Ha! Ostatnie książkowe wykopaliska, jak nazywam poszukiwanie książek w serwisach aukcyjnych, księgarniach i antykwariatach, uważam za bardzo udane! Nowy płomień pasji, przygasłej, przyczajonej od lat, rozniecony z całą mocą w zeszyłam roku podczas krakowskiej inscenizacji opery Giacomo Pucciniego "Madama Butterfly" spowodował u mnie istny głód wiedzy na temat historii opery. Wiedzy nie tak znowu popularnej, w sumie dość hermetycznej i nie łatwo dostępnej. Mając w pamięci, że kiedyś dawno temu było takie warszawskie wydawnictwo Kronika, właśnie w wydawaniu kronik się parające, zacząłem poszukiwać jednej pozycji z ich katalogu i udało się!
Nikomu nie muszę udowadniać, że opera nie jest specjalnie popularna w naszym kraju, że jest rzeczą w pejzażu kultury, przykro to mówić, marginalną. Książek traktujących własnie o historii opery jest bardzo niewiele. Nowości brak, poza dwutomowym dziełem Piotra Kamińskiego Tysiąc i jedna opera nic nowego w tym temacie nie zostało w ostatnim czasie wydane. Tym bardziej ucieszyłem się, że odnalazłem Kronikę opery. Publikacja ta już dawno osiągnęła pełnoletność, jednak mój egzemplarz wydaje się być nienaruszony. Mityczny ząb czasu ją oszczędził choć od wydana Kroniki opery minęły już 22 lata!
Ilość informacji, wręcz się z książki wysypujących, jest oszałamiająca. Jak to w kronice bywa wiadomości przedstawione zostały w chronologicznym ciągu. Zamieszczono obszerne artykuły na temat rozwoju opery na świecie, nastrojów panujących podczas premier wielkich dzieł, jak chociażby "Trubadura" Verdiego czy wspomnianej już "Madamy Butterfly" Pucciniego. Mamy jeszcze noty biograficzne kompozytorów, librecistów, śpiewaków czy dyrygentów. Taka publikacja nie obeszłaby się bez ilustracji, których ilość jest przeogromna. Fotografie ludzi opery - wielkich div, legendarnych tenorów, kompozytorów -, a także plakaty, projekty ubiorów, zdjęcia z inscenizacji i wiele, wiele więcej. Moc informacji!
Nie wszystko złoto co się świeci. Niestety Kronika opery publikacją idealną nie jest. Wyżej wspomniane przymioty są jej wielkim atutem, ale kilka rzeczy, które mi osobiście psują przyjemność z niej korzystania, rzuciło mi się w oczy o czym nie omieszkam wspomnieć. Zabrakło mi streszczeń librett chociażby wybranych, najbardziej uznanych oper. Mam świadomość, że zamieszczenie takich omówień, może i poszerzonych o noty krytycznoliterackie, spowodowałoby znaczne zwiększenie objętości Kroniki..., ale myślę, że byłoby warto. Notki, które czytamy są często bardzo pobieżne, wynika to z bardziej faktograficznego ujęcia prezentowanego materiału, ale ktoś wiedzy łaknący będzie czuł niedosyt. Jedna rzecz, już bardziej redakcyjna, która trochę mnie drażniła to niekonsekwencja w pisaniu imion. Zdarza się, że w obrębie jednej notki zachowano oryginalną pisownię np. niemiecką bądź francuską, by za chwilę użyć formy polskiej.
Pomimo zastrzeżeń konkluzja jest jednak bardzo pozytywna, Kronikę opery warto posiadać, jednak temu wydawnictwu przydałaby się reedycja. Wersja poprawiona, uzupełniona o lata 1993 - 2015 byłaby przeze mnie bardzo pożądana.
Więcej zdjęć na facebookowym profilu bloga Książki i/lub Czasopisma, zapraszam!
Autor: Redakcja polskiego wydania Marian B. Michalik
Tytuł: "Kronika opery"
Wyd.: Kronika, Warszawa 1993
Il.str.: 639
Cena: kiedyś, dawno temu kosztowała 500 000 zł :D Ja natomiast kupiłem za 30 zł z przesyłką!
Gratuluję takiej zdobyczy, na pewno strasznie cieszy!
OdpowiedzUsuńGratuluję takiej wspaniałej zdobyczy. Na pewno cieszy.
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! Nie ma to jak świetna książka w dobrej cenie!
Usuń