wtorek, 8 stycznia 2013

Ludzie listy piszą

Ludzie listy piszą. Przynajmniej kiedyś pisali. W czasach kiedy totalną abstrakcją wydawało się posiadanie telefonu komórkowego, a pomysł stworzenia globalnej sieci informacyjnej dopiero rodził się w tęgich głowach wynalazców, pisanie listów, słanie telegramów było częstą formą przekazu ważnych treści. Co zostanie na przyszłość po wysyłanych przez nas setkach e-maili, esemesów, przeprowadzonych rozmowach na przeróżnych internetowych komunikatorach?  Nic, chyba, że sobie to wszystko wydrukujemy. Wątpię by komuś się chciało... 
Teksty zawarte w publikacji "John Lennon. Listy", w opracowaniu Huntera Daviesa to w gruncie rzeczy zlepek dość nudnych bazgrołów Lennona, często napisanych na czym popadło. Gdyby nie ciekawy komentarz do zebranych skrawków papieru, na których Lennon coś łaskawie naskrobał, to książka byłaby zupełnym śmieciem - oczywiście dla kogoś kto nie jest fanem Lennona i The Beatles. 
W książce znajdziemy listy, dedykacje, pocztówki, notatki Lennona, które udało się zgromadzić dzięki kontaktom z osobami znającymi artystę lub będącymi kolekcjonerami pamiątek po The Beatles. Teksty z różnych okresów życia artysty pogrupowane zostały w rozdziały poprzedzone wstępem. Powiem szczerze, że sięgając po tę książkę kierowałem się jej fantastycznym wydaniem, o The Beatles wiedziałem bardzo mało, a o samym Lennonie mniej więcej tylko tyle, że był mężem wielkiej awangardowej artystki  Yoko Ono;-D W związku z moim brakiem wiedzy na temat Lennona i Beatlesów, komentarze Daviesa okazały się bardzo przydatne. Przybliżyły mi (nieznacznie, ale zawsze) historię Beatlesów i samą osobę Johna Lennona. Fani tego kultowego artysty i wszystkiego co z nim związane - jak sądzę - nie znajdą dla siebie w tej publikacji nic nowego. 
Wspomniałem wcześniej, że wydanie książki jest fantastyczne - to prawda. Posegregowane listy,  sporządzony do nich komentarz i najważniejsze reprodukcje tekstów Lennona, stanowiące najważniejszy element tej książki, dają świetną całość. Wszystko w dużym formacie, w twardej oprawie. Szkoda, że pierwotny wydawca książki nie zdecydował się na zamieszczenie reprodukcji tekstów w większym formacie.  Lennon pisał jak kura pazurem i często zamieszczone "listy" są zupełnie nieczytelne. Może większy format zdjęć umożliwiłby fanom własne, dogłębne studia nad często bełkotliwymi listami Lennona?
Dla zainteresowanych strony z "John Lennon. Listy" (po kliknięciu obrazek otworzy się w większym rozmiarze).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...