czwartek, 15 grudnia 2011

Niebezpieczne łakocie

Każdy z nas chciałby żartować w ten inteligentny typowy dla niej sposób. Któżby nie chciał być tak sprytnym i uzdolnionym w jakiejkolwiek dziedzinie (nie koniecznie chemii) jak ona.  Flawia de Luce, rezolutna dziewczynka na tropie sprawcy mordu. Grządki ogórków (to takie angielskie), Czarna Wiktoria, słowo „vale” i chemia to słowa klucze książki pt: „Zatrute Ciasteczko” Alana Bradley’a. To tendencyjne ale nie sposób tego nie napisać. Tak! Tę książkę czyta się jednym tchem i nie chce się kończyć, żałuje się, że to już koniec kiedy wszystko staje się jasne. Przepyszny fałszywy trop w postaci wyklętej kremówki (nie papieskiej) bawi i daje do myślenia. Ileż to ohydztw osoby nam bliskie gotują, które potem przełykamy ze łzą w oku.  Rodzeństwa przekomarzania, smaczne i niesmaczne żarciki znane każdemu kto rodzeństwo posiada.  „Zatrute Ciasteczko” to także dobry pomysł na świąteczny prezent dla małego i dużego.

1 komentarz:

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...