W poprzednim wpisie poświęconym pierwszemu tomowi Uczty dla wron wyraziłem głębokie zaniepokojenie poczynaniami autora względem swojego dzieła. Łudziłem się naiwnie, że w drugim tomie nastąpi coś co zmieni status quo, doprowadzi do przetasowania kierując opowieść na dużo ciekawsze wody. To co jednak zastałem na kartach powieści rozczarowuje.
Daruję sobie i pominę zwyczajowy zarys fabuły, osoby zainteresowane odsyłam do poprzedniego wpisu, w którym zawarłem co najważniejsze kwestie. Dziś napiszę tylko tych kilka gorzkich słów cisnących mi się na usta jeszcze w trakcie lektury.
Niestety nie jestem w stanie zmienić zdania co do tego, że Uczta dla wron to jak dotąd najsłabsza odsłona cyklu. Opowieści nie przysłużyło się wyrzucenie wątków Deanerys, Jona Snow, Stannisa czy Tyriona i przeniesienie ich do kolejnej książki. Zaprezentowane wątki utwierdzały mnie w przekonaniu, że snuta tak misternie przez Martina historia nie zmierza do sensownego zakończenia. Cały czas towarzyszyło mi przeświadczenie, że do niczego dobrego to nie prowadzi. Powiadają, że nie sztuką jest złapać zająca, ale by gonić go - niestety zbyt długie uganianie się za owym zwierzem też może zwyczajnie zmęczyć. I to zmęczenie lekturą połączone z tak ogromnym okrucieństwem autora w stosunku do swoich bohaterów (szczególnie kobiet), to znęcanie się nad nimi, oszpecanie i okaleczanie zupełnie bez celu już nawet nie szokuje, ale napawa przeświadczeniem, że twórca sam nie wie co z tym wszystkim począć. Smutne to bo kilka ciekawych rzeczy w Uczcie dla wron odnalazłem, więcej jest jednak niedosytu. Liczyłem na bardziej rozbudowany wątek Aryi Stark, na ciekawe rozwinięcie historii Pani Kamienne Serce, a dzieło Martina przyniosło jedynie rozczarowanie.
INFO
Autor: George R.R. Martin
Tytuł: "Uczta dla wron t. 2: Sieć spisków"
Wyd.: Zysk i S-ka, Poznań 2015
Il.str.: 500
Cena: 49 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz