Podszepty złego, nocne koszmary, nagły obłęd i zachowania sugerujące, że straciliśmy kontakt z rzeczywistością mogą być zwiastunem zaprzedania duszy diabłu - mniej lub bardziej świadomego zaprzedania. Wcale nie trzeba podpisywać krwią cyrografu na cielęcej skórze skreślonego, aby naszą duszę posiadł Zły. Jak katoliccy publicyści zaznaczają wystarczy gra komputerowa, film fabularny nie wspominając już o muzyce. Historia diabła, demon negacji, który czyha na naszą cnotę, a ponad wszystko pragnie posiąść naszą duszę na stałe zadomowiła się z kulturze Europejskiej. Postać doktora Fausta i demona Mefistofelesa znana jest nam wszystkim chociażby ze szkoły. Tak częste odwołania do historii Fausta nie ominęły także świata opery.
Arrigo Boito, bardziej znany jako librecista znamienitego Giuseppe Verdiego, nie porwał mediolańskiej publiczności kiedy to po raz pierwszy, w roku 1868, zaprezentował swojego "Mefistofelesa". Nie była to pierwsza operowa inscenizacja dzieła Goethego, wszakże w roku 1859 Charles Gounod zaprezentował swojego "Fausta", bodaj dziś najbardziej znaną interpretację sceniczną tego dzieła. Czy Boito zaproponował bywalcom Scali coś tak nowatorskiego, że aż niezrozumiałego? Czy jego dzieło przerosło publiczność? Ciężko mi to stwierdzić jednoznacznie bo zawsze na względzie trzeba mieć panujące w danej epoce nastroje, nastawienie publiczności oraz jej znajomość tematu. Nie zmienia to jednak faktu, że zmieniona i skrócona wersja "Mefistofelesa" (wykonanie pierwszej trwało około 6 godzin! chyba sam bym nie wytrwał) trafiła w punkt stając się częstym gościem scen operowych świata. Piszę "gościem" bo próżno szukać jej w stałym repertuarze polskich teatrów operowych (po pobieżnym tylko oglądzie zawsze grana jest "Carmen", "Madama Butterfly", "Traviata" i "Halka" rzadziej "Straszny Dwór"). 22 maja miałem okazję zobaczyć "Mefistofelesa" na własne oczy na deskach Opery Krakowskiej - było na co popatrzeć!
Opętany?
W świat doktora Fausta Boito wprowadza nas poprzez nastrojowe preludium, kurtyna podnosi się dopiero kiedy chóry anielskie rozpoczynają swoją pieśń. Podniosłe to i nastrojowe jednocześnie, aż do momentu, gdy na scenie pojawia się gwiazda przedstawienia - Mefisofeles (w tej roli świetny Volodymyr Pankiv). Jego humorystyczny zakład z Bogiem staje się przyczynkiem do walki dobra i zła o duszę doktora Fausta (Vasyl Grokholskyi). Przez cały dramat Mefistofeles zwodzi Fausta dając mu spróbować miłości dziewicy (Małgorzata w tej roli Katarzyna Oleś-Blacha) oraz miłości idealnej (Helena Trojańska w interpretacji Marty Abako). Doktor jest zupełnie ślepy na pokrętne manipulacje demona, które ostatecznie doprowadzają do zguby biedną Małgorzatę. Ta jawi się jako bogobojna prosta dziewczyna, która nawet w obliczu śmierci nie wyrzeknie się Boga stając w zupełnej opozycji do pozbawionego wiary Fausta oraz próżnej Heleny.
Dynamiczna scena sabatu w Noc Walpurgi w akcie II zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Połączenie ciekawych strojów z mrocznym oświetleniem sceny (te dwa elementy są bardzo mocne przez całe przedstawienie) oraz ruchem chóru będącego w "Mefistofelesie" fundamentem sprawiła, że miałem ciarki na plecach, brrr. To tu Mefistofeles zrzuca maskę zabawnego chochlika, którą założył dla Fausta, pokazując oblicze władcy ciemności. Demon wiedzie prym, to on steruje poczynaniami bohaterów począwszy od studenckich wybryków w Niedzielę Wielkanocną, kiedy to po raz pierwszy spotkamy Fausta, poprzez zabawę w ogrodzie, uwiedzenie Małgorzaty, sabat czarownic, podróż do Attyki oraz dramatyczny finał.
Inscenizacja "Mefistofelesa" stoi na bardzo wysokim poziomie, warto zobaczyć te nastrojowe oświetlenie sceny, ciekawe acz niesztampowe stroje oraz wsłuchać się w genialną wręcz muzykę w wykonaniu świetnych artystów Opery Krakowskiej (to w Krakowie zawsze na wysokim poziomie). Nie zawsze inscenizacje robią na widzu pozytywne wrażenie (potworna "Halka" w reżyserii Zawadzińskiego), ale orkiestra, chór i soliści zawsze ratują sytuację swoim profesjonalizmem.
Szkoda tylko, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że ich szeleszczenie papierkami, szeptanie, spoglądanie na komórki to wyraz totalnego braku szacunku zarówno do innych widzów jak i artystów - przykre to, ech.
Tytuł: "Mefistofeles"
Kompozytor: Arrigo Boito
Libretto: autorstwa kompozytora wg "Fausta" Johanna Wolfganga Goethego
Mefistofeles w Krakowie pod batutą Tomasza Tokarczyka
Reżyseria i scenografia Tomasz Konina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz