niedziela, 27 maja 2012

Galaktyki szmat w kronice zaklęty

"Star Wars. Świat Gwiezdnych Wojen. Kronika ilustrowana." to mój najnowszy nabytek poszerzający kolekcje publikacji albumowych opisujących świat "Gwiezdnych Wojen" i fenomen popularności z nim związany. Publikacja jest absolutnie niezwykła. Rok po roku opisuje rozwój świata stworzonego przez Georga Lucasa. Motywy i inspiracje, pierwsze pomysły, przebieg pracy nad filmem, ludzie związani z produkcją, a także gadżety i fanowskie konwenty, i jeszcze więcej! Wszystko to zawarto na ponad 300 strona książki. Mnóstwo zdjęć i ciekawostek oraz dwie fotografie wysokiej jakości, które spokojnie możemy powiesić na ścianie w ramce. Kronika zaspokoi fanów kina, jak i komiksów i książek.  Sympatyczny aspekt publikacji to także dolny pasek, wymieniający najważniejsze wydarzenia, jakie miały miejsce w danym roku.  Ukazane są one jednak z perspektywy czytelnika amerykańskiego i dla przeciętnego fana z Polski czy chociażby Francji mogą nie mieć większego znaczenia. Mimo wszystko umiejscawia to  "Gwiezdne Wojny" w szerszym kontekście przez to sam fakt ich istnienia nie jest oderwany od rzeczywistości.  Co może jednak nużyć w kronice to multum nazwisk, których nie sposób ogarnąć. Autorzy mogli pokusić się także o rozbudowane informacji na temat chociażby aktorów odtwarzających główne role w filmie. Ostatni 2010 rok jaki obejmuje kronika w moim odczuciu został potraktowany po macoszemu i sprawia wrażenie dorzuconego niemal na siłę. Forma w jakiej nam zaserwowano kronikę jest bez zarzutu. Twarda oprawa dodatkowo chroniona przez pudełko z grubego kartonu szczelnie chroni jakże cenną zawartość. To kartonowe pudełko mogło zostać zastąpione chociażby obwolutą, cena publikacji byłaby w tedy ciut niższa. Cóż wydawcy postanowili zadać szyku i wydać tę pozycję "na bogato" w odpowiedniej cenie przez co wielu fanów zapewne odpuści sobie zakup. Na szczęście istnieją miejsca, gdzie kronikę ilustrowaną można dostać w całkiem rozsądnej cenie. Na dokładkę załączam dwie fotki wnętrza publikacji.


czwartek, 24 maja 2012

Emocje

Emocje grają niebagatelną rolę podczas czytania książki. To oczywiste, przecież właśnie ze względu na emocje wywoływane przez czytany tekst sięgamy po lekturę. Bez względu na to co czytamy, tekst zawsze powoduje u nas odczuwanie emocji. Lęk, smutek, radość, gniew, euforia tego wszystkiego możemy doświadczyć pochłaniając kolejne słowa zgrabnie w zdania poukładane. Historii niezwykłej czar doświadczyć na własnej skórze to jest to, czego każdy czytelnik oczekuje od wybranej przez siebie pozycji książkowej. Czy jest to antyczna tragedia jak "Oresteja" Ajchylosa, czy książka młodzieżowa jak "Przygody Tomka Sawyera" Marka Twaina, każda bez wyjątku historia zapisana na kartach książki spotyka się z naszą reakcją. Nabyte przez czytelników w przeszłości doświadczenia również wpływają na odczuwanie emocji. Mogą je potęgować lub łagodzić, prowadzić do tego, że jakąś książkę kochamy ponad wszystko  co wcześniej przeczytaliśmy lub wręcz przeciwnie nienawidzimy jej dokumentnie. Oba wyżej wymienione przykłady utworów zapisały mi się w pamięci. Oba utwory lubię. Każdy za coś innego. "Przygody Tomka Sawyera" spowodowały, że na samą myśl o wyczynach tego łobuza zaczynam się śmiać. "Oresteja" natomiast pozwoliła mi odkryć i zgłębić postrzeganie świata typowe dla greka z V wieku p.n.e. Jakiegoś specjalnego katharsis nie przeżyłem, emocji mimo to nie zabrakło. Każdej czytanej przeze mnie książce emocje towarzyszą to jasne, gdyby tak nie było to nie popełniłbym tego tekstu. Niekiedy nawet złoszczę się i głośno pomstuje na jakiegoś bohatera, drażniącego mnie, albo na sploty okoliczności niepomyślne w moim odczuciu dla fabuły. Śmieje się też często czasem nie w tych momentach co trzeba, ot taka drobnostka.

niedziela, 20 maja 2012

...i inne opowiadania


     Opowiadania Truman Capote, twórcy powieści takich jak "Z zimną krwią", "Śniadanie u Tiffany'ego" czy "Wysłuchane modlitwy. Powieść nieukończona" zapewniają czytelnikowi mnóstwo satysfakcji ze spędzonego na ich czytaniu czasu. W moje ręce niedawno wpadł zbiór "Te ściany są zimne i inne opowiadania", poszerzona   o jedno opowiadanie wersja pozycji "Pośród ścieżek do raju i inne opowiadania". Poszerzona zresztą o znakomite, jak informuje wydawca jeszcze w Polsce nie publikowane opowiadanie Majove. Opowiadaniami, które szczególnie przypadły mi do gustu są Dzieci w dniu swoich urodzin, opowieść, której koniec od początku jest nam znany (niesamowita panna Bobbit!),  Majove, o niezwykłej miłości małżeńskiej, Dom kwiatów, w którym miłość, poświęcenie i złośliwości starszej pani zgrabnie się przeplatają, Bezgłowy Jastrząb, o tym jak fascynacja nieznajomą artystką i jej dziełem może wpłynąć na człowieka. Wszystkie opowiadania, jak dla mnie bomba, ale te wymienione jakoś wyjątkowo zapadały mi w pamięci. Pewne motywy w opowiadaniach autora się powtarzają, chwilami miałem nawet wrażenie, że Capote przedstawia zupełnie inną wizję swojego poprzedniego pomysłu. Zresztą było to jego święte prawo. W niektórych opowiadaniach autor zawarł interesujące wątki autobiograficzne związane z jego młodością spędzoną w Alabamie. Przybliża nam to jego postać, sprawia, że staje nam się bliższy. Przynajmniej ja to tak odebrałem. Truman Capote niewątpliwie próbował rozliczyć się jakoś z tamtym okresem, niełatwym w jego pełnym zawirowań życiu. Zachęcam do lektury, utwory nie nużą wręcz przeciwnie. Powodów do śmiechu w nich sporo, do zamyślenia się i podumania także. 

środa, 9 maja 2012

Moda na modę

Wzrost zainteresowania ogółu społeczeństwa modą, niewątpliwie napędzany przez popularne programy telewizyjne, filmy dokumentalne o projektantach i sławnych domach mody, czy migawki z pokazów najnowszych kolekcji dał impuls także wydawcą. Od kilku lat na półkach księgarń pojawia się coraz więcej pozycji traktujących o modzie i  jej historii, projektowaniu czy poradników w stylu, jak się nie ubierać itp. I ja  także zacząłem zgłębiać ten temat. Pierwszą pozycją po jaką sięgnąłem była książka Sue Jenkins Jones "Moda projektowanie", ciekawa pozycja dla każdego kto dopiero zaczyna modą się interesować lub siedzi w temacie głęboko, ale potrzebuje usystematyzować swoją dotychczasową wiedzę. Krótki look na historię, trendy, modowy kalendarz czy materiały. Sporo fajnych i przydatnych informacji. Jednak nie jest to jedyna pozycja godna polecenia. Mamy jeszcze "Historię Mody" Francoisa Bouchera, ogromną księgę dającą nam mnóstwo inspiracji. Wszystko osadzone w historycznym kontekście. "Od zmierzchu do świtu. Historia mody balowej", Małgorzaty Możdżyńskiej-Nawotki to wszystko czego chcecie wiedzieć na temat strojów wieczorowych. Kolejna interesująca pozycja tej samej autorki to  "O modach i strojach. Ilustrowana historia mody". Moda to także wielkie osobowości ją tworzące. Choćby taka Coco Chanel. Jej imię znane jest na całym świecie, a osiągnięcia w dziedzinie mody są nieocenione. Poznać kultową projektantkę możemy dzięki pozycją takim jak "Coco Chanel. Życie intymne" Lisy Chaney czy "Coco Chanel. Legenda i życie" Justine Picardie. Osobiście wyczekuję publikacji traktującej o chyba największym ówczesnym kreatorze mody - Karlu Lagerfeldzie. Moda elektryzuje, ubiory dodają nam pewności siebie, sprawia, że ulica zwykle szara i brudna olśniewa przemykającymi z znienacka "barwnymi ptakami". Warto się nią interesować bo to nie tylko kreacje z wielkich celebryckich imprez ale także nieodłączna część naszej codzienności.

piątek, 4 maja 2012

Zachęta do czytania...

... bywa różna. Targi, kiermasze, a w ich ramach spotkania autorskie, ponadto popularne kampanie społeczne uwrażliwiające na znaczenie książki w rozwoju człowieka. Sławni ludzie, sportowcy, aktorzy, artyści różnej maści, zachęcają młodego i starego by po książkę sięgnął, by coś poczytał, by się zainteresował czymś więcej niż tępą telenowelą w telewizorze. Do pracy u podstaw zaprzęgnięto także postacie z filmów, jak chociażby Mistrza Yodę z sagi "Gwiezdne Wojny". W 1983 roku American Library Association (stowarzyszenie bibliotek amerykańskich) rozpoczęło kampanię połączoną z obchodami National Library Week. Plakat z bohaterem gwiezdnej sagi pojawił się w bibliotekach, szkołach także szpitalach oraz instytucjach związanych z szeroko pojętą książką. Proste hasło i wizerunek kultowego już w tedy ledwo po premierze filmu bohatera dzierżącego książkę. Nic więcej. Prosty, czytelny przekaz. Z dzisiejszej perspektywy ta oszczędność może trącić myszką, wszakże lud domaga się krwi, bebechów z lewa i z prawa. Plakat z Yodą przez wszystkie lata funkcjonowania "Gwiezdnych Wojen" w popkulturze doczekał się wielu nowelizacji. Oszczędność w środkach pozostała jednak jego szczególną cechą. Przecież nie od dziś wiadomo, że mądrej głowie dość dwie słowie, a głupiemu i referatu mało. Cóż takie kampanie jak ta z Yodą inspirują internautów do wytężonej umysłowej pracy. Efekty są różne. Przypadł mi  do  gustu szczególnie jeden obrazek. Zamieszczam go bez zbędnego komentarza poniżej. 


środa, 2 maja 2012

Denuncjacja macho

Taki tytuł posta nasunął mi się jeszcze podczas czytania powieści Maria Vargasa Llosy "Miasto i Psy". Powieści, która spowodowała nie mały ferment wśród opinii publicznej i wojskowych w Peru, a w szczególności w Limie. Vargas Llosa na kartach swojej książki przybliża brutalny, męski świat szkoły wojskowej im. Leoncia Prado w Limie. Opisuje relacje panujące między kadetami, hierarchię, emocje kierujące ich poczynaniami. Nieraz to drażni bo prymitywizm pewnych zachowań każe się zastanowić czy mężczyzna zamknięty w otoczeniu innych mężczyzn jest nadal człowiekiem czy już tylko tępym zwierzem. Wymuszona przez otoczenie poza twardego, pozbawionego skrupułów samca - macho, nie każdemu się podoba. Nie do każdego trafia retoryka siły i podporządkowania. Przykra prawda, że otoczenie często wymusza na nas to jakimi mamy być. Jak mamy mówić, jak mamy myśleć i zapewniać sobie posłuch i szacunek. Biada niedostosowanym. Jednak nie tylko to znajdziemy w książce. Mamy też ciepłe wspomnienia bohaterów z lat dziecięcych, opis pierwszych miłości i niepowtarzalny klimat. Zdecydowanie klimatu książce Vargasa Llosy nie brakuje. Cały niewymuszony dramatyzm powieści sprawia, że czyta się ją przyjemnie. Autor opisuje sugestywnie wszystkie zdarzenia jednak nie jest w tych opisach ordynarny, dlatego też nie przesadzałbym z opisywaniem książki jako jakiegoś hiper brutalnego i wulgarnego zapisu poczynań bohaterów. Jak zwykle zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii i przeczytania "Miasta i Psów". Wszakże, każdy ma inne życiowe doświadczenia co sprawia, że inaczej odbiera to co czyta. Z tego też powodu chwilami odbierałem powieść Vargasa Llosy dość osobiście. Intymne zbliżenie z książką, które każdemu polecam.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Czekając na koniec świata

Tyle jest tej całej hecy na około w związku z końcem świata. Co rusz jakiś samozwańczy prorok apokalipsy obwieszcza koniec naszej cywilizacji. Wnioski  o rychłym końcu wysnuwane są na podstawie różnych przesłanek. A to wieloryby na plaży utkną, a to ptaki zboczą z raz przed wiekami obranej trasy migracji to znowuż samolot się rozbije jeden, drugi, trzeci. Jeden pan koniec wróży z kształtów kobiecych pośladków, ech... Nie wspominam już o sławetnym kalendarzu Majów albo analizowaniu Biblii. Wracając jednak do meritum. Poszperałem, aby ciekawość zaspokoić co interesującego już na ten temat napisano. Gdybym chciał wymienić tylko co powstało w języku angielskim to osiwiałbym przy wypisywaniu tych pozycji. Zerknijmy zatem co tam Polscy wydawcy dla nas przyszykowali.
Zaczniemy od książki objawionej, spisanej niczym Biblia pod Boskim natchnieniem. "Uwierzcie w koniec świata! Współczesne proroctwo o powtórnym przyjściu Chrystusa" autorstwa (jak pisze wydawca) charyzmatycznego dominikanina Joachima Badeni i Judyty Syrek. Klęski żywiołowe, gniew natury i powtórne przyjście Mesjasza - zapowiada się przepysznie. 
Kolejna pozycja napisana przez Adrian Gilbert o znamiennym tytule "Koniec świata w 2012 roku", przybliża nam sposób postrzegania świata przez Majów. Oczywiście wszystko w związku z ich kalendarzem i upodobaniem do astronomii. Od samego opisu kręci się w głowie. Do końca roku jeszcze kilka miesięcy więc będę czekał niecierpliwie co się zdarzy. 
Teraz czas na poradnik dla tych co się końca lękają. Nie lękajcie się, przecież jest "2012 koniec świata? Chrześcijański przewodnik dla tych, którzy się boją" autorstwa Raymonda C. Hudley'a. Wspaniała pozycja strasząca wszystkim co popadnie od starożytnych przepowiedni poprzez Nostradamusa do eksperymentu z wielkim zderzaczem hadronów włącznie. 
"A.D. 2012. Czy nadchodzi koniec świata?", Andrea Tornielli i Saverio Gaeta. Oczywiście, że tak! Nawet bez czytania  to wiem. Czytając opisy trzech poprzednich pozycji nie muszę zaglądać do tej by wiedzieć, że to pewne. Koniec jest bliski. Upadek obyczajów, kryzys finansowy, wulkany, susze i spadające samoloty cały ich deszcz. Książek, które wymieniłem nie czytałem, to przyznaję bez bicia. Niechybnie jeszcze przed nadciągającym końcem, którąś do poduszki poczytam. Jej tylko czy zasnę?

sobota, 21 kwietnia 2012

Publikacje kultowe V, Silmarillion J. R. R. Tolkiena

Dlaczego właśnie "Silmarillion", a nie powszechnie znany "Władca Pierścieni" czy "Hobbit"? Z czysto subiektywnych powodów. O ile "Władcę..." i "Hobbita" przeczytałem, przebrnąłem, momentami przemęczyłem o tyle "Silmarilliona" przeczytałem niemal z wypiekami na twarzy. Pewnie wydaje się wam to dziwne, bo niby to tylko rwane strzępki opowieści sprzed wieków Śródziemia, kiedy świat się jeszcze kształtował nie osiągnąwszy  postaci znanej z "Władcy...", a jednak ma to swoją moc. Nie ma drużyny bohaterów idącej, i idącej, i idącej do celu. Podróży dłużącej się, i dłużącej bez końca, też brak. Mamy za to dzielnych bohaterów buntujących się i poszukujących swojego miejsca w świecie, który sami postawili do góry nogami. W moich odczuciach ta książka traktuje o buncie, o poszukiwaniu, o pokucie, pojednaniu i karze. Przybliża świat stworzony przez Tolkiena, początki elfów, ludzi i krasnoludów, podłostki Morgotha i jego sługi Saurona, losy Hurina i jego dzieci, pychę i upadek Numenorejczyków. Wielość imion i nazw geograficznych może powodować u niezbyt uważnego czytelnika zawrót głowy. Wielość ta jest jednak niezbędna w przypadku tekstu traktującego o powstaniu świata. Tolkienowska kosmogonia i teogonia wyłania się z dźwięków muzyki Iluwatara Pana Wszechrzeczy i jego Valarów. Zapraszam do zaczytania się w tym dziele niezwykle dla mnie magicznym.

środa, 18 kwietnia 2012

Mogę być czarną owcą, ale kopytka mam ze złota.

Tytuł dzisiejszej notki jest cytatem z książki Trumana Capote "Wysłuchane modlitwy. Powieści nieukończona". 
Prześmiewcza powieść Trumana Capote dostarcza wielu powodów do śmiechu. Cyniczny i wyrachowany główny bohater P.B Jones - narrator powieści zapewnia nam całe naręcza ordynarnego języka. Pewnie z tego powodu osobą o wyjątkowo purytańskich manierach książka nie przypadnie do gustu. A szkoda bo każda wulgarność i ordynarny opis poczynań Jonesa, dostarcza nam (przynajmniej  mi dostarczał) powodów do śmiechu, czasem do zdziwienia. Capote w powieści wyśmiewa samego siebie, swoich majętnych przyjaciół i ich zwyczaje. Pokazuje, że wyższe sfery taplają się nieraz w gorszym moralnym bajorze niż tak zwany margines społeczny. Fasada ślicznych markowych ubrań, manier niczym z królewskiego dworu, zostaje zburzona, staje się opakowaniem dla wyjątkowego prostactwa podszytego tylko grubym portfelem. Publikowane we fragmentach w Esquierze w latach 1975-76, "Wysłuchane Modlitwy" spowodowały, że Capote musiał pożegnać się ze swoimi drogocennymi znajomymi, którym tak bardzo nie spodobało się to co przeczytali o swoim świecie. Niejednokrotnie odnajdując w postaciach z książki własne odzwierciedlenie. Pokazało to nie tylko, że są takimi samymi ludźmi, jak osoby z "niższych sfer" ale także, są pozbawieni dystansu i poczucia humoru. Po raz kolejny potwierdza się fakt, że pieniądze czy arystokratyczne pochodzenie nie czynią nikogo lepszym człowiekiem. Na pewno lepiej ubranym i odżywionym, ale nic więcej. 

wtorek, 17 kwietnia 2012

Człowiek, książka, kultura... Co do diabła?


Kultura książki stoi dziś na bardzo wysokim poziomie i nierozerwalnie związane jest to z obecnością książki w popkulturze oraz dążeniu ludzi książki, by miała ona w niej swoje stałe miejsce. Żadne nowoczesne wynalazki związane z niematerialną postacią książki nie zbliżają człowieka do człowieka tak, jak wzajemna wymiana książek między czytelnikami. Człowiek zżyty jest klasyczną postacią książki i mimo coraz większej popularności e-booków i audiobokków nadal obecna jest ona w przestrzeni publicznej. Targi i kiermasze książki cieszą się coraz większą popularnością przyciągając tłumy czytelników. Książka jest niejako jedną z cegieł budujących ludzką cywilizację. Stanowi często impuls i inspirację dla innych form przekazów treści kultury, jak chociażby dla filmu. W dobrym tonie jest zrobić film na podstawie książki (często popularnego evergreena czyli pozycji klasycznej będącej zawsze „w cenie”) lub chociaż osnutej na jej kanwie. Bardzo często książka pojawia się jako milczący bohater narracji reżyserskich. Kultura budowana na książce, która jak żaden inny przedmiot pozwala jej na przetrwanie i dalszy rozkwit spowodowała, że książka obrosła mitami i przesądami. Wśród młodzieży znana i popularna jest bibliomancja czyli wróżenie za pomocą książki.
Niektóre książki osnute są złą sławą i budzą lęk, inne zaś uznawane są za pomocne w trudnych sytuacjach. I jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Bo zabiegany przechodzień pan Nigdyniemaczoswski nie potrafi się nad tym wszystkim zadumać.

niedziela, 18 marca 2012

Internet bez chamstwa?

Szczytna idea. Co z tego skoro ludzie czekają na kolejnego bełta rzuconego na monitor. Kolejną sałatkę przyrządzoną w tak niesmaczny i ciężko strawny sposób, że i oni rzucą bełtem, słownym bełtem. Stek przekleństw wypowiadanych w zabawny sposób przez starą zniszczoną menelkę, stającą się obiektem uwielbienia młodzieży. Tu zaklnie, tam zaklnie doprawi majonezem i już. Idolka na miarę naszych czasów.
Tylko jak długo da się, po pierwsze bredzić w ten sposób, po drugie bredni wysłuchiwać i je wyznawać. Śmieszne, ale trywialnie śmieszne. Bez większego polotu. Dziś każdy może każdemu w necie nabluzgać. Zaspokoić swoje małe instynkty i poczuć się lepiej. Lepiej do ręki zamiast brać myszkę wziąć książkę i poczytać. Odgłos pisania wyzwisk na klawiaturze zamienić na szelest przewracanych stron. Tylko, że to trudniej...

piątek, 24 lutego 2012

Kto czyta wyobraźnie ma...

Różne rzeczy przychodzą na myśl podczas bardziej lub mniej owocnych rozmów z "wykształconymi" ludźmi...

... co się nadymają, wzdychają, wszystko wiedzą i wszystko posiadają. Już nie trzecie ale i czwarte, piąte i dziesiąte oko im się otworzyło.

Wiernie INTERNET wyznają bo ma wszystko, zawsze i wszędzie. Bo myśleć nie trzeba, wertować kartek też nie. Przeżuje, wypluje, powierzchownie głód zaspokoi.

Ich skarby w INTERNECIE zamknięte jak w przepastnej szkatule. Rdzewieją, butwieją, przekuwane są w inne mniej wartościowe już nawet nie miedziane, nawet nie aluminiowe precjoza. 

Na skarbach tych nawet smok tak rządny świecidełek nie spocznie. Ofuknie płomieniem, stopi doszczętnie, spopieli i wiatr to wszystko rozwieje.

czwartek, 19 stycznia 2012

Sportsmenka

Jedni przyznają się do tego otwarcie, inni w cichości pół świadomie także tego chcą. Patrzą na swój talerz pełen pysznego poświątecznego bigosiku, myślą czy jeść, czy nie jeść. Ile to ma kalorii wspomnieć boją się sami dietetycy. Z każdej strony atakują nas tanie chipsy, tłuste sosy zawiesiste oraz soczyste pieczyste. Całe tabuny pyszności powodujących, że we własnych spodniach wyglądamy jak kiełbaska. Nikt przecież nie chce być pasztecikiem czy kiełbaską. One mażą o figurze modelki z poprawką na zachowanie biustu, przecież jego nie chcą zrzucać. Oni widzą przed lustrem siebie jako greckiego herosa, boskiego Apollina. Rozczarowanie jest wielkie kiedy z krainy marzeń patrząc w dół wracają do smutnej rzeczywistości. Widzą to samo. Pokłosie wieloletniej diety ziemniaczanej. Na szczęście z pomocą po raz kolejny zjawia się książka. O zdrowiej diecie, o ćwiczeniach o tym jak dbać o swoje zdrowie bez znoju i potu. Tak to wygląda na obrazkach jednak zrzucenie opony z brzucha wymaga trochę więcej wysiłku niż kartkowanie książki z prawa na lewą. Te książki są po to żeby nam pomóc, uświadomić, że to wszystko jest realne, trzeba się tylko (albo aż) zabrać do roboty. Dbanie o swoje ciało może być przyjemne, zdrowe posiłki smaczne a ćwiczenia relaksujące. Jedną z takich książek jest The Men's Health Big Book of Exercises. Zbiór ćwiczeń, programów ćwiczeniowych, prostych informacji o diecie. Warto do książki zaglądnąć, wybrać coś dla siebie. Należy napomknąć, że dla pań przygotowano The Women's Health Big Book of Exercises. 

wtorek, 17 stycznia 2012

Publikacje kultowe IV, Śniadanie u Tiffany'ego Trumana Capote'a

Mało jest książek, tak jednoznacznie kojarzących się z twarzą aktora czy aktorki, z filmową adaptacją, jak "Śniadanie u Tiffany'ego". Audrey Hepburn, filigranowa kobietka tak szczodrze obdarowana przez naturę śliczną twarzą i talentem aktorskim stała się nie tylko twarzą-ikoną książki Capote'a. Nowojorska firma jubilerska Tiffany&Co oraz sam Nowy Jork też zyskały znacząco dzięki jej wizerunkowi, rozpoznawalnemu na niemalże całym świecie. Sama książka, króciutka, z niespecjalnie skomplikowaną fabułą, jednych drażni, drugich zaś zachwyca. Główna bohaterka, Holy rozpala wyobraźnie mężczyzn, flirtuje, manipuluje będąc ciągle w drodze. Złości sąsiadów, szczególnie panią Spanellę, głośnymi spotkaniami towarzyskimi. Można by dużo pisać, na temat bohaterki czy samego narratora oczarowanego tą kobietą, jednak lepiej sięgnąć po książkę. Przeczytać, przemyśleć, rozejrzeć się w około. Otaczają nas takie osoby jak Holy, kreujące swój świat, siebie, będące ciągle w drodze. "[...] człowiek nie wie, co jest jego, dopóki tego nie wyrzuci.". Te słowa wypowiedziane przez bohaterkę, są tak prawdziwe, że każdego zmuszą do zastanowienia się ileż to razy z własnej winy utraciliśmy coś ważnego. 

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Podrzucacze...

... książek czyli miłośnicy bookcrossingu. Nowatorski pomysł oparty jest na chęci obcowania z książką oraz dzielenia się nią z innymi w myśl zasady, że książka stojąca tylko na półce nie przynosi nikomu pożytku i jest tylko ozdobą. W ten sposób propagowane są pozycje z jakiegoś punktu ciekawe, którymi osoba  pozostawiająca książkę postanowiła się podzielić. Jest to niewątpliwie ciekawa forma promocji czytelnictwa, docierająca do niemal każdego typu czytelnika z racji różnorodnego rozmieszczenia miejsc, gdzie książki są pozostawiane. Takimi miejscami są wybrane sklepy, ławki w parku, siedzenia w pociągach, tramwajach czy autobusach, uczelnie, szkoły, sale kinowe i teatralne. Bookcrossingowi towarzyszą różnego rodzaju happeningi i przemarsze organizowane z okazji Ogólnopolskiego Święta Uwalnianych Książek, a także spotkania z autorami, wydawcami, promocje książek oraz wystawy i sesje głośnego czytania. Do akcji uwalniania książek dołącza coraz więcej placówek publicznych, które organizują miejsca, gdzie książki można pozostawić. Sympatycy wolnych książek zachęcają do ich uwalniania nie tylko pojedyncze osoby, ale także całe biblioteki mogące w miarę możliwości przeznaczać pewne pozycje do bookcrossingu.

P.S. Ludzie nie tylko książki podrzucają. Na cudze parapety trafiają także gazety co widać na zamieszczonym zdjęciu.

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...