W naszym kręgu kulturowym stosunkowo powszechna jest znajomość mitologii Greków i Rzymian. Nic w tym dziwnego, w szkole się sporo na ten temat mówi, twórcy popkultury również dokładają tu swoją cegiełkę przedstawiając coraz to nowe interpretacje klasycznych historii. Mitologia słowiańska nie miała tyle szczęścia i w zasadzie pomijana w szklonej edukacji, systematycznie wymazywana ze świadomości znikała. Ale czasy się odmieniły, powstają coraz to nowe publikacje omawiające temat wierzeń dawnych Słowian, jedną z nich jest Mitologia słowiańska Jakuba Bobrowskiego i Mateusza Wrony.
Mitologia Słowian, za sprawą chociażby sukcesu trzech odsłon gry "Wiedźmin", a także serialu opartego na wiedźmińskiej sadze Andrzeja Sapkowskiego, coraz częściej gości w naszych domach. Setki lat chrystianizacji, brak źródeł pisanych spowodował jednak, że to co mamy jest często tylko wyobrażeniem na jej temat, pewnego rodzaju interpretacją powstałą ze szczątków historii ocalałych jakimś cudem w pamięci naszych babć i dziadków. Część słowiańskich obyczajów zaadoptowana została na poczet religii katolickiej, ślad przetrwał także w języku potocznym - kiedy mówimy o doli czy jej braku albo nazywamy kogoś "lelum polelum" - nieświadomie, ale jednak odwołujemy się do dawnych bóstw. Ja sam pamiętam jak babcia opowiadała o wodnikach czy boginkach, a nawet starej zielarce odczyniającej na wsi uroki.
Z dużym zaciekawieniem przeczytałem Mitologie słowiańską mając na uwadze, że przedstawione opowieści o Perunie i Welesie, powstaniu świata i człowieka, a także o biesach takich jak wodnik, południca czy strzyga to pewna forma interpretacji tych źródeł, do których udało się autorom dotrzeć. Nie umniejsza to w ogóle całości książki bo w stosunkowo niewielkim dziele zawarli wiele interesujących opowieści. Możemy sobie tylko wyobrażać, że zaprezentowana teogonia czy mit antropogeniczny to jedynie skromny ułamek tego co na temat bogów i ludzi mówili przodkowie i z żalem rozmyślać nad całą resztą, utraconą na zawsze. Nie sposób łatwo pogodzić się z tak skromnym panteonem bóstw czy bestiariuszem, które musiały być znacznie bogatsze. Rzecz nie wyczerpuje tematu, sygnalizuje pewne kwestie, które aż proszą się o rozwinięcie. Jest to kolejna cegiełka przybliżająca nas do zrozumienia duchowości ludów słowiańskich, naszych przodków żyjących wiele wieków przed nami.
Z dużym zaciekawieniem przeczytałem Mitologie słowiańską mając na uwadze, że przedstawione opowieści o Perunie i Welesie, powstaniu świata i człowieka, a także o biesach takich jak wodnik, południca czy strzyga to pewna forma interpretacji tych źródeł, do których udało się autorom dotrzeć. Nie umniejsza to w ogóle całości książki bo w stosunkowo niewielkim dziele zawarli wiele interesujących opowieści. Możemy sobie tylko wyobrażać, że zaprezentowana teogonia czy mit antropogeniczny to jedynie skromny ułamek tego co na temat bogów i ludzi mówili przodkowie i z żalem rozmyślać nad całą resztą, utraconą na zawsze. Nie sposób łatwo pogodzić się z tak skromnym panteonem bóstw czy bestiariuszem, które musiały być znacznie bogatsze. Rzecz nie wyczerpuje tematu, sygnalizuje pewne kwestie, które aż proszą się o rozwinięcie. Jest to kolejna cegiełka przybliżająca nas do zrozumienia duchowości ludów słowiańskich, naszych przodków żyjących wiele wieków przed nami.
INFO
Autor: Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona
Tytuł: "Mitologia słowiańska"
Wyd.: BOSZ, Olszanica 2019
Il.str.: 160
Cena: 39,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz