wtorek, 3 grudnia 2013

Finał Przeznaczenia Jedi

"Każda saga ma swój początek" - taki oto slogan przyświecał wejściu na duże ekrany w 1999 roku pierwszej części "Gwiezdnych Wojen" noszącej podtytuł "Mroczne Widmo". Nie bez kozery przywołałem ten cytat przecież każda opowieść oprócz początku ma także swój kres, a dziś właśnie zakończyłem przygodę z dziewięciotomową serią Przeznaczenie Jedi. Apokalipsa - bo taki właśnie tytuł nosi ostatnia dziewiąta część cyklu - przyprawiła mnie o istny zawrót głowy. Częściowo z zadowolenia, a po części z nadmiaru akcji i pewnej dysproporcji fabularnej wynikającej z kompozycji utworu.  
Ostateczna bitwa na wszystkich frontach pogrąża galaktykę w kolejnym konflikcie. Trup ściele się gęsto, a odcięte kończyny fruwają ponad głowami bohaterów, którzy z tytanicznym wysiłkiem próbują dokonać niemożliwego. Pokonanie prastarego bytu Mocy jakim jest Abeloth jest trudniejsze niż wszystkim się wydawało. Ukochana Królowa Gwiazd - jak kazała na siebie mówić Abeloth - rośnie w siłę czerpiąc siły witalne z umierających  istnień. Wszystkie siły Zakonu Jedi wpieranego przez nielicznych mu lojalnych członków Galaktycznego Sojuszu biorą udział w ostatecznym starciu z samą Abeloth i Zapomnianym Plemieniem, które wspiera swoją Ukochaną Królową Gwiazd w dążeniu do władania galaktyką. Walka rozprzestrzenia się na całą galaktyczną stolicę, a ofiary w ludności cywilnej idą w miliony. Majestatyczne drapacze chmur upadają, a z ziemi tryskają gejzery lawy. Luke Skywalker jego syn Ben i młoda Sithanka Vestara muszą zmierzyć się z Abeloth i własnym przeznaczeniem w walce o przyszłość galaktyki. Niespodziewane sojusze, zdrady i sprzymierzeńcy jeszcze bardziej tajemniczy niż Zapomniane Plemię Sithów mnożą się na potęgę. Zupełnie z boku działań na Coruscant oblężona admirał Natasi Daala otrzymuje niespodziewaną pomoc czego owocem są pierwsze wolne wybory w Szczątkach Imperium. Ich wynik jest niemal tak ważny jak to czy Abeloth zostanie pokonana.
Akcji jest bardzo dużo, momentami aż za dużo i od tego można naprawdę dostać zawrotu głowy. Dysproporcja, o której wspominałem we wstępie wynika właśnie z przytłoczenia czytelnika masą akcji, której jest tak dużo, iż chwilami nie wiedziałem czy ten opis permanentnej jatki między siłami Dobra i Zła ma jakikolwiek sens dla fabuły. Szczególnie opis wszystkich potyczek w Świątyni Jedi jest przytłaczający, pełno zwłok, flaków i wszystkiego co się da i nagle ciach przeskok fabuły o cztery dni. Pytam się po co to było rozpisywać się w ten sposób skoro nie było pomysłu na ciekawe zakończenie tego wątku? Nie lubię takich wybiegów szczególnie, że zupełnie zmienił on miejsce akcji powieści.  Na osłodę autor zawarł parę ciekawostek na temat pochodzenia Abeloth i jej związków - nie bezpośrednich rzecz jasna - z Anakinem Skywalkerem, Obi-Wanem Kenobim i Mistrzem Yodą.  Rzecz ciekawa i warta uwagi, dużo wnosząca do uniwersum "Gwiezdnych Wojen". Podsumowując Apokalipsa nie zawiodła moich oczekiwań, co prawda spodziewałem się czegoś więcej, troszkę innego pokierowania akcją, ale i tak nie jest źle. 

INFO
Autor: Troy Denning
Tytuł: "Przeznaczenie Jedi IX - Apokalipsa"
Wyd.: Warszawa, Amber 2012
Il.str.: 384
Cena: 39,80 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...