niedziela, 10 kwietnia 2016

La Traviata

Kolejna odsłona
Upadłe kobiety mają to do siebie, że przyciągają podobnych do siebie zatraceńców, miłośników mocnych wrażeń i łamania konwenansów. Często stają się afrodyzjakiem dla znudzonych życiem bogaczy znajdujących w ich ramionach schronienie przed swoim pozbawionym uciech życiem. Dla bogacza taka kobieta to jednak tylko zabawka, kiedy i ona się znudzi, kiedy straci swój powab zostaje z niczym, a jej dotychczasowy kochanek znajduje sobie nową lolitkę. Czasem, u schyłku życia, kobieta wyzwolona odnajduje prawdziwą miłość, porzuca dotychczasowe życie pełne zabawy i zaczyna cieszyć się uczuciem. "Traviata" Giuseppe Verdiego to dzieło opowiadające właśnie o takiej upadłej kobiecie i może właśnie to stoi za dzisiejszym sukcesem historii umierającej na suchoty Violetty. Kolejne realizacje prześcigają się w nowatorskim ujęciu tematu, a reżyserzy z lubością uwspółcześniają dramat Verdiego, chcąc przekazać nam swoją wizję nieszczęśliwej miłości i odchodzenia. Także w Operze Krakowskiej mamy do czynienia z realizacją "Traviaty" w nowoczesnym anturażu. 

Dama Kameliowa
"Traviata" jest kolejną operą, która po zaliczeniu spektakularnej klapy podczas premiery, ta odbyła się w 1853 roku w weneckim Teatro La Fenice, zdobyła uznanie publiczności dopiero po dokonaniu pewnych zmian. Sam Verdi zastanawiał się czy to wina zupełnie nieprzekonującej obsady czy samej istoty jego utworu. Dzieło oparte na motywach Damy Kameliowej Aleksandra Dumasa syna opowiada o miłości żarliwej i namiętnej zwieńczonej tragicznym finałem. Reżyser krakowskiej realizacji Krzysztof Nazar przedstawia nam Violettę Valery (rewelacyjna Iwona Socha) w chwili gdy poznaje diagnozę lekarzy po czym przenosimy się na bal. Violetta poprzysięga oddać się zabawie, nie chce już kochać, pragnie tylko cieszyć się chwilą. Pomimo tego Alfred (idealny w tej partii Andrzej Lampert) walczy o jej względy. Dziewczyna świadoma swojego losu początkowo odrzuca zaloty młodzieńca w końcu jednak ulega. Szczęśliwe chwile spędzone na wsi burzy powrót z Paryża Anniny (Karin Wiktor-Kałucka), służącej Violetty. Alfred dowiaduje się, że jego ukochana z braku środków wyprzedaje resztki swojego skromnego majątku i postanawia pojechać do Paryża. Kiedy on wyjeżdża do posiadłości Violetty przybywa ojciec Alfreda George Germont (Adam Szerszeń). Starszy pan nie ma dobrych nowin, pragnie, aby Violetta porzuciła Alfreda, oddała mu wolność i tym sposobem zapewniła szczęście siostrze Alfreda zaręczonej z pewnym młodzieńcem. Powrót młodego Germonta na łono rodziny jest warunkiem ślubu jego siostry. Dziś argument zupełnie wydumany i nieprzekonujący, Violetta zgadza się prosząc tylko o jedno - po jej śmierci Alfred ma poznać całą prawdę... 

Krakowska realizacja
Losy Violetty Valery przedstawione zostały w bardzo oszczędnej scenografii Marka Brauna ograniczającej się do przesuwanych lustrzanych ścian, nieśmiertelnej kanapy ewentualnie szpitalnego łóżka oraz wyświetlanych na ścianach zdjęć z tomografii mózgu. Wszystko to w odcieniach czerni i szarości. W antrakcie słyszałem opinie publiczności, że scenografia jest beznadziejna. Powalająca nie była, ale swoją oszczędnością podkreślała dramat umierającej dziewczyny. Kostiumy Zofii de Ines to też nie XVIII wieczne krynoliny, ale ubiory nawiązujące w stylistyce do lat 20' XX wieku. Ładne do było. W takiej inscenizacji w pełni mogłem skupić się na losach kochanków, a te są naprawdę poruszające. Andrzej Lampert i Iwona Socha stworzyli niezwykły duet, byli wprost porywający. Iwona Socha w pełni oddała dramat umierającej Violetty, a Andrzej Lampert sprawdził się w roli zarówno ubiegającego się o względy dziewczyny młodzieńca, jak i mężczyzny zdradzonego i pełnego gniewu. Adam Szerszeń jako George Germont stworzył portret ojca zatroskanego losami swoich dzieci, pragnącego dla nich wszystkiego co najlepsze, gotowego na bardzo dramatyczne kroki. W jego działaniach nie było okrucieństwa pomimo tego, iż jego prośba sama w sobie była podła. Germont w interpretacji Szerszenia to postać wyjątkowo autentyczna. Inni soliści także stanęli na wysokości zadania, jednak to ta trójka górowała ponad wszystkim.
Jeżeli chodzi o muzykę to obyło się bez kontrowersji. Wszystko było w punkt, muzyka Verdiego brzmiała zarówno wesoło i skocznie, jak i nostalgicznie. Tomasz Tokarczyk nadał całemu przedstawieniu odpowiednie tempo dzięki czemu uniknął przerysowania. Verdi to mistrz gatunku, a orkiestra Opery Krakowskiej doskonale interpretuje jego dzieła pod batutą Tokarczyka. 

INFO
Kompozytor: Giuseppe Verdi
Tytuł: "Traviata"
Libretto: Francesco Piave wg powieści Aleksandra Dumas "Dama kameliowa"
Reżyseria i inscenizacja: Krzysztof Nazar
Kierownictwo muzyczne: Tomasz Tokarczyk
Kostiumy: Zofia de Ines

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...