poniedziałek, 20 czerwca 2016

Il trovatore

Trubadur
Opera Giuseppe Verdiego nosząca, zupełnie niewinny, tytuł "Trubadur" to jedna z tych opowieści, które zapisują się na stałe w umyśle odbiorcy. W literaturze operowej jest wiele dzieł opowiadajacych o nieszczęśliwym losie kochanków jednak historia przedstawiona w utworze Verdiego jest wyjątkowo dramatyczna. To bez wątpienia jedna z moich ulubionych oper, często do niej wracam dlatego też szczególnie ucieszyła mnie perspektywa obejrzenia "Trubadura" podczas XX Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej w niezwykłej scenerii Zamku Królewskiego na Wawelu w doborowej obsadzie.

Spektakl na wawelskim wzgórzu
Akcja opery rozgrywa się w XV wiecznej Hiszpanii, a sama inscenizacja w reżyserii Laco Adamika ze scenografią Barbary Kędzierskiej próbuje oddać ten klimat, jednak czas i miejsce dramatu oraz kostiumy nie są dosłownym przeniesieniem tamtejszych realiów, ale jedynie wariacją na ich temat. Przeniesienie spektaklu ze sceny opery na wawelski Dziedziniec Arkadowy to zabieg ciekawy - wszakże część scen rozgrywa się właśnie w zamkowej scenerii. Historia opowiada o losach dwóch braci rozdzielonych w dzieciństwie, wychowywanych w zupełnie różnych warunkach. Zarys tej opowieści poznajemy już w pierwszym akcie kiedy to kapitan Fernando (Wołodymyr Pankiv w tej roli jest wyjątkowo przekonujący, jego głos jest mocny i doniosły, a emocje przekazywane dziwnie uderzające) opowiada historię zaginięcia młodszego brata hrabiego Luny (Leszek Skrla zbudował postać kompletną wyrażającą głosem i gestem wszystkie aspekty tej roli) i spalenia cyganki mającej dokonać tego czynu. Obaj bracia zakochani są w jednej kobiecie, dodatkowym problemem jest to iż stoją po przeciwnych stronach barykady w toczącym się konflikcie. 

Obrazy i emocje
Cyganka została spalona, ale jak sam Fernando wyśpiewuje nadal żyje jej córka. To właśnie Azucena, córka cyganki spalonej na stosie przez Lunę jest osią dramatu Verdiego. W inscenizacji na Wawelu gościnnie w roli Azuceny wystąpiła Małgorzata Walewska, umiejętnie budując głosem i grą aktorską postać ogarniętej obłędem cyganki wstrząsnęła publicznością. Emocje zawarte w roli Azuceny, dramat kobiety, która przez pomyłkę rzuca w ogień własne dziecko, w ten sam ogień, który przyniósł śmierć jej matce, w połączeniu z bezpretensjonalnym kostiumem i charakteryzacją są ogromne. Nie należy zapominać o innych osobach dramatu, w popisowej roli Leonory ukochanej Manrica i hrabiego Luny usłyszeliśmy Katarzynę Oleś-Blacha. Rola wydaje się stworzona dla tej śpiewaczki będącej przekonującą i prawdziwą, szczególnie kiedy śpiewa arię Miserere. Tomasz Kuk w roli Manrica to klasa sama w sobie, jest poruszający, a jednocześnie silny i krzepki. Dodatkowego dramatyzmu całemu przedstawieniu dodała pogoda. Pogoda bywa kapryśna, a podczas plenerowych wydarzeń ma niebagatelne zdarzenie, jednak ani wiatr, ani deszcz, który na chwilę przerwał występ, aby publiczność mogła ubrać przygotowane na tę okazję przeciwdeszczowe płaszcze nie zepsuł spektaklu. Wręcz przeciwnie, ten deszcz i wiatr, błysk odległej błyskawicy nadał całości niesamowitego klimatu. Zemsta starej cyganki wypełniła się w pełni.

INFO
Kompozytor: Giuseppe Verdi
Libretto: Salvatore Cammarano i Leone Emanuele Bardare
według dramatu Antonia Garcii Gutiérreza
Tytuł: "Trubadur"
Reżyseria: Laco Adamik
Kierownictwo muzyczne: Tomasz Tokarczyk
Scenografia i kostiumy: Barbara Kędzierska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...