niedziela, 26 maja 2019

Tajemnicza Panorama

Lśnienie

Współczesność przyzwyczaiła nas do pewnej dosłowności w ukazywaniu wydarzeń strasznych, mrożących krew w żyłach. Takie mamy czasy, dlatego też szczególnie wartościowe są media przekazujące te treści w sposób zróżnicowany, poruszający wyobraźnie, ale zaspakajający także te atawistyczne żądze. Lśnienie to klasyczna pozycja pióra Stephena Kinga pełna dosłownej brutalności w metafizycznym sosie.

Tytułowe lśnienie to dar dzięki, któremu Danny może czytać w myślach, komunikować się ze swoim wyimaginowanym przyjacielem oraz dostrzegać to do czego inni nie mają dostępu - rzeczy nadprzyrodzone.  I takie niezwykłe dziecko wraz ze swoimi rodzicami, państwem Torannce, trafia do majestatycznego hotelu Panorama, miejsca skrywającego liczne, mroczne tajemnice. Początkowe ciepłe przyjęcie, tak zachęcające do pracy w nowym miejscu, okaże się preludium do dramatu. Wkrótce odizolowani od świata przez śnieżycę będą musieli zmierzyć się z swoimi ludzkimi ułomnościami, a także nadprzyrodzonym niebezpieczeństwem czającym się w murach opuszczonego na zimę hotelu, którym Jack ma się opiekować po utracie wakatu nauczyciela. 

Powieść, jak to bywa u Kinga, łączy wątki autobiograficzne z podróżą w głąb ludzkiej psychiki, do jej najczarniejszych zakamarków. Jack Torrance jest człowiekiem upadłym, niepijącym alkoholikiem chcącym odmienić swoje życie. Wykorzystuje czas na pisanie, zmaga się z narastającym szaleństwem, którego przyczyną jest problem alkoholowy, ale także zło czające się w Panoramie. Wszystko wskazuje na to, że jego rodzina nie znalazła się w hotelu przypadkiem, że obecność obdarzonego lśnieniem Danny'ego ma jakieś głębsze znaczenie. Kolejne okropieństwa do jakich dochodzi w hotelu, powodują że skóra cierpnie na karku. Wczytujemy się w rodzinny dramat, w spiralę szaleństwa, a uczucie grozy potęgowane jest przez umieszczenie miejsca akcji w odizolowanym od cywilizacji miejscu, z którego nie ma ucieczki. Bohaterowie zdani są na samych siebie, a zło drzemiące w murach hotelu nie uwolni swoich ofiar tanim kosztem.
Szkoda, że po latach King powrócił do młodocianego  bohatera w powieści Doktor Sendlaczego? Bo po tym niezwykłym klimacie odizolowanego od świata hotelu pełnego upiorów zostało bardzo niewiele, a i rozwój postaci w zasadzie nie jest znacząco interesujący.  

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Stephen King
Tytuł:"Lśnienie"
Wyd.: Prószyński i S-ka, Warszawa 2004
Il.str.: 514
Cena: ze 30 złotych

niedziela, 19 maja 2019

Mroczne widmo - jak powstawał film

Mroczne widmo

19 maja 2019 roku minie dokładnie 20 lat od premiery pierwszej części trylogii prequeli Star Wars. "Mroczne widmo", bo taki podtytuł nosi owa część, podbiło kina i serca fanów (wtedy, teraz są bardzo krytyczni wobec filmu i postaci w nim zaprezentowanych), zapoczątkowało nowy rzut gadżetów, zabawek, ale i książek. Gwiezdne Wojny Część I Mroczne Widmo - Jak powstawał film jest zapisem zmagań twórców z niełatwym do ożywienia światem wyobraźni George'a Lucasa.

Pewnie dziś jestem odosobniony w swojej opinii, ale samo wspomnienie seansu kinowego, zobaczenie na własne oczy czegoś na co tak długo się czekało, budzi dreszczyk emocji. Rzecz jasna, inaczej spogląda się na filmową fabułę mając lat 12, nie będąc obarczonym doświadczeniem ponad trzydziestoletniej osoby, ale Gwiezdne wojny to jest dla mnie coś tak ważnego, że jestem w stanie przymknąć oczy na wiele, bardzo wiele dziwnych, często głupich i nielogicznych rzeczy. "Mroczne Widmo" ożywiło to co wydawało się już martwe, wprowadziło do świata Odległej Galaktyki nowe postacie, rozbudowało kontekst Klasycznej Trylogii. W końcu to w tym filmie poznajemy młodego Anakina Skywalkera, Obi-Wana Kenobiego, a także arcyłotra senatora Palpatine'a - późniejszego Imperatora. Ale dość o filmie. Album wydany przez Amber w tak potwornej formie, że dziś trzeba uważać, aby nie rozsypał się na poszczególne strony (z racji klejenia, jakby nie można było go zszyć) odsłania kulisty powstawania filmu, tworzenia makiet pojazdów, obcych, kostiumów - szczególnie godne uwagi są suknie królowej Amidali oraz wytworne stroje jej dworzan czy senatorów Galaktycznego Senatu. Materiał źródłowy jest przeogromny, bo są to i zdjęcia z planu, szkice koncepcyjne, storyboardy, ale także uwagi twórców pracujących nad każdym, nawet najdrobniejszym szczegółem filmu. Publikacja pokazuje jak wielkim przedsięwzięciem jest produkcja wysokobudżetowego filmu, ile osób pracuje na finalny efekt. To także ciekawy rzut oka na produkcje filmową i wykorzystanie w niej starych i nowych trików. 

I tak, książka nie doczekała się jak na razie wznowienia. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Słownik obrazkowy z "Mrocznego Widma" - owszem został wznowiony w koszmarnej oprawie, ale ten konkretny album nie. A szkoda, jak napisałem jest to kawał historii kina - co by nie mówić o talencie reżyserskim Lucasa jest on wielkim innowatorem kina, który popchnął wysokobudżetowe produkcje na nowe tory. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Jody Duncan, Laurent Bouzereau
Tytuł: "Gwiezdne Wojny Część I Mroczne Widmo - Jak powstawał film"
Wyd.: Amber, Warszawa 1999
Il.str.: 166
Cena: z pięć dych

niedziela, 12 maja 2019

Fala Anihilacji

Anihilacja. Tom 2

Społeczność fanowska wciąż żyje emocjami z jakimi zostawił nas seans najnowszej kinowej superprodukcji - "Avengers: Koniec gry". Ten filmowy event już się zakończył, ja natomiast powróciłem do innego eventu burzącego porządek świata opisanego w drugim tomie komiksu Anihilacja.

Na drugi tom składają się historie trzech, bardzo różnych bohaterów, stawiających czoła Fali Anihilacji, niszczącej kolejne światy. Najpierw towarzyszymy Srebrnemu Surferowi, dawnemu heroldowi niszczyciela światów Galactusa, w zmaganiach z łowcami chcącymi ująć go żywego. Moc jaką obdarzył go Galactus, a także innych swoich heroldów, ma zostać wykorzystana do zasilenia potęgi niszczycielskich insektów pod wodzą potężnego Annihilusa. Jak to w komiksach bywa jedna potęga gromiona jest przez inną, a niepewne sojusze i trudne moralnie wybory piętrzą się niewyobrażalnie. Kolejna historia to opowieść o łączącym w jednej osobie moce Fantastycznej Czwórki Super-Skrullu - wojowniku wyklętym przez swoją rodzimą rasę. Aby odzyskać honor i uznanie swoich pobratymców, pomścić miliardy istnień zabitych przez żołdaków Annihilusa, a także zapobiec śmierci swojego syna rusza do boju, który może przynieść jedynie zagładę. Natomiast w trzeciej części trafiamy na planetę Godthab, by tam w samym sercu intrygi usnutej przez ucznia Stwórcy Światów Gloriana, poznać historię kolejnego wyrzutka. W sidła tejże trafia Ronan, wygnaniec, niesłusznie oskarżony banita - kolejna postać z supermocami pragnąca zemsty i odkupienia. Ronan staje do walki nie z kim innym jak z wychowankami samego Thanosa - Nebulą i Gamorą oraz Falą Anihilacji, która wyczuwszy ogromną energie do pochłonięcia, pojawia się na planecie. 

Wspomniane trzy historie łączy motyw zemsty oraz walki, z często bardzo różnych pobudek, z armadą Annihilusa. Trzej bohaterowie, Srebrny Surfer, Super-Skrull i Ronan to niezwykle potężne istoty, które z różnych powodów są wyrzutkami, odszczepieńcami poszukującymi odkupienia, oczyszczenia, a w końcu zemsty. I to właśnie jest świetne w tym komiksie, każdy z bohaterów jest inny, działa na podstawie odrębnych motywacji, mierzy się jednak z tymi samymi zmorami, by wreszcie stanąć do walki o wszystko z Falą Anihilacji. Każda z historii utrzymana jest w innej stylistycznie formie, i o ile fragmenty opowieści Srebrnego Surfera i Ronana bardzo mi odpowiadają, rysunki są dynamiczne, kreska lekko rozwibrowana, kolory brudne oddające powagę wydarzeń, to część Super-Skrulla ze swoimi nasyconymi barwami i kreską, której tak nie lubię, odznaczała się znacząco, w negatywnym sensie. Zupełnie nie przemawia do mnie ten styl rysowania, który tu zapodał Gregory Titus. Co jednak ciekawe pod względem scenariusza to właśnie Super-Skrull najbardziej mi się podobał! I piszę to z ciężkim sercem jako fan Srebrnego Surfera. Dziwny dysonans między świetnym scenariuszem, wartką akcją, a nieprzemawiającymi do mnie rysunkami wywołała u mnie ta opowieść. Zasadniczo cały album warty przeczytania.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Tytuł: "Anihilacja. Tom 2"
Scenariusz: Keith Giffen, Javier Grillo-Marxuach, Simon Furman
Rysunki: Renato Arlem, Gregory Titus, Jorge Lucas
Wyd.: Egmont, Warszawa 2017
Il.str.: 324

Cena: 99.99

czwartek, 9 maja 2019

Skandal w Watykanie - Scandal in the Vatican

Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie

Co jakiś czas mediami głównego nurtu wstrząsają skandale natury obyczajowej. W takich to własnie chwilach na pierwszy plan wybija się głos Kościoła katolickiego oraz komentatorów mocno z nim związanych. Jednak skandale obyczajowe, seksualne ekscesy, walka o władzę i finansowe przekręty nie omijają także tej zacnej instytucji oraz jej popleczników. Okazuje się, że w samym jej sercu, w Watykanie, zalęgło się zło jakiego próżno szukać w świeckich instytucjach. O niebywale wręcz egzotycznym układzie sił, bezmiarze sprzeczności i hipokryzji w książce Sodoma... pisze francuski socjolog i dziennikarz Frédéric Martel.

Ta opasła książka, licząca ponad 700 stron, jest zapisem dziennikarskiego śledztwa mającego na celu odkrycie motywacji kierujących poczynaniami kościelnych hierarchów na najwyższych szczeblach watykańskiej władzy, ma ukazać pełnię zepsucia i hipokryzji będącej codziennością dla osób wyznaczających, nam maluczkim, moralne granice. Martel analizuje pod tym kątem pontyfikaty czterech ostatnich papieży od Pawła VI i Jan Pawła II do Benedykta XVI na Franciszku kończąc. Materiał źródłowy jest wprost niezwykły, stanowią go wywiady z kardynałami, arcybiskupami, biskupami, szeregowymi księżmi, kościelnymi urzędnikami i intelektualistami. Pojawiają się także odwołania do licznych publikacji, ale to własnie rozmowy z osobami żyjącymi w tytułowej Sodomie (Watykanie) bądź bezpośrednio z nią powiązanymi są trzonem tej opowieści o samozaprzeczeniu i kłamstwie. Z Sodomy... wyłania się obraz instytucji do szpiku zepsutej, której oficjele pragną blichtru, władzy i pieniędzy, a podwójne życie jest raczej normą - nie tylko wyjątkiem. Watykan, a także sam Kościół katolicki, to instytucja kierowana przez homoseksualistów będących jednocześnie zagorzałymi homofobami. Ogromna część kardynałów, arcybiskupów czy biskupów, nie wspominając o zwykłych księżach, to kryptogeje zaprzeczający swojej naturze, piętnujący życie innych samemu łamiąc wszystkie możliwe zakazy, które tak często goszczą na ich słodkich ustach. Martel obnaża niezwykły system doboru kandydatów na seminarzystów, a później wyższych hierarchów, w którego centrum są homoseksualne skłonności. Swoiste homoseksualne koterie i grupy wzajemnej adoracji wciąż ścierają się w łonie kościoła o władzę i wpływy.

Frédéric Martel stworzył niezwykle wciągającą opowieść o ludzkich ułomnościach i sprzecznościach tak często trudnych do pogodzenia. Nie piętnuje bohaterów książki za ich homoseksualizm, za naturalne skłonności, ale za niebywałą dwulicowość, piramidalną hipokryzję osób będących dla wielu przykładem i moralnym wyznacznikiem. Mogłoby się wydawać, że Sodoma... będzie zwykłym paszkwilem na Kościół katolicki, kolejnym lewackim atakiem na jego struktury, tak nie jest. Celem Martela było obnażenie wszystkich tych wad, które przez lata stały się normą w instytucji mającej nieść dobro, a które są typowo ludzkie. To ważny głos w tej dyskusji trwającej na świeckich intelektualnych salonach, dyskusji która musi wreszcie dotrzeć do łona Kościoła, aby mógł on nadal trwać w ciągle zmieniającym się świecie. 

Sodoma..., w moim odczuciu, nie uniknęła pewnych mankamentów wynikających zapewne z jej rozmiaru i materiału źródłowego. Otóż podział na cztery części poświęcone ostatnim papieżom wydaje się sztuczny i niepotrzebny, szczególnie, że chwilami wpływy poszczególnych osób dramatu przenikają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat i pojawiają się pewne fabularne tąpnięcia. Szczególnie widać to w części poświęconej Janowi Pawłowi II. W oczy rzuciło mi się także coś co uznałem za dziwną sprzeczność albo niepotrzebną złośliwość. Otóż Frédéric Martel jako osoba zajmująca się od lat tematyką gejowską, związana z walką o równe prawa osób homoseksualnych, pozwala sobie na utrwalanie stereotypów, którym ma tu być obraz zniewieściałego geja jako miłośnika koronek i sukienek. Rozumiem, że czarnych charakterów książki nie traktował z szacunkiem, to zrozumiałe, ale coś mi tu zwyczajnie nie pasuje. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Frédéric Martel
Tytuł: "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie"
Wyd.: Agora, Warszawa 2019
Il.str.: 714
Cena: 49,99 zł

środa, 1 maja 2019

#Star Wars Komiks 2/2019 - Doktor Aphra

Star Wars – Doctor Aphra. Gigantyczny zysk.

W świecie Gwiezdnych wojen często do czynienia mamy z potężnymi wytworami techniki, śmiercionośnymi broniami, ale także starożytnymi artefaktami. A jeśli w grę wchodzą tajemnicze obiekty z przeszłości to musi, gdzieś na horyzoncie, pojawić się jakiś swoisty Indiana Jones, i jest! To Doctor Aphra, której przygody są tematem najnowszego Star Wars Komiks.

Doktor archeolog (brzmi znajomo?) przemierzający galaktykę w poszukiwaniu starożytnych, bardzo wartościowych przedmiotów - to właśnie Aphra. Do pomocy ma dwa, bardzo specyficzne roboty. Droid protokolarny 0-0-0 i astromech BT-1 to jakby odbicie lustrzane pary droidów znanych z filmowej sagi. Lubują się w zabijaniu i torturach, i są śmiertelnie niebezpieczne! Zamieszczone w albumie zeszyty przedstawiają nam kolejną z przygód Aphry. Sprytna pani doktor weszła w posiadanie artefaktu będącego schronieniem dla pradawnego rycerza Jedi, kto posiądzie ten przedmiot będzie mógł osiągnąć m.in. nieśmiertelność. Tak łakomy kąsek Aphra postanawia sprzedać na swoistej licytanci, do której przystępują bardzo różne galaktyczne siły. Nie trudno się domyślić, że spotkanie owych sił w dryfującym w kosmosie hotelu doprowadzi do nieplanowanych wydarzeń. Szczególnie, że na horyzoncie pojawia się Darth Vader.

Nie spodziewałem się zbyt wiele po tym komiksie. Opowieści z nowego kanonu jak wiemy prezentują bardzo różny poziom, często wręcz kuriozalny w porównaniu z tym do czego przywykliśmy przez lata (choć też bywało rożnie). I jakież było moje zaskoczenie w trakcie wertowania kolejnych stron komiksu. Okazał się świetny! Nie dość, że główna bohaterka jest charyzmatyczna, to jeszcze towarzyszą jej dwa szalone droidy. I o ile Aphra to nawiązanie do Indiany Jonesa, swoisty hołd dla jego przygód, to para robotów-sadystów jest pastiszem tego co znamy z klasycznej trylogii Lucasa. Akcja komiksu jest wartka, intryga mało skomplikowana, ale satysfakcjonująca w swoim rozwinięciu. Co ciekawe, nawet dialogi nie wypadają jakoś specjalnie drętwo jak to często bywa, wielki plus za scenariusz! Ilustracje też są niczego sobie, raczej konserwatywne w stylu przedstawiania znanych z filmów postaci obcych czy Dartha Vadera, obyło się bez szalonych interpretacji czy udziwnionej kreski, od której głowa boli. Jak dla mnie super! Wielki plus za to, że cała historia nie traktuje się śmiertelnie poważnie.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Scenariusz: Kieron Gillen (Doctor Aphra), Chris Eliopoulos i Jordie Bellaire (Darth Vader)
Ilustracje: Marc Laming, Will Sliney, Kev Walker
Tytuł: "Star Wars Komiks. Star Wars – Doctor Aphra. Gigantyczny zysk. 2/2019"
Wyd.: Egmont, Warszawa 2019
Il.str.: 144
Cena: 19,99 zł

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...