środa, 11 marca 2015

Zmarnowany potencjał

Ból zmarnowanych potencjałów
Czytając książkę bądź oglądając film pewnie i Wy doświadczacie bólu zmarnowanego potencjału, który aż do samego końca obcowania z dziełem uwiera, dotkliwie razi, jak drzazga wbita pod paznokieć. Osobiście nie jestem zanadto krytyczny, nie jestem marudą, któremu wszystko się nie podoba, który wszystko by zmienił czy zrobił lepiej, jednak są takie chwile, że chce się krzyczeć "dlaczego! dlaczego właśnie tak to napisałeś/nakręciłeś! Przeczytałem, a właściwie zmordowałem Przebudzenie Stephena Kinga, które miało być elektryzującą powieścią, a w 3/4 było nudą nad nudami i naprawdę chciało mi się krzyczeć "dlaczegóż mi to uczyniłeś Stephenu Kingu, dlaczegóż".

Przebudzenie?
O tym, że za elektrycznością stoi wielka potęga, że bez niej nie byłoby tego wszystkiego co nas dziś otacza, a co wydaje nam się do życia niezbędne, jak lodówki, pralki czy komputery i telefony komórkowe, mówić nikomu nie muszę. Czy w tym codziennym elektryczności konsumowani zastawaniami się nad tym co za nią stoi, do czego jeszcze możemy ją wykorzystać? Wydaje mi się, że nie bo zwyczajnie elektryczność z całą swoją potęgą nam spowszedniała. Stephen King w Przebudzeniu zastanawia się nad możliwościami leczniczymi elektryczności, nad możliwością dokonywania za jej pomocą cudów. Cudów, które mogą mieć swoje daleko idące konsekwencje. Towarzyszymy bohaterom w ich wędrówce przez życie zakłócane przez tragiczne wypadki odmieniające postrzeganie świata. Autor mocno akcentuje to, że nie żyjemy sami dla siebie, że ludzie, których kiedyś spotkaliśmy mogą istotnie wpływać na nasze dalsze losy. Śmierć członków rodziny oraz idąca za tym utrata wiary w boga, także jego poszukiwanie na innych niż religia płaszczyznach, uzależnienie od alkoholu i narkotyków to główne tematy powieści. Pojawia się także nieodzowna miłość opisana w sposób ciepły i nostalgiczny. 
Przebudzenie wpisuje się w nastrój nostalgii za latami '60 jaki przepełniał świetną historię opisaną w Dallas '63, nie zabrakło także typowych dla Kinga mrugnięć do czytelnika w postaci nawiązań do innych jego utworów, a także literackich trików, które tym razem już nie cieszyły, ale sprawiały, że zgrzytałem zębami. Historia niespecjalnie to zajmująca. Napisałem we stępie, że w 3/4 wieje nudą i to straszną. Owszem to prawda. Mały plus za to, że ta nuda przygotowuje nas na świetny koniec, kulminację wartą tej mordęgi, ale pytam się ileż można przynudzać? Przecież ta książka to istny szczyt niewykorzystanego potencjału. Są w Przebudzeniu takie smaczki, takie zdania, które zasługiwały na coś więcej, szkoda.

Komu, komu bo idę do domu!
Niestety tylko fanom i to zatwardziałym. No, może jeszcze osobą cierpiącym na bezsenność.

INFO
Autor: Stephen King
Tytuł: "Przebudzenie"
Wyd.: Prószyński i S-ka, Warszawa 2014
Il.str.: 535
Cena: 42 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...