giną gdzieś w bezkresnych eonach nieskończoności. Zostają zapomniani, zastąpieni innymi, nowymi bóstwami, którym wierni oddają cześć. Czasem zdarza się, że idee niesione przez tychże bogów na sztandarach, prawdy wiary odcisnęły tak silne piętno na świecie, że trwają nadal jak w przypadku Leto II Atrydy - Boga Imperatora Diuny.

Zakon Żeński Bene Gesserit wraca do gry o dominację w Starym Imperium, czasy Tyrana bezpowrotnie minęły, ale jego idee oraz geny Atrydów są nadal żywe, stanowią fundament nowego ładu. Potomstwo Siony, efektu eugenicznego planu Boga Imperatora, przez kolejne pokolenia doskonalone w końcu dochodzi do głosu. Diuna ponownie pokrywa się piachem pełnym czerwi, bez których zasoby przyprawy uległyby wyczerpaniu. Nowa Matka Przełożona Taraza wysyła na Arrakis swoją zaufaną popleczniczkę Darwi Odrade, aby wzięła pod opiekę dziewczynę, która potrafi okiełznać dzikie i śmiercionośne czerwie pustyni oraz dopilnowała zawarcia strategicznego sojuszu Zakonu Żeńskiego z Bene Tleilax. Plany Tarazy są bardzo daleko zakrojone, a w tychże znowu istotnym elementem staje się Ghola Duncana Idaho szkolona przez biegłego w sztuce wojennej Milesa Tega, ojca Odrade. W tle pojawia się zagrożenie spoza granic Starego Imperium, którego geneza sięga wielu stuleci wstecz do czasów Rozproszenia. Czcigodne Macierze są przeciwnikiem bezwzględnym, są nieokiełznane i dzikie, a seks uczyniły jednym ze swoich narzędzi sprawowania władzy i wywierania wpływu. Nie są uzależnione od przeprawy produkowanej przez czerwie pustyni dlatego też losy Arrakis i żyjących na niej bestii jest im zupełnie obojętny - pragną jedynie bezwzględnego podporządkowania i nieorganicznej władzy. Stare Imperium musi się przed nimi ukorzyć albo zostanie zniszczone. Istnieje podejrzenie, że owe niebezpieczne kobiety same uciekają przed jeszcze większą potęgą jakiej nie są w stanie się oprzeć.

Heretycy Diuny jako kontynuacja losów świata wykreowanego w poprzednich tomach cyklu przenosi nas o kolejne 1500 lat w przyszłość. Pokój zapewniony przez rządy Boga Imperatora bezpowrotnie minął, wszystkie frakcje szykują się do wojny nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że walka będzie toczyła się nie tylko o władzę w Starym Imperium, ale w ogóle o przetrwanie. Ten niepokój jest wyczuwalny na każdej stronie powieści. Świat do jakiego przywykli bohaterowie wkrótce odmieni się nie do poznania. Herbert ponownie opisuje świat pełen sekretów i intryg, świat wiary i polityki tak nierozerwalnie ze sobą połączonych, że stanowiących nie omal jedność. Często odwołuje się do znanych z innych odsłon cyklu schematów tworząc tym samym kolejne elementy ogromnej układanki, na którą składają się losy bohaterów, historia zmian zachodzących na pustynne planecie Diunie oraz w strukturze Zakonu Żeńskiego będącego teraz jednym z najważniejszych elementów świata przedstawionego. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Frank Herbert
Tytuł: "Heretycy Diuny"
Seria: Kroniki Diuny V
Wyd.: Rebis, Poznań 2017
Il.str.: 560
Cena: 55,90 zł

wtorek, 15 stycznia 2019

Ja, Klaudiusz

Dzieje Cesarstwa Rzymskiego rozpalają wyobraźnie twórców literatury, scenarzystów i reżyserów. Historia tego niezwykłego państwa oraz jego władców jest nader wdzięcznym tematem. Warto ją poznawać, zatapiać się we wszystkich jej zawiłościach. Doskonałym przyczynkiem do studiów nad losami Cesarstwa Rzymskiego jest książka Roberta Gravesa Ja, Klaudiusz, opowiadająca o początkach imperium cezarów z perspektywy jednego z nich - Tyberiusza Klaudiusza Druzusa Nerona Germanika.

Tak, te wszystkie imiona nosił czwarty cesarz rzymski Klaudiusz, narrator powieści tak niezwykłej, tak wciągającej i dla mnie ważnej, że trudno mi to objąć słowami. Mimo to spróbuje przekazać Wam choć garść moich wrażeń z lektury. 

Wydarzenia rozgrywające się za czasów panowania Oktawiana Augusta, cesarza Tyberiusza oraz obłąkanego Kaliguli poznajemy dzięki ich naocznemu świadkowi Klaudiuszowi. Spokrewnionemu z władcami Rzymu, niepozornemu chłopakowi, którego nikt nie traktuje poważnie z powodu jego fizycznych niedostatków - chłopak nie dość, że utyka to jeszcze jąka się. W niedoskonałym ciele skrywa się jednak nieprzeciętny intelekt, Klaudiusz chętnie się uczy, studiuje historię, a jako syn jednego z wysoko postawionych przywódców Druzusa Starszego i brat uwielbianego przez wszystkich dzielnego Germanika ma dostęp do najlepszej edukacji. Niekochany przez matkę, wyszydzany przez dwór Oktawiana Augusta i jego żonę Liwię Druzyllę (uwierzcie mi jak piszę jej imię mam na plecach ciarki) jest światkiem najdziwniejszych i najdramatyczniejszych wydarzeń dworu cesarskiego. Sam przez nikogo nie niepokojony odnotowuje kolejne intrygi, którym może się tylko przyglądać, patrzy jak kolejno odchodzą jego ukochany ojciec, brat oraz Postum - adaptowany syn Oktawiana Augusta. Wszystkim steruje demoniczna Liwia, snuje sieć spisków, w zasadzie rządzi cesarstwem zza pleców swego męża Oktawiana, później syna Tyberiusza i wnuka Kaliguli, obdarza zaszczytami, ale także strąca z piedestału, to prawdziwy demon w ludzkiej skórze. Nie będę nawet sygnalizował pewnych kwestii bo odarłoby to Was z przyjemności poznania kolejnych klocków tej niezwykłej układanki, w której Klaudiusz jest niepozornym, ale ważnym elementem, w końcu to jemu wyrocznia przepowiedziała, że zasiądzie na cesarskim tronie, to on złapał wypuszczone ze szponów orła wilcze szczenie - a jak wiadomo wilczyca jest symbolem Rzymu. 

Powieść Roberta Gravesa jest napisana tak żywym językiem, narracja jest niezwykle wciągająca i angażująca czytelnika, że nie sposób jest mi zapomnieć o chwilach spędzonych na lekturze losów kolejnych władców z dynastii julijsko-klaudyjskiej. Książka to w zasadzie historyczna, wiadomo, jednak że nie jest to kropka w kropkę kronikarski zapis wydarzeń, ale raczej ich autorska interpretacja, co w ogóle nie umniejsza pracy Gravesa włożonej w napisanie tak wciągającej i uniwersalnej opowieści. Ja, Klaudiusz to nie tylko historia wyszydzanego przez wszystkich chłopca, który zostaje władcą imperium, ale przede wszystkim niezwykła podróż w świat spisków i intryg, porywający traktat polityczny o ułomnościach władzy. Graves, słowami wypowiadanymi przez Klaudiusza, przekazuje nam też ważną prawdę, o której wielu z nas nie zdaje sobie sprawy - historię tamtych czasów pisali ludzie wykształceni, zależni od władzy podlegający jej kaprysom, często zapominamy, że prześladowanie oponentów politycznych wcale dla przeciętnego człowieka nie musiało oznaczać osobistych kłopotów. To możni i bogaci narażeni byli na szaleństwa Tyberiusza czy Kaliguli, którym to los zwykłych obywateli był zupełnie obojętny, dzięki czemu mogli wieść życie w miarę spokojne, niepozbawione i nam znanych zwykłych trosk codzienności.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Robert Graves
Tytuł: "Ja, Klaudiusz"
Wyd.: Książnica, Wrocław 2012
Il.str.: 328
Cena: bezcenna!

niedziela, 13 stycznia 2019

Teatr, którego nie było - Kazimierz Grochmalski

Teatr. którego nie było

Pamiętam czasy studiów, kiedy to na zajęciach z poetyki rozbierane na czynniki pierwsze były dzieła mistrzów słowa. Dywagacje na temat rytmu, miarowe wystukiwanie na blacie kolejnych sylab, zaznajamianie się z melodią języka. Dla odbiorcy poezji oprócz walorów technicznych, mistrzostwa we władaniu słowem równie istotne są emocje płynące z czytanego tekstu. Przecież nawet najlepszy pod względem technicznym wiersz może być nam zupełnie obojętnym jeśli nie trafi w nasze emocje, jeśli nie uderzy w czułe struny. 

W trakcie lektury zbioru poezji Kazimierza Grochmalskiego Teatr, którego nie było skupiałem się właśnie na warstwie emocjonalnej, na uczuciach, którymi autor zapragnął się podzielić, stronę techniczną pozostawiając prawdziwym znawcom. Wspomniany zbiór traktuję jako zamkniętą całość - nie odniosę się do poszczególnych utworów, ale jedynie do płynących z lektury przemyśleń i subiektywnych wrażeń. Autor, jako twórca alternatywnego teatru studenckiego "maya" działającego pod kuratelą poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w latach 1975-1995, porusza w swoich utworach własnie tematykę związaną z teatrem, z cyrkiem, scenicznymi występami. Oczywiście cyrkowe występy clownów, sceniczne popisy aktorów są tylko metaforą, jak mniemam, przeżyć Gromchalskiego, zapisem wrażeń, które pozostawiły niezatarty ślad w pamięci. Próżno tu szukać kolorowych baloników, radości i beztroskiej zabawy. Świat Grochmalskiego jest zimny i brudny, szyderczy, czasem nawet plujący nam w twarz. Wiersze zebrane w tomie są swoistą podróżą, powrotem do czasów bezpowrotnie utraconych, do młodości, do ludzi spotkanych, którzy być może wywarli wpływ na późniejsze życie. Znajdziemy również nawiązanie do współczesnej sytuacji politycznej, chwilami jest groteskowo, ale i nostalgicznie. Oczywiście to tylko moje spojrzenie na twórczość autora. Poezja jest niezwykle osobistą dziedziną sztuki, dotyka samego wnętrza, duszy i tylko poznając historię samego twórcy możemy sięgnąć głębiej, w warstwy ukryte między kolejnymi linijkami tekstu.

Może czynię poważny błąd utożsamiając podmiot liryczny z samym Kazimierzem Grochmalskim, ale w przypadku czytania poezji ważne, przynajmniej dla mnie, jest odnalezienie właściwego punktu odniesienia dzięki, któremu lektura stanie się pełniejsza. Anonimowy i zupełnie oderwany od rzeczywistości podmiot liryczny może być pociągający, ja jednak oczekuję osobistego wyznania, swoistej spowiedzi dokonywanej w każdym wierszu przez jego twórcę. Ciekawi mnie niezmiernie jak emocje przemycone w utworach dojrzewały przez lata w umyśle autora, jak dokładnie doszło do tego, że przybrały taką właśnie formę. Może podczas lektury innych jego dzieł dowiem się czegoś więcej.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Kazimierz Grochmalski
Tytuł: "Teatr. którego nie było"
Wyd.: NAUMOV CEE, Poznań 2016
Il.str.: 96
Cena: ?

sobota, 5 stycznia 2019

Star Wars Lokacje - Recenzja

"Star Wars Lokacje"

O swoim przywiązaniu do świata Gwiezdnych wojen nie muszę nikogo przekonywać, dlatego też nie powinno dziwić, że po raz kolejny na blogu piszę o książce poświęconej tajemnicom Odległej Galaktyki. Filmowe uniwersum dało fanom wiele niezwykłych miejsc, w których rozgrywały się przełomowe dla galaktyki wydarzenia. Star Wars Lokacje to album przybliżający te miejsca, ich budowę i tajniki, oraz szczegóły jakich nie znajdziemy w filmach.

Książka to typowo dla fanów spragnionych szczegółowych informacji dotyczących miejsc będących tłem dla filmowej akcji. Każdy kto oglądał chociażby jedną z części filmowej sagi Lucasa musi przyznać, że wykreowany przez artystów koncepcyjnych fantastyczny świat pełen potworów, obcych ras i odległych planet to coś niezwykłego. Istna feeria barw i kształtów, w której można się pogubić. Świat ten ma swoją historię, naznaczony jest zębem czasu co dodatkowo uwiarygadnia go w oczach widza, sprawia, że wydaje się bliższy. W Star Wars Lokacje materiał zaprezentowany został w formie przekrojów takich lokacji jak chociażby Gwiazda Śmierci, Miasto w Chmurach, Pałac Jabby czy Baza Echo. Nie zapomniano także o mniej monumentalnych budowlach - chatka Yody na Dagobah czy dom Bena Kenobiego nie będą miały dla Was tajemnic. Oprócz tekstu wprowadzającego każdy z przekrojów został dokładnie opisany. Rysunki są naprawdę szczegółowe, czasem nawet zaskakujące i zabawne. Poszukiwanie takich małych perełek, swoistych mrugnięć oka do czytelnika, a właściwie "oglądacza" to fajna zabawa. Rzecz jasna to tylko ułamek tego co znajdziemy w książce. Mamy jeszcze ogólne informacje o planetach, portach kosmicznych, a także najważniejszych bitwach. 

We wstępie napisałem, że to publikacja typowo dla fanów. Niestety muszę to tu napisać, ale osoba niezaznajomiona z tematem możne się odbić od Lokacji zrażona hermetycznym podejściem do zaprezentowanego materiału. Nie przekreślam jej wartości dla innych odbiorców, ale to właśnie miłośnik Star Wars znajdzie w niej najwięcej ciekawych treści. Zdecydowanie jest to pozycja dla fana, który na całego połknął gwiezdnowojennego bakcyla. Przekroje są po prostu świetne! Dawno już nie siedziałem z nosem tak głęboko w książce! Obcowanie z pracą ilustratorów wybranych do stworzenia tych niezwykłych dzieł to niezwykle przyjemna rzecz.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Simon Beecroft, Kerrie Dougherty, Jason Fry, James Luceno, Kristin Lund
Tytuł: "Star Wars Lokacje"
Wyd.: 
 Egmont, Warszawa 2016
Il.str.: 192
Cena: 99,99 zł

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...