W kwietniu pisałem o rozczarowaniu jakim była dla mnie lektura powieści Star Wars. Przebudzenie Mocy i mając na półce zalegającą od kilku miesięcy kontynuację postanowiłem wreszcie ją przeczytać. Do książki Star Wars. Ostatni Jedi podszedłem bez specjalnych wymagań mając jednak na względzie fakt, iż film podobał mi się niezmiernie, a jak wyszło o tym poniżej.
Pomimo spektakularnej wygranej i zniszczenia Bazy Starkiller zdziesiątkowany Ruch Oporu zmuszony jest do ucieczki. Już na początku książki dostajemy potężnego kopa w postaci starcia z Najwyższym Porządkiem i ewakuacji bazy buntowników z planety D'Qar. Szybko okazuje się, że ucieczka w nadprzestrzeń daje złudne poczucie bezpieczeństwa - Najwyższy Porządek dysponuje technologią pozwalającą na śledzenie statków także podczas nadprzestrzennego skoku. W bitwie ranna zostaje Generał Leia Organa, a inni przywódcy Ruchu Oporu giną. Dowództwo obejmuje wiceadmirał Holdo co bardzo nie podoba się części załogi, buntowniczy Poe Dameron nie zamierza pozwolić, aby iskra wolności zgasła. Zupełnie z boku tego zamieszania Finn i Rose - dziewczyna, która w bitwie nad D'Qar straciła siostrę, a także technik pokładowy - ruszają w tajną misję mającą na celu wyłączyć systemy namierzające wroga. Szanse powodzenia misji są nikłe, flocie Ruchu Oporu kończy się paliwo. Pozostaje jeszcze Rey, która udała się na poszukiwanie Luke'a Skywalkera, niestety zgorzkniały i zamknięty w sobie Mistrz Jedi nie zamierza ratować uciśnionej Galaktyki, nie chce także szkolić kolejnych Jedi...
Zacznę od tego, że styl Jasona Fry'a dużo bardziej mi odpowiada niż autora Przebudzenia Mocy. Odniosłem wrażenie, że dużo lepiej rozumie bohaterów choć to jego poprzednik miał pierwszeństwo w nadaniu im wyrazistości i charakteru - czego nie zrobił. Książka mnie nie nudziła, jak to miało miejsce z poprzedniczką i mogłem wreszcie dowiedzieć się czegoś więcej o poczynaniach i motywacjach bohaterów. Dla wielu fanów treści zawarte w Ostatnim Jedi były wyjątkowo kontrowersyjne i zupełnie nieakceptowalne. Szczególnie te odnoszące się do postaci Luke'a, który jest tu zgorzkniałym, zamkniętym na Moc odludkiem, jednak na mnie ten obraz złamanego przez swoje aspiracje i niepowodzenia człowieka wyjątkowo mocno działa. Jego wizja Mocy, równowagi między dobrem a złem, upadku Zakonu Jedi jest spójna i przekonująca. Także Rey spełnia swoją rolę jako postać rozdarta między romantycznymi wizjami bohaterskich czynów, a zagubieniem powodowanym odkrywaniem nowych możliwości czy pokusą przynależności. Rolę kusiciela, swoistego diabła spełnia tu równie rozdarty co Rey Kylo Ren. Chłopak chcący dorównać swojemu dziadkowi, osoba zdolna porwać się nawet na własnego ojca, a później mistrza, aby osiągnąć cel. Kylo to człowiek zupełnie opętany przez aspiracie, którym nie jest w stanie sprostać. Oczywistym jest, że musi dojść do jakiegoś przesilenia. A tych w książce nie brakuje bo napięcie na linii wiceadmirał Holdo - Poe Dameron również doprowadza do pewnego przełamania dotychczasowego paradygmatu. I własnie za to tak cenię Ostatniego Jedi.
INFO
Autor: Jason Fry
Tytuł: "Star Wars. Ostatni Jedi"
Wyd.: Uroboros, Warszawa 2018
Il.str.: 380
Cena: 39,99 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz