W książkach popularnonaukowych, ale i w naukowych najważniejsze jest, aby temat podjęty przez autora był podany odbiorcy w sposób ciekawy i zajmujący. Czytelnik nie może czuć się głupszy od autora, nie może domyślać się o czym dany tekst jest. Nie sztuką jest napisać zawiły traktat naukowy szczelnie obwarowany fachową terminologią, prawdziwym sukcesem jest pisać prosto i przystępnie o rzeczach zawiłych i skomplikowanych, z którymi przeciętny czytelnik nie styka się na co dzień. Czy tym razem się udało, czy guru zdeklarowanych ateistów Richard Dawkins, w jednej ze swoich pierwszych książek, mówiąc kolokwialnie "dał radę"?
Przede wszystkim to co kilka stron tłumaczy się z użycia w tytule książki słowa "samolubny". Cały czas wyjaśnia mogące pojawić się nieścisłości wynikające z emocjonalnego zabarwienia tego słowa oraz z pozornej personalizacji genu, który nieuważnemu czytelnikowi może jawić się jako demoniczna istota owładnięta chęcią zapanowania nad światem. Przybliża koncepcje swoje oraz innych naukowców na problem doboru naturalnego, ewolucji, dziedziczności wszystko obudowując przykładami. Nie wiem czy próba udowodnienia przez Dawkinsa hipotezy (a może właśnie tezy?), że wszystko co robi człowiek, a także mrówka czy krowa ukierunkowane jest nie na przetrwanie konkretnego osobnika, ale genów w nim zawartych, które to jako nieśmiertelne miałby trwać wiecznie dzięki nieprzerwanemu łańcuchowi prokreacji, zakończyła się sukcesem, ale nie mnie to oceniać. Nie mniej jednak Dawkins się przy tym upiera. Wszystkie nasze czyny względem nas samych oraz naszych bliskich są wedle Dawkinsa nie naszą własną inwencją lecz z góry zaprogramowanym przez geny scenariuszem działania. Rzecz jasna spłycam i uproszczam, ale ja w gruncie rzeczy tak właśnie zrozumiałem wywody Dawkinsa.
Chwilami książka mnie męczyła do tego stopnia, że przysypiałem. Tematy z gruntu nauk przyrodniczych, a szczególnie z zakresu biologii nigdy nie były mi obce, zajmowały mnie i ciekawiły, ale tu chwilami naprawdę umierałem z nudów. Poza ciekawymi i zajmującymi fragmentami Dawkins dużo miejsca poświecił na karkołomne przykładowe wyliczenia prawdopodobieństwa różnych genetycznych zdarzeń - coś potwornego. Czy zatem Richard Dawkins "dał radę"? Wydaje mi się, ze jednak nie. Książkę mogę polecić fanom genetyki, ewolucji oraz szeroko pojętej biologii zwykłym miłośnikom książek naukowych tudzież popularnonaukowych odradzam bo się mogą "przejechać".
Autor: Richard Dawkins
Tytuł: "Samolubny gen"
Wyd.: Warszawa, Prószyński i S-ka 2012
Il.str.: 339
Cena: 34 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz