W notce z 21 czerwca napisałem o "Kolekcji książek Star Wars" wydawnictwa Amber. Zaznaczyłem także, że niebawem będę do niej wracał przyglądając się jej konkretnym pozycjom. Nie przewidywałem, że tak "szybko" nastąpi czas, w którym zapoznam się z pierwszym tomem kolekcji, będącym jednocześnie pierwszą odsłoną trylogii opowiadającej o losach Lorda Sithów Dartha Bana'e. Powiem, że książka może i mnie nie rozerwała na strzępy, ale zaciekawiła mnie na tyle, by przeczytać resztę historii twórcy Zasady Dwóch.
Drew Karpyshyn, akcję powieści umiejscowił w bardzo dalekiej przeszłości, w czasie wojny między Republiką a Sithami, w okresie, w który Mroczne Bractwo Lorda Kaana skupiało wokół siebie wyznawców Ciemnej Strony Mocy, a dzielni generałowie Jedi prowadzili Armie Światła do ostatecznej z nimi konfrontacji. A o czym rzecz jest? O chłopaku, mężczyźnie ciężko pracującym w kopalni na zapomnianej przez galaktycznych decydentów planecie Apatros, który skrywa w sobie wielki potencjał. Dessel, bo tak na imię ma ten osobnik, spłaca długi i marzy o ucieczce z tej zapadłej dziury jaką jest Apatros. Od czasu do czasu gniew w nim zbiera ogromny i wtedy Dessel, zwany przez innych pracowników kopalni Bane, sprowadza, nomen omen, zgubę na osoby, które zaszły mu za skórę. W wyniku niefortunnych wydarzeń Dessel musi uciekać z Apatrosa i takim sposobem znajduje go Sith Lord Kopecz. Dessel trafia do Akademii Sithów na przesiąkniętej Ciemną Stroną Mocy planecie Korriban, gdzie wielu mrocznych lordów ma swoje grobowce. Przyjmuje imię Bane. Szkoli się pod okiem mistrzów, zgłębia archiwa dawnych mistrzów w poszukiwaniu zrozumienia Ciemnej Strony, kiedy to zrozumienie nadchodzi już wie, że najpierw musi zniszczyć Bractwo Kaana, by prawdziwi Sithowie mogli się odrodzić, przetrwać i zwyciężyć. Dzięki zgłębieniu zapomnianych archiwów, odrzuceniu nauk z Akademii Sithów oraz odnalezieniu holocronu Dartha Revana Bane tworzy Zasadę Dwóch. Według niej może być tylko jeden mistrz gotowy przyjąć całą potęgę Ciemnej Strony i jeden uczeń, który tej potęgi będzie pożądał, a kiedy będzie gotowy sięgnie po nią niszcząc mistrza sam nim zostając. Darth Bane rozpoczyna swoją drogę do osiągnięcia nieograniczonej potęgi, do zniszczenia Lorda Kaana i jego zauszników, a ostateczne do pokonania Jedi i opanowania całej galaktyki. Megalomania godna każdego Mrocznego Lorda przepełniała Bane'a, ale to zrozumiałe w końcu był Sithem.
Pierwszy raz czytałem powieść z uniwersum Gwiezdnych Wojen, w której akcja przedstawiana była z punktu widzenia Sithów, nie rycerzy Jedi, jak to zwykle bywa. Ciekawa odmiana. Karpyshyn postarał się, by w książce znalazło się wiele smaczków, a także tekstów żywcem wyjętych z filmowej sagi Star Wars (choć nie jestem pewny czy było to zamierzone, czy wyszło od tak sobie, a może to ukłon w stronę fanów?). Historia ciekawa, mimo to chwilami miałem wrażenie, że wszystko to co czytam jest cokolwiek naciągane. Dziwiła mnie psująca klimat książki "maniera" autora, który kończył daną scenę gwałtownie, kilkoma zdaniami, nie dając czytelnikowi czasu rozsmakować się w akcji. Powodowało to u mnie efekt zerwanej taśmy filmowej, Zupełnie jakby czegoś brakowało.
INFO
Autor: Drew Karpyshyn
Tytuł: "Darth Bane. Droga zagłady"
Wyd.: Warszawa, Amber 2012
Il.str.: 300
Cena: 5,99 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz