niedziela, 10 stycznia 2021

No nie podobała mi się Historia pszczół

Co jakiś czas w mediach przewija się temat wymierania pszczół, którego powodów upatruje się m.in. we współczesnym rolnictwie przemysłowym opartym o monokultury i nawozy sztuczne. O niszczycielskim wpływie człowieka na naturę nikomu nie trzeba wiele mówić wystarczy wyjrzeć za okno - beton betonem pogania. Cieszy zatem, że podejmowane są inicjatywy mające ten stan rzeczy zmienić - powstają np. kwietne łąki, aby zapewnić owadom pożywienie, robi się jednak wciąż zbyt mało. Historia pszczół to powieść wprost wyrastająca z potrzeby uświadamiania ludzi o wadze natury, a przede wszystkim pszczół dla istnienia życia na Ziemi. 

Maja Lunde snuje swoją opowieść na trzech płaszczyznach czasowych przenosząc nas raz to w przeszłość do czasów, w których pracowano nad optymalizacją hodowli pszczół i zbioru miodu, by zaraz opowiedzieć nam o współczesnym problemie wymierania pszczół i jego dramatycznych konsekwencjach w przyszłości. Tak oto poznajemy kolejne perypetie trzech bohaterów, których życie toczy się wokół pszczół. Tao pracująca jako zapylaczka kwiatów żyjąca w wyludnionych Chinach przyszłości wraz z mężem i ukochanym synem Wei-Wenem, George zawodowy pszczelarz w Stanach Zjednoczonych pragnący przekazać spuściznę swojemu synowi oraz przyrodnik William bacznie obserwujący pszczoły, aby stworzyć optymalny ul pozwalający na w miarę bez inwazyjne pobieranie pszczelego pożytku. Życie jest w ciągłym biegu, ulega przeobrażeniom i ewolucji, bohaterowie Lunde na własnej skórze przekonują się, że nie zawsze niesie ze sobą chwile usłane różami. Zmagają się oni z rozczarowaniem, z zawiedzionymi ambicjami i stratą często tak bolesną, że łamiącą serce.

Do lektury Historii pszczół zachęciły mnie wielce pozytywne opinie, wręcz entuzjastyczne recenzje przedstawiające dzieło Lunde prawie jako manifest na rzecz ochrony pszczół i zrównoważonego rolnictwa. Pszczoły (oraz inne owady zapylające) są ważne, dla wielu gałęzi rolnictwa niezbędne, ale jeśli jeszcze raz przeczytam ten cytat o pszczołach błędnie przypisywany Einsteinowi to puszczę pawia. Nie podobała mi się ta książka, bardzo mnie zawiodła, a jej bohaterowie zamiast uwieść mnie swoją opowieścią, chwycić za serce i sprawić bym uronił łezkę nad ich życiem i nad losem ludzkości doprowadzali mnie raz to do śmiechu innym razem do gniewu. Ten bucowaty George mający oddawać, jak sądzę w zamyśle autorki, przywiązanie człowieka do ziemi i tradycji będący w gruncie rzeczy egoistą i dupkiem albo ta irytująca idiotka Tao - wiem, że strata dziecka może odebrać rozum, ale nie potrafiłem zupełnie zrozumieć jej motywacji. William mnie śmieszył, to chyba najbardziej udana postać tej powieści. Kreacja świata jakoś specjalnie nie rozbudziła wyobraźni, jakieś to płaskie było bez wyraźnego zaakacentowania istotnych elementów. Pomimo podjęcia ważnego tematu i ukazaniu go na różnych płaszczyznach czasowych nie uznam tej książki za ważną, to w mim odczuciu jedynie rzecz irytująca, siląca się na poruszenie ludzkiego sumienia. 

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku !

INFO
Autor: Maja Lunde
Tytuł: "Historia pszczół"
Wyd.: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017
Il.str.: 516
Cena: 38 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...