środa, 31 grudnia 2014

Bohater-wydmuszka

Kim jest Bohater-wydmuszka?
Nie często, ale jednak, czytając książkę mam wrażenie, że bohater, którego losy właśnie zgłębiam jest totalną wydmuszką, bytem zupełnie bezsensownym mającym w gruncie rzeczy tylko estetyczną funkcję choć z założenia aspiruje do czegoś poważniejszego. Taka wydmuszka ciekawie wygląda, jest bardzo charakterystyczna, a wręcz emblematyczna zarówno dla autora jak i jego dzieła. Wszystkie cechy zarówno fizyczne jak i psychiczne takiego bohatera mają czytelnika przyciągać, powodować w nim wysyp różnorakich uczuć od miłości do nienawiści włącznie. Tylko pytam, odpowiedzi nie oczekując, dlaczego w większości przypadków wychodzi tak marnie? Całą lekturę Dartha Maula - łowcy z mroku się nad tym zastanawiałem, a oto kilka moich wniosków, przykrych niestety.

O czym rzecz jest
Miłośnicy sagi George'a Lucasa znają "łowcę z mroku" z filmowej odsłony zatytułowanej "Mroczne widmo". Tam Darth Maul, bo o nim mowa, mroczny lord jest swoistą halabardą, ładnie wygląda, straszy swoim wyglądem, właściwie nic nie mówi poza jednym jedynym zdaniem, wyśmienicie walczy swoim charakterystycznym świetlnym mieczem o dwóch ostrzach - ot taki gwiezdnowojenny folklor - i tyle. Michael Reaves postanowił przybliżyć tę postać, rozszerzyć jej oddziaływanie na uniwersum "Gwiezdnych Wojen" opowiadając historię jednej z jego misji zleconej mu przez Dartha Sidiousa - spiritus movens galaktycznej rozróby znanej z filmów oraz zagłady Jedi. Zapewne zamierzał wyjść poza filmowy wizerunek Maula, chciał odrzeć go z czarnej szaty i tatuaży tak aby czytelnik pamiętał coś więcej niż wygląd, ale się nie udało. Reaves starał się pogłębić psychologiczne aspekty postaci Dartha Maula nie odzierając go z tajemniczości, pokazując jaki z niego super mocarz, istny demon Ciemnej Strony Mocy, a wyszło jak wyszło - zwyczajny książkowy fast food z bohaterem-wydmuszką na czele. Najgorsze jest to, że za przeciwnika Maul dostaje wyjątkową głupią i pustą padawankę Jedi - ona nawet nie jest wydmuszką tylko zwyczajną ofiarą losu. Może i przedstawiona historia jest ciekawa, ale Ci denni bohaterowie spośród, których ponad przeciętność wyłania się tylko para droid protokolarny i najemnik, sprawiają, że szkoda na książkę czasu.

INFO
Autor: Michael Reaves
Tytuł: "Darth Maul - łowca z mroku"
Wyd.: Amber, Warszawa 2012
Il.str.: 236
Cena: 13,99

niedziela, 14 grudnia 2014

Entliczek pentliczek

Kryminalni
Chętnie czytamy książki z dreszczykiem zawierające trudną do rozwikłania logiczną łamigłówkę. Zastawiamy się kto popełnił zbrodnię, dociekamy jego prawdopodobnych motywacji, a to wszystko narasta wraz z biegiem akcji. Jeśli taki kryminał ma bardzo charyzmatycznego śledczego za głównego "rycerza sprawiedliwości" to tym przyjemniej jest nam drążyć zagadkę w książce zawartą. Czytamy więc palce przygryzając z niecierpliwości licząc, że nasze typy, że nasz umysł logiczny nie zawiódł. Co jednak w sytuacji, w której to zawodzi nas sam autor kryminału? Obok dzisiejszych pisarskich gwiazd piszących kryminały, jak Stieg Larsson, na literackim firmamencie nadal świecą gwiazdy klasyków, chociażby takiej Agaty Christie i właśnie o jej książce napiszę i jaki zawód mi sprawiła.

Wyliczanka
W domu studenckim zamieszkanym przez prawdziwą plejadę osobowości giną z pozoru błahe przedmioty, jakiś tam plecak, puderniczka, kwas borny, pamiątkowy pierścionek z brylantem, pantofelek. Wszystko zupełnie bez ładu i składu, zupełnie jakby jakiś kloszard zbierał śmieci. Atmosfera w studenckiej ostoi psuje się, a zaniepokojona tym faktem opiekunka obiektu powiadamia o tym swoją siostrę, a ta szczęśliwie pracująca u wielkiej detektywistycznej sławy swego przełożonego - Herkulesa Poirot. Kilka chwil później znudzony swoją arcylogiczną egzystencją Poirot zaczyna rozgryzać zagadkę ginących przedmiotów, pojawia się nawet z wizytą na Hickory Road z pozoru niewinną pogadanką, która to jednak ma dalsze następstwa - zaczynają ginąć studenci. I tak dalej, bla, bla, bla. 
Nuda panie, nuda. Naciągane to jak historia miłości Brook i Ridge'a z "Mody na sukces". Tego emblematycznego dla Agaty Christie bohatera jakim jest Herkules Poirot w książce jak na lekarstwo, intryga marna i poprowadzona też od niechcenia zupełnie, zero polotu. Szkoda bo myślałem, że to będzie naprawdę małe cudeńko, że mój mózg eksploduje od domysłów, a tak się nie stało. Motywacje bohaterów to też jedno wielkie nieporozumienie. Cóż po takiej sławie jak Agata Christie spodziewałem się czegoś zupełnie innego, zawiodłem się. 

INFO
Autor: Agata Christie
Tytuł: "Entliczek pentliczek"
Wyd.: Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2005
Il.str.: 177
Cena: ???

sobota, 6 grudnia 2014

O genach faktów kilka

Wstępem słów kilka
W książkach popularnonaukowych, ale i w naukowych najważniejsze jest, aby temat podjęty przez autora był podany odbiorcy w sposób ciekawy i zajmujący. Czytelnik nie może czuć się głupszy od autora, nie może domyślać się o czym dany tekst jest. Nie sztuką jest napisać zawiły traktat naukowy szczelnie obwarowany fachową terminologią, prawdziwym sukcesem jest pisać prosto i przystępnie o rzeczach zawiłych i skomplikowanych, z którymi przeciętny czytelnik nie styka się na co dzień. Czy tym razem się udało, czy guru zdeklarowanych ateistów Richard Dawkins, w jednej ze swoich pierwszych książek, mówiąc kolokwialnie "dał radę"? 

O czym Dawkins pisze...
Przede wszystkim to co kilka stron tłumaczy się z użycia w tytule książki słowa "samolubny". Cały czas wyjaśnia mogące pojawić się nieścisłości wynikające z emocjonalnego zabarwienia tego słowa oraz z pozornej personalizacji genu, który nieuważnemu czytelnikowi może jawić się jako demoniczna istota owładnięta chęcią zapanowania nad światem. Przybliża koncepcje swoje oraz innych naukowców na problem doboru naturalnego, ewolucji, dziedziczności wszystko obudowując przykładami. Nie wiem czy próba udowodnienia przez Dawkinsa hipotezy (a może właśnie tezy?), że wszystko co robi człowiek, a także mrówka czy krowa ukierunkowane jest nie na przetrwanie konkretnego osobnika, ale genów w nim zawartych, które to jako nieśmiertelne miałby trwać wiecznie dzięki nieprzerwanemu łańcuchowi prokreacji, zakończyła się sukcesem, ale nie mnie to oceniać. Nie mniej jednak Dawkins się przy tym upiera. Wszystkie nasze czyny względem nas samych oraz naszych bliskich są wedle Dawkinsa nie naszą własną inwencją lecz z góry zaprogramowanym przez geny scenariuszem działania. Rzecz jasna spłycam i uproszczam, ale ja w gruncie rzeczy tak właśnie zrozumiałem wywody Dawkinsa. 
Chwilami książka mnie męczyła do tego stopnia, że przysypiałem. Tematy z gruntu nauk przyrodniczych, a szczególnie z zakresu biologii nigdy nie były mi obce, zajmowały mnie i ciekawiły, ale tu chwilami naprawdę umierałem z nudów. Poza ciekawymi i zajmującymi fragmentami Dawkins dużo miejsca poświecił na karkołomne przykładowe wyliczenia prawdopodobieństwa różnych genetycznych zdarzeń - coś potwornego. Czy zatem Richard Dawkins "dał radę"? Wydaje mi się, ze jednak nie. Książkę mogę polecić fanom genetyki, ewolucji oraz szeroko pojętej biologii zwykłym miłośnikom książek naukowych tudzież popularnonaukowych odradzam bo się mogą "przejechać".

INFO
Autor: Richard Dawkins
Tytuł: "Samolubny gen"
Wyd.: Warszawa, Prószyński i S-ka 2012
Il.str.: 339
Cena: 34 zł

wtorek, 25 listopada 2014

Wstęp do upadku

W odległej galaktyce po raz wtóry 
Podczas gdy fani na całym świecie oczekują kolejnej odsłony filmowej sagi Star Wars, której to niedawno ujawniono tytuł - "Przebudzenie Mocy" - ja zabrałem się za nadrabianie zaległości w lekturze. W książkach rozbudowujących świat przedstawiony w filmach, osadzających filmowe wydarzenia w szerszym kontekście, szczególnie cenie właśnie ten kontekst, a także tło, na które składa się opis miejsc, portrety psychologiczne oraz polityczne machinacje. To wszystko czytelnik otrzymuje w powieści Maska kłamstw.

O czym rzecz jest
Front Mgławicy prowadzi partyzancką walkę z żądną zysku Federacją Handlową, która to wykorzystuje swoje wpływy i zasoby do uzależniania od swojej "opieki" coraz to nowe światy. Qui-Gon Jinn wraz ze swoim padawanem Obi-Wanem Kenobim ścigają kapitana Cohla - jednego z przywódców pracującego dla Frontu Mgławicy. Kapitan Cohl jak i sami Jedi nie maja pojęcia, że wydarzenia, których uczestnikami się staną są częścią uknutej wcześniej intrygi. Senator Palpatine wykorzystuje swoje wpływy doradzając Finisowi Valoroumowi - Najwyższemu Kanclerzowi Republiki - jednocześnie potajemnie kierując wicekrólem Federacji Handlowej oraz samym Frontem Mgławicy. Zakulisowo steruje poczynaniami każdej ze stron. Powieść Jamesa Luceno jest niejako wprowadzeniem do wydarzeń znanych z filmu "Mroczne Widmo", poszerza wątek polityczny oraz dostarcza sporo akcji. Kto oglądał film wie, że powodem do ogromnych zmian w gwiezdnowojennej galaktyce staje się z pozoru błahostka w postaci blokady planety Naboo przez protestującą przeciw opodatkowaniu szlaków handlowych Federację Handlową. Wszystko co do samego opodatkowania szlaków handlowych doprowadziło jest osią Maski kłamstw

Dla kogo?
Myślę, że raczej dla fanów ceniących rozbudowane intrygi polityczne oraz zwroty akcji. Początkujący czytelnik z racji ogromu nawiązań może czuć się nieco zagubiony. Same nawiązania do filmu "Mroczne Widmo" stanowiące jego podbudowę, budujące ważny kontekst dzięki, któremu film nabiera nieco innego zabarwienia, warte są przeczytania. 

INFO
Autor: James Luceno
Tytuł: "Maska kłamstw"
Wyd.: Warszawa, Amber 2012
Il.str.: 268
Cena:13,99 zł

niedziela, 2 listopada 2014

Cash!

Pisanie o samym sobie
Kolorowe magazyny oraz plotkarskie portale internetowe (teraz trudno odróżnić te plotkami się zajmujące od tych informacyjnych) zarzucają czytelnika najświeższymi pieprznymi szczegółami z życia gwiazd. Dziś więcej jest zwykłych celebrytów znanych tylko z tego, że gdzieś pokazały cycek albo tyłek, kogoś opluły, kogoś obrzygały (fizycznie lub tylko słownie), a brakuje prawdziwych znakomitości, za którymi stoją realne i liczące się w świecie dokonania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie osoby biorą się za pisane książek, często są to autobiografie. Piszą więc takie Biebery, Cyrusy, Kardashianki czy inne Felicjańskie (wybór nazwisk przypadkowy) o swoich problemach i życiowych dokonaniach. Wielka to dla nich pokusa, aby się pochwalić, tylko czym? Cóż może mi zaoferować taki dwudziestoletni Justin Bieber czy jakaś tam Miley Cyrus albo modelka-alkoholiczka? Nic, zupełne nic bo w porównaniu z takimi artystami jak Johnny Cash są niczym.

Co znajdziemy w autobiografii...
Niesporej objętości autobiografia Johnny'ego Casha'a zawiera wszystkie elementy, których spragniony sensacji fan gwiazdy może być ciekawy. Cash pisze o swoim dzieciństwie spędzonym na farmie bawełny, relacjach z rodzicami, w szczególności ze surowym ojcem, o początkach kariery, miłości i nałogach. Dzięki niechronologicznemu układowi treści w książce czytając mamy wrażenie jakbyśmy przysłuchiwali się żywej rozmowie, w której co rusz poruszane są inne tematy, w której teraźniejszość prowokuje powrót do przeszłości. O rzeczach ważnych, ze swojego punktu widzenia, Cash pisze dużo, ale zwięźle i ciekawe, to co go nie porusza zostało jedynie wspomniane (pewnie jeszcze więcej przemilczał). Tak dla przykładu powiem, że oczekiwałem dłuższego ustępu na temat jego występu w serialu kryminalnym "Colombo" z kultowym Peterem Falkiem w roli namolnego porucznika, a tu zaledwie kilka zdań i tyle. Muzyka i Bóg to najważniejsze rzeczy dla Cash'a i to właśnie im najwięcej miejsca poświecił w autobiografii. Jego przywiązanie do wiary chrześcijańskiej akcentowane jest bardzo mocno chwilami rodząc zabawne kontrasty. Ta książka jest naznaczona przez walkę z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Wszystko o czym pisze Cash głęboko go dotknęło, ale jednocześnie pozwoliło się stać artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. 

Dodam, że książka jest bardzo przyjemnie wydana. Uzupełnienie jej fotografiami znacząco umila lekturę. Na końcu zamieszczono spis nagrań Johnny'ego Casha dodatkowo uzupełniony przez polskiego wydawcę. Jeden minus to sama okładka, nie jej wizualna strona, ale fakt, że papier na nią wykorzystany nie został pokryty folią (pewnie było taniej dla wydawcy bo cena dla czytelnika jest i tak mało przystępna). Niestety takie rozwiązanie sprawia, że okładka się niszczy i ściera.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Johnny Cash, Patrick Carr (współpraca)
Tytuł: "Cash. Autobiografia"
Wyd.: Czarne, Wołowiec 2014
Il.str.: 334
Cena: 44,90 zł

sobota, 1 listopada 2014

Siddhartha - droga do poznania siebie i świata

Słowem wstępu
Myślę, że nie ma na świecie człowieka, który choć raz nie doszukiwałby się w otaczającym go świecie wskazówki jak to życie godnie przeżyć w zgodzie z samym sobą. Jak pogodzić nasze pragnienia i dążenia z wymaganiami narzucanymi nam przez codzienność? Gotowej recepty na ten problem nie ma - choć niektórzy uważają, że jak najbardziej posiedli ten sekret. Sensu życia poszukiwania nie jednego już popchnęły do porzucenia znanego świata i ruszenia w podróż, której jedynym celem było właśnie poznanie odpowiedzi na pytanie po co właściwie żyjemy, po co gromadzimy dobra, czy rzeczywiście warto o to wszystko się trudzić?

O czym Hesse w Siddharcie pisze
Bohaterem książki jest potomek rodu braminów Siddhartha. Chłopak jest szczególnie ceniony przez ludzi za przyrodzoną mądrość i chęć dążenia do pełnego duchowego rozwoju. Wraz ze swoim przyjacielem, będącym jego największym orędownikiem, udaje się na nauki do oświeconego Gautamy. Szybko pojmuje, że pomimo wielkiej mądrości czcigodny Budda nie jest w stanie nauczyć go tego czego Siddhartha oczekuje. Porzuca on jego nauki pozostawiając swojego przyjaciela i wyrusza w świat, aby poznać wszystkie odcienie życia. Dzięki spokojowi i naukom braminów jest w stanie osiągnąć wszystko co sobie zaplanował. W ogrodzie pięknej kurtyzany poznaje co to miłość, u handlarza uczy się fachu i zdobywa majątek - jednak nadal znajduje się na ścieżce, nadal poszukuje sensu, rozwija się duchowo pomimo tego, iż z braminami już nie przystaje. W Indiach (oraz w samym buddyzmie) bardzo ważna jest symbolika koła, czas inaczej niż w Europie, nie jest rozpatrywany na zasadzie ciągłej linii biegnącej w przyszłość lecz właśnie koła. Ciągłe zataczanie kręgów przez kolejne okresy w historii świata widoczne są także w przedstawionych przez Hessego losach Siddharthy. Przyodziany w szaty bramina zrzuca je na rzecz pięknych szat bogacza i kupca, aby na koniec pozostać nagim. Piękne zobrazowanie w prostych słowach prawdy, że w życiu pewne rzeczy przychodzą i odchodzą, że nic nie jest trwałe i dane nam raz na zawsze. Spokój jakim emanuje Siddhartha jest wprost niezwykły.

INFO
Autor: Hermann Hesse
Tytuł: "Siddhartha"
Wyd.: Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1988
Il.str.: 123
Cena: ?

sobota, 25 października 2014

Najtrudniej zacząć - Projekt Sudaz

Wiele osób pisze, jednak tylko nielicznym udaje się dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Na drodze młodego literata do artystycznego spełnienia stoi wiele przeszkód - to jasna i oczywista sprawa, życie bez problemów nie miałoby żadnego smaku. Sztuką jest z przeciwnościami sobie radzić, sprawiać, że problem jest tylko przyprawą, a nie esencja życia. Najgorszą rzeczą jaką sami sobie możemy zrobić jest samotna walka o swoje marzenia. Nie jest żadnym wstydem prosić o pomoc, wstydem jest odmówić pomocy osobie, która o nią prosi. Pisząc tę notkę mam nadzieję, że choć w małym stopniu przyczynię się do realizacji projektu początkującej autorki Aleksandry Zimnik pracującej nad wydaniem swojego literackiego debiutu zatytułowanego Sudaz - Twoje oczy mówią wszystko.

Sama autorka w tych oto słowach zachęca do zapoznania się z jej książką i staraniami o jej wydanie:

"Czy słyszeliście o takich krainach, jak Swetorium, Dossabra, Gravidos? Czy mieliście kiedykolwiek do czynienia z istotami o intrygującej nazwie birater czy Excogitator? Czy wiecie, jakie skutki mogą wywołać takie zabiegi, jak kwinthibernacja lub askuriacja? Jeżeli nie, to zachęcamy Was do wzięcia udziału w projekcie, dzięki któremu będziecie mieli szansę poznać te magiczne miejsca, spotkać istoty z innego wymiaru i zapoznać się z działaniem kwintatomów. Debiutująca autorka zaprasza Was w świat pełen magii, oniryzmu i fantazji znajdujący się w książce: Sudaz – Twoje oczy mówią wszystko."

Wszystkich zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z osobą autorki pod adresem:





środa, 8 października 2014

W domu Atrydów

Diuna Frank Herbert - recenzja
Kilka słów na początek
Przy okazji wzmianek o świecie Gwiezdnych Wojen zawsze staram się podkreślić jak ważne jest dla szeroko pojętnej kultury stworzenie nowego, niezwykłego i oryginalnego świata - świata, który możemy odkrywać kawałek po kawału wciąż odnajdując w nim nowe smaki. Tylko prawdziwy wizjoner i marzyciel potrafiący odciąć się od naszej rzeczywistości jednocześnie z niej czerpać w celu stworzenia nowej jakości może zaproponować nam coś przekonującego. O wielkości takiego wizjonera świadczy liczba naśladowców oraz artystów np: plastyków z jego pomysłów i idei czerpiących. Takim wizjonerem jest Frank Herbert twórca uniwersum Diuny - świata rządzonego przez Imperatora stojącego na czele korporacji KHOAM, pokrętne siostry Bene Gesserit oraz Kosmiczną Gildię. Wydawnictwo Rebis wydało Diunę w sposób wprost wyśmienity. Ilustracje Wojciecha Siudmaka w bardzo sugestywny sposób oddają klimat świata Herberta.

Rzecz o
Diunie bardzo zgrabnie przeplatają się i uzupełniają wątki polityczne, ekonomiczne oraz religijne. Intryga usnuta na samym szczycie imperialnej władzy doprowadza do objęcia władzy nad pustynną planetą Arrakis przez księcia Leto Atrydę. Sama planeta jest źródłem drogocennego melanżu - narkotyku umożliwiającego gwiezdne podróże, poszerzającego świadomość, otwierającego drogę do przewidywania przyszłości. Baron Vladimir Harkonnen, stojący na czele swojego rodu i największy wróg księcia Leto, pozbawiony zysków płynących z zarządzania Arrakis planuje brutalny powrót na utraconą planetę. Z pomocą imperialnych sardaukarów, najniebezpieczniejszych żołnierzy galaktyki obala rządy księcia Leto. Książęca konkubina lady Jessica, wyszkolona w sztukach Bene Gesserit uchodzi z rzezi wraz z synem Paulem. Chłopak jest owocem wielopokoleniowego, eugenicznego planu Bene Gesserit mającego doprowadzić do stworzenia proroka-mesjasza. Znalazłszy schronienie u zahartowanych w trudnym życiu Fremenów Paul staje się także dla nich kimś w rodzaju proroka. Przyjmuje imię Muad'Dib prowadząc pustynne plemiona do ostatecznego boju. Sam baron Harkonnen, siostry Bene Gesserit oraz Padyszach Imperator Shaddam IV Corrino przekonają się czym jest fanatyczny przywódca Maud'Dib - prawdziwy Kwisatz Hederach. 

Przeczytaj
Diuna jest doprawdy niezwykłym połączeniem filozoficznych teorii, religijnych odniesień, folkloru z polityczną walką o dominację w imię wyższych celów przez każdego postrzeganych w inny sposób. Każda z przedstawionych w powieści sił gra na własne konto. Jeżeli pasjonujesz się starciami frakcji na najwyższym szczeblu, lubisz odniesienia do religii i folkloru to jest to książka dla Ciebie - nawet jeżeli nie przepadasz za powieściami fantastycznonaukowymi. Wydanie Rebisu z ilustracjami Siudmaka to wręcz pozycja obowiązkowa dla miłośników pięknych książek. To co robi ten człowiek na kartce papieru zapiera dech!

Pewnie Cię nie porwie
Styl Franka Herberta daleki jest od lekkiego stylu tandetnych "czytadełek". Czytanie Diuny to obcowanie z literaturą na naprawdę wysokim poziomie i to co pisze powinno znaleźć się pięterko wyżej bo ciężko rozpatrywać to jako wadę jednak zdaje sobie sprawę, że dla wielu wartością jest, aby książkę czytało się lekko i szybko, a Diuna taka nie jest. To nie lektura do połknięcia, ale do smakowania i przemyślenia.

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Frank Herbert
Tytuł: "Diuna"
Wyd.: Rebis, Poznań 2013
Il.str.: 672
Cena: 59,90 zł

wtorek, 30 września 2014

Kapitalizm zdemaskowany

Słowem wstępu
Większość znanych mi osób nie pamięta czasów, w których to w Polsce niepodzielnie rządził realny socjalizm nazywany potocznie komunizmem. Do głowy nie przychodzi nam myśl, że można by żyć w innym ustroju niż ten nam znany. Komunizm? - czerwona hołota! Dyktatura? - demokracja jest najważniejsza! Kapitalizm? - tak poproszę sto kilo. Tak w wielkim uogólnieniu wygląda sposób myślenia przeciętnego Polaka. Ale czy ten kapitalizm, który z jednej strony pozwala gromadzić dobra, bogacić się i spełniać marzenia, a z drugiej prowadzący do społecznego rozwarstwienia, kształtowania się nowych klas, promujący wielkich i bogatych, a spychający na margines biednych i mniej zaradnych to taki znowuż cymes? Kanadyjska pisarka i dziennikarka Naomi Klein postanowiła wziąć pod lupę nasz "kochany" kapitalizm i odpowiedzieć właśnie na to pytanie.

O czym rzecz jest
Klein, w Doktrynie szoku, śledzi rozwój kapitalizmu na świecie w kluczowych dla danego kraju momentach przemian ustrojowych - przemian często wymuszanych i inspirowanych przez amerykańskich decydentów wprost z Waszyngtonu. Osobistości te tak zapamiętale walczące z wszelkimi formami socjalizmu, wprost opętane wizją świata sprywatyzowanego przez wielkie korporacje, bez względu na koszty ludzkie, postanowiły wprowadzić w życie swoje plany. Wszystko z inspiracji teoriami ekonomisty Miltona Friedmana - wyznającego zasadę, że wszystko co się da należy sprywatyzować, że wolny rynek to jedyna droga jaką powinny podążać państwa. Autorka w sposób przejrzysty, w oparciu o dokumenty i relacje świadków przybliża czytelnikowi kulisy przewrotu wojskowego w Chile, a także innych krajach Ameryki Łacińskiej oraz same idee Friedmana wedle, których były wprowadzane nowe porządki. Na warsztat wzięto także wprowadzanie demokracji i wolnego rynku w Rosji, RPA, Polsce, Iraku oraz Chinach (tam oczywiście za wyjątkiem demokracji). Konkluzja jest niestety przykra - aby wprowadzić wszystkie wspaniałości Friedmana często trzeba było demokracje zdeptać, a samych ludzi wprowadzić w stan szoku (represjami, torturami itp.). Wszystkie szczytne idee, którymi kierowali się ludzie chcący coś zmienić w Polsce czy RPA rozbijały się o politykę wolnego rynku uosabianą w działaniach Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego - instytucji wymuszających deregulacje rynku, przemiany gospodarcze w zamian za pomoc finansową. Dużo uwagi Klein poświęca wojnie w Iraku opisując ją jako najbardziej sprywatyzowaną wojnę w historii świata oraz wydarzeniom jakie miały miejsce tuż po przejściu huraganu Katrina w USA (zniszczenie Nowego Orleanu) i tsunami w Azji Południowo-Wschodniej.

Komu polecam...
Każdemu. Mechanizmy działania takich instytucji jak MFW i Bank Światowy oraz mocarstw światowych na tyle zuchwałych by dyktować innym krajom jak mają żyć często zawoalowane są pod postacią walki o demokracje, ogólne dobro i dostatek podczas gdy pozostawiają po sobie puste fabryki i bezdomnych na ulicach - ludzi kapitalizmowi niepotrzebnych - warte są zdemaskowania. Klein stawia ważne pytanie - czy akurat tego chcieliśmy, czy nie warto zawalczyć o drogę środka, opiekuńcze państwo nikogo niewykluczające, wspierające lokalne społeczności i przedsiębiorców, a nie rozpasające wielkie korporacje, którym się już od dawna przelewa. 

... a komu odradzam
Tym, którym się przelewa bo syty głodnego nie zrozumie.

INFO
Autor: Naomi Klein
Tytuł: "Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne"
Wyd.: MUZA, Warszawa 2014
Il.str.: 592
Cena: 49,90 zł

sobota, 27 września 2014

Podróżowanie koleją inaczej widziane

O podróży koleją
Cyklicznie przemierzam pociągiem trasę Kraków Główny - Oświęcim. Jadąc z odwiedzinami w rodzinne strony zawsze wybieram pociąg jako środek lokomocji mając w głębokiej pogardzie zatłoczone i duszne busy "trupiarki" oraz kultowe pekaesy. Tak mi jest zwyczajnie w świecie wygodniej. Mogę usiąść, jak potrzeba to i wstać, a i choroba lokomocyjna mnie nie męczy. Pisząc o wygodzie podróżowania polskimi kolejami można wybuchnąć niepohamowanym śmiechem, ale ten nasz sardoniczny grymas na twarzy szybko zniknąłby gdybyśmy musieli przebyć choć kilka kilometrów w pociągu na indyjskiej prowincji, do której to nasze koleje są często porównywane. Marzymy o europejskim standardzie podróżowania pociągiem, ale powiadają przecież, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma - w tych słowach jest dużo racji. Zachwalamy cudze choć nie przyszło nam tego zakosztować. Książki podróżnicze są zawsze w modzie, a i sam pociąg skłania do zatopienia się w ich lekturze. Moje wypady pociągiem ubarwiła książka Wielki bazar kolejowy...

Rzecz o...
Podróży z Londynu poprzez Europę i Azję ze wszystkimi odcieniami podróżniczego szaleństwa. Próżno szukać w książce Paula Theroux słodkich opowiastek o zabytkach i przyjaznych ludziach, gościnnych tubylcach uchylających nam skrawek nieba, w którym przyszło im mieszkać. Jest za to niepoprawna politycznie i subiektywna ocena wszystkich aspektów podróży pociągiem przez takie kraje jak Francja, Włochy, Jugosławia, Bułgaria, Turcja, Iran, Afganistan, Pakistan, Indie, Sri Lanka, Birma, Tajlandia, Laos, Malezja, Singapur, Wietnam, Japonia oraz Związek Radziecki (książkę po raz pierwszy wydano w 1975 roku i takie cuda jak ZSRR i Jugosławia jeszcze na mapie politycznej świata istniały). Uderza zupełny brak ogródek w opowiadaniu o tubylcach, którzy są często pazerni i przekupni, o współpasażerach będących nieraz koszmarnym utrapieniem. Najbardziej w pamięci zapadł mi opis podróży przez Indie i Sri Lankę - biedna, biedna i jeszcze raz brud i bieda. Istny koszmar, zero kolorów sama szarość śmierci i beznadziejnej wegetacji indyjskiej biedoty. 

Kto chętnie poczyta...
Osoby lubiące spoglądać na świat takim jakim on jest naprawdę, bez koloryzowania i tworzenia słodkiego obrazu utopii, która nie istnieje znajdą w publikacji wiele ciekawych momentów. W tytule pojawia się słowo "bazar" i to już czytelnikowi powinno wiele powiedzieć. Ta podróż autora to istny bazar własnych subiektywnych przeżyć oraz ludzkich historii. Każdy ze spotkanych współpasażerów to ciekawa postać wplątana w sieć wzajemnych relacji. Motywacje do rozpoczęcia podróży są tak różne jak różni są ludzie - wypady na wczasy lub w interesach, czy po prostu ucieczka przed codziennością to wszystko przewija się na kartach książki.

... a kto nie zapamięta się w lekturze
Zakochanym w kolorowych broszurach biur podróży pokazujących jedynie czyste enklawy kapitalistycznego dobrobytu i luksusowego wypoczynku zdecydowanie nie pochłonie lektura Wielkiego bazaru kolejowego

INFO
Autor: Paul Theroux
Tytuł: "Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję"
Wyd.: Czarne, 2010
Il.str.: 408
Cena: 36,90 zł

niedziela, 7 września 2014

LEGO Star Wars w trochę innej formie

Na początek słów kilka o świecie Star Wars w "klockowej" odsłonie
Marka Star Wars rok rocznie generuje olbrzymie przychody z tytułu praw licencyjnych. Począwszy od książek i komiksów poprzez zabawki, a na ubraniach i przedmiotach codziennego użytku skończywszy (chociażby mydło lub zastawa stołowa) licencjobiorcy zapewniają fanom możliwość kolekcjonowania mniej lub bardziej wartościowych "gwiezdnowojennych artefaktów". Od premiery Mrocznego widma w 1999 roku duńska firma produkująca kultowe klocki LEGO wkroczyła w świat Star Wars. Zestawy klocków z logiem Star Wars obejmują wszystkie filmy kinowe oraz serial Wojny klonów dzięki temu każdy miłośnik Sagi znajdzie coś dla siebie. Na rynek w przeważającej ilości wypuszczane są zestawy skierowane do dzieci, jednak i dorosły kolekcjoner znajdzie okazję do urozmaicenia swoich zbiorów. Jakiś czas temu do tradycyjnych klocków dołączyły gry komputerowe LEGO Star Wars oraz książki. Dziś napiszę co nieco o publikacji LEGO Star Wars. Słownik ilustrowany - odwołującej się do innych słowników ilustrowanych wydanych pod marką Star Wars.

O czym rzecz jest?
Książka, opatrzona wstępem i tablicami, na których zamieszczono w porządku chronologicznym wszystkie wypuszczone na rynek zestawy klocków (oczywiście tylko do daty publikacji słownika), opisuje nie tylko same klocki, ale i filmowe postacie, miejsca i pojazdy. Młody czytelnik znajdzie więc informacje o żaglowej barce Jabby, Gwieździe Śmierci, ale i o Obi-Wanie Kenobim czy Hanie Solo. Wydawcy znaleźli miejsce także dla wywiadu z kierownikiem projektantów LEGO Star Wars. Do książki dołączono unikalną figurkę Luke'a Skywalkera w odświętnym ubraniu. Figurka jest dostępna tylko ze słownikiem ilustrowanym - gratka dla zbieraczy. 
Tekst książki dostosowany jest do wieku odbiorców czyli dzieci powyżej 7 roku życia, myślę, że i młodsze maluchy próbujące swoich sił w czytaniu też podołają. Jak dla mnie taki słownik ilustrowany doskonale nadaje się jako zachęta do czytania. Dużo kolorowych obrazków, łatwy w odbiorze tekst, a przede wszystkim temat odnoszący się do zainteresowań (jeżeli dziecko lubi Star Wars) może nakłonić do czytania nawet najbardziej opornych.
Jeszcze słowo o cenie książki. To jakiś absurd, aby oferować niespełna 100 stron w cenie prawie 60 zł! Cena tej książki to jakieś nieporozumienie, na szczęście w sklepach internetowych można nabyć  słownik ilustrowany dużo, dużo taniej. 

Dla kogo?
W pierwszej kolejności dla dzieci, które potrafią zaszyć się w swoim pokoju i godzinami budować z klocków LEGO. Łatwy język i zwięzłe teksty w połączeniu z ilustracjami nie męczą, a wręcz zachęcają do czytania i zabawy. Dorośli kolekcjonerzy też znajdą coś dla siebie;)

Nie sięgaj jeżeli...
...jesteś zgorzkniałym zgredem bez poczucia humoru, który zapomniał czym jest dzieciństwo i dobra zabawa;)

Odwiedź mnie na Lubimy Czytać i Facebooku ;)

INFO
Autor: Simon Beecroft
Tytuł: "LEGO Star Wars. Słownik ilustrowany"
Wyd.: Łódź, Ameet 2013
Il.str.: 96 stron
Cena: 59,99 zł



sobota, 6 września 2014

O blogowaniu słów kilka

Jeżeli ktoś z Was kiedykolwiek zabierał się za prowadzenie bloga na początku zdecydował o przedmiocie swoich quasi-literackich rozważań. Przedmiot, o którym traktuje blog musi trafiać do odbiorcy, łechcąc jego ego, sprawiając przyjemność, a tym samym zabierać czas, który mógłby poświęcić na coś zupełnie innego. Wielokrotnie zastanawiam się czy czas poświęcony na napisanie poszczególnej notki przekłada się na czas jaki poświęca na jej przeczytanie i rozważenie odbiorca. Niestety nie mam w tym względzie złudzeń. Czasy, w których przyszło nam żyć uczą akceptacji głupoty i prostactwa. Wszystkie te tandetne publiczne rzygowiny, bzdety wielkości egipskich piramid serwowane przez programy telewizyjne, przez działaczy, polityków i dziennikarzy, problemy zupełnie nieistotne roztrząsane na lewo i prawo tak jakby to od nich zależało szczęście ogółu, odbierają czas na refleksje. Łatwo jest zatem zerknąć, "przelecieć" oczami tekst, pooglądać obrazki, a potem stronę internetową zamknąć, otworzyć nową kartę przeglądarki i dalej zażywać wszechobecnej papki. Gdy jednak uda nam się wyrwać, uciec z kołowrotka taniej sensacji i prostackiej rozrywki staniemy przed szerokim wachlarzem możliwości rozrywki na wysokim poziomie. Taką rozrywkę znaleźć można na wielu blogach. Samym blogerom zależy, aby to co wrzucają do sieci niosło jakiś przekaz. Oczywiście piszę na temat tych blogerów, którzy poza opisywaniem miłosnych porażek, seksualnych ekscesów, kolejnych imprez i szalonych wypadów za miasto poświęcają czas przybliżając swoje pasje. Dzieląc się swoim zapałem i pasją dajesz innym lepszą część siebie. 

czwartek, 21 sierpnia 2014

O tych co polują na nietoperze

Wstępniak.

Nie często na blogu piszę o komiksach bo i nie często po nie sięgam, jednak tej okazji  nie mogłem przegapić - Batman to przecież legenda! Mało kto jednak wie, że jego historia zaczęła się już w latach '40 XX wieku. Nowe życie tej kultowej postaci dał w końcówce lat '80 Tim Burton będący niekwestionowanym mistrzem tworzenia klimatu grozy i zagrożenia połączonego ze specyficznym, mrocznym poczuciem humoru. Filmy o pogromcy złoczyńców przyodzianym w czarną zbroję i przepastną pelerynę, układającą się w locie na kształt skrzydeł nietoperza bardzo głęboko zakorzenione są w masowej świadomości czego nie można powiedzieć o komiksach (odnoszę się do naszego rodzimego rynku).  Album, o którym dziś słów kilka napiszę, utrzymany jest właśnie w stylu Burtona. Doskonały to pretekst, aby w swojej świadomości, dzięki historii o Trybunale Sów, zbudować obraz Batmana na nowo.

O czym rzecz jest?

Duże skupiska ludzi mają to do siebie, że obrastają mitami. Miejskie legendy ma każda duża metropolia. Makabryczne, a czasem śmieszne zwykle nie zaprzątają nam głowy. Bruce Wayne, przedsiębiorca, milioner i filantrop, także nie przejmuje się legendą o Trybunale Sów, który ma potajemnie sprawować rzeczywistą władzę w Gotham City. Niewinny wierszyk powodujący, że włos na karku się jeży nie jest w stanie przekonać Batmana. Wedle legendy możni i bogaci zawiązali tajne stowarzyszenie kontrolujące wszystko w Gotham. Każdy kto ośmieliłby się im sprzeciwić miał paść ofiarą ich zabójcy - Sowy. Tak się przypadkowo składa, że na celowniku Trybunału znalazł się Wayne. Batman, krok po kroku stara się dotrzeć do osób stojących za zamachem na jego życie. Okazuje się, że jak każda legenda także i ta ma ziarenko prawdy. Patyna, która pokryła dawne sekrety powoli zaczyna znikać, a Batman przekonuje się, że to co dotychczas było mu znane i oczywiste musi zgłębić na nowo.

Sięgnij jeżeli...

Prace Grega Capullo, znanego chociażby z rysunków do komiksu Spawn (dla mnie ciężko strawnego), doskonale oddają klimat Gotham, postać Batmana w jego wykonaniu to bohater naprawdę dużego kalibru. Także pod względem fabularnym komiks trzyma poziom. Postacie nie są tylko płaskimi modelami wypowiadającymi tandetne dialogi. Wertując komiks strona za stroną naprawdę miałem gęsią skórkę! Album prezentuje naprawdę wysoki poziom edytorski. Wydanie pierwsza klasa dlatego każdy kto komiksy zbiera powinien po Trybunał Sów sięgnąć.

Daruj sobie jeśli...

Jak to z takimi pozycjami bywa są przeznaczone raczej dla fanów, ktoś kto Batmana nie lubi nie doceni pracy włożonej w powstanie albumu. Ostrożnie bym podchodził z serwowaniem Trybunału Sów dzieciom. Nie jest to może najbrutalniejszy komiks jaki miałem w ręku, ale jednak poziom przemocy jest dość duży. 

INFO
Autor: Scott Snyder (scenariusz), Greg Capullo (rysunki), Jonathan Glapion (tusz)
Tytuł: "Batman tom 1: Trybunał Sów"
Wyd.: Egmont, Warszawa 2013
Il.str.: 176
Cena: 75 zł

środa, 30 lipca 2014

Człowiek pielgrzym

Góra w Tybecie.
Wstępniak. 


Na ziemi istnieje nieprzebrane bogactwo religijnych wierzeń. Właściwie każda cywilizacja, każdy pierwotny lud wytworzył jakąś formę wierzeń, a wraz z nią miejsca, w których co jakiś czas pobożni wyznawcy spotykają się, aby dotknąć boskości. Sama podróż do miejsc świętych okupiona znojem, potem i odciskami (a czasami ciążą jeśli wierzyć relacjom z pielgrzymek do Częstochowy) zwieńczona religijnymi uniesieniami podczas odprawiania mniej lub bardziej ekstrawaganckich rytuałów ma przynieść ukojenie duszy, a często też wybłagać łaskę na nadchodzące lata. Na naszym rodzimym gruncie najważniejszą pielgrzymką jest właśnie ta wspomniana na Jasną Górę. Na świecie równie znaną jest pielgrzymka wyznawców Islamu do Mekki - hadż. Czymś porównywalnym pod względem ważności dla hindusów i buddystów jest pielgrzymka na górę Kajlas, gdzie medytował Milarepa, a którą to do ziemi "przygwoździł" sam Budda. Kajlas jest też siedzibą boga Śiwy.

O czym rzecz jest? 


Góra w Tybecie... to nie tylko zapis podróży do świętego miejsca, ale także swoista opowieść o umieraniu, godzeniu się z samotnością po śmierci bliskich osób. Colin Thubron opowiada nie tylko o obyczajach napotykanych przez siebie i swojego przewodnika ludzi, ale także wspomina własnych bliskich, którzy zmarli pozostawiając go samego. Cały tekst przesycony jest wspomnieniami o zmarłych osobach, o ojcu i matce, a także siostrze. Wszystko to przemieszane w tej gawędzie o życiu i śmierci doprawionej dużą dawką wiedzy na temat buddyjskiej mitologii tworzy niesamowity obraz - nostalgiczny i poruszający. Nawiązań do mitologii i historii nie mogło w książce zabraknąć. Nic tak na świecie nie kojarzy się z duchowością jak Tybet. Jest to także miejsce będące symbolem walki z religią i kulturą toczoną przez okupanta w postaci Chińskiej Republiki Ludowej. 

Przeczytaj koniecznie jeżeli. 


Pozycja warta uwagi dla osób zainteresowanych duchowością wschodu. Miłośnicy dobrze napisanych reportażach też będą zadowoleni. Autor stroni od stylistycznych wygibasów przez co emocje, które chciał przekazać są bardziej czytelne. Dawno nie czytałem tak refleksyjnej i poruszającej opowieści poruszającej temat godzenia się z nieuchronnością końca życia. Poznałem też z zupełnie innej strony kawałek świata, o którym zwykle się nie wspomina. Wspinaczka na Everest, na Kilimandżaro - to sztampa, a czy ktoś słyszał o górze Kajlas? 

Nie czytaj jeżeli. 

Poszukiwacz dynamicznej opowieści podróżniczej będzie zawiedziony. Stonowany nastrój książki i nieukrywany sentymentalizm, ale nie tani jak z tandetnych wierszyków tylko na poziomie, nie każdemu odpowiada.


INFO
Autor: Colin Thubron
Tytuł: "Góra w Tybecie. Pielgrzymka na święty szczyt"
Wyd.: Wołowiec, Czarne 2014
Il.str.: 212
Cena: 34,90 zł

niedziela, 13 lipca 2014

Narodziny zła – "Hannibal. Początek"

Słowem wstępu.

Postanowiłem coś na blogu zmienić i dzisiejsza notka będzie pierwszą "notą eksperymentalną". O dzisiejszej książce postanowiłem napisać w formie swoistej pigułki przedstawiając to co uznałem za stosowne. 
Poza zwyczajowymi podstawowymi informacjami na końcu wpisu umieściłem także wiadomości o innych książkach autora oraz ekranizacjach tychże (w nawiasach podałem daty publikacji pierwszego wydania lub ekranizacji).

O czym rzecz jest?

Hannibal. Początek to czwarta książka opowiadająca o seryjnym mordercy, doktorze psychiatrii Hannibalu Lecterze. Chronologicznie jednak nie jest to kontynuacja jego historii poznanej w książkach Czerwony smok, Milczenie owiecHannibal lecz wstęp do niej mający czytelnika wprowadzić w świat bohatera. Thomas Harris przedstawił wątpliwego sortu historię budzenia się zła w młodym człowieku za sprawą traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. W przypadku Hannibala Lectera miałaby to być powojenna trauma związana ze śmiercią ukochanej siostry – Miszy. Potworności II wojny światowej odciskają mocne piętno na chłopaku z arystokratycznej rodziny. Chłopak traci wszystko, niegdyś wychowujący się w zamku, pośród pięknych przedmiotów i kochającej rodziny musi walczyć o przetrwanie. Lecter dorasta w przeświadczeniu, że nie można krzywdzić słabszego, a winni zagłady jego rodziny muszą odpokutować. Przygarnięty przez swojego wuja Robera Lectera – będącego wziętym paryskim artystą – poznaje piękną i tajemniczą Murasaki, która staje się jego muzą. Relacja między Lecterem a panią Murasaki to perwersyjna gra na granicy obłędu. Oczywiście Harris nie byłby sobą gdyby nie dodał do książki jeszcze jednego wątku - policjanta, który od początku wie, że Hannibal to morderca. Dramatyzmu postaci głównego bohatera ma nadawać jego studencka praktyka odbywana w prosektorium przy preparowaniu zwłok - zagrywka dobra jak mydliny w zupie. 

Argumenty za:
Hannibal. Początek rzuca leciutkie światło na postać głównego bohatera, pozwala zrozumieć motywy jakimi się kierował. Jest dowodem, że zło ma ludzką twarz i nie jest tak oczywiste jakby się wydawało. Czyż nie postrzegamy jako szlachetnego tego, który broni słabszych przed rosłymi brutalami? Zdecydowanie pozycja dla fanów postaci dra Hannibala Lectera.

Nie czytaj jeżeli:

Poszukiwacz mocnych wrażeń może o nich zapomnieć – książka Harrisa jest letnia jak cienka zupka. Zabrakło mi pogłębionego studium psychologicznego, to co zaoferował autor urąga inteligencji nawet średnio rozgarniętego czytelnika.

Inne pozycje tego autora:
Czarna niedziela (1975)
Czerwony Smok (1981)
Milczenie owiec (1988)
Hannibal (1999)

Ekranizacje:
"Czarna niedziela" (1977)
"Łowca" (1986)
"Milczenie owiec" (1991)
"Hannibal" (2001)
"Czerwony smok" (2002)
"Hannibal. Po drugiej stronie maski" (2007)
"Hannibal" (2013-2014) – serial telewizyjny NBC
INFO:
Autor: Thomas Harris
Tytuł: "Hannibal. Początek"
Wyd.: Albatros, Ożarów Mazowiecki 2014
Il.str.: 368
Cena: 32 zł

wtorek, 8 lipca 2014

Amerykański sen według Wrony

Osobiście nie znam żadnej osoby, która nie marzyłaby o spełnieniu swojego własnego "amerykańskiego snu". Rozumianego, co rzecz jasna, bardzo subiektywnie. Dla jednych jest to wyjazd do Stanów Zjednoczonych i realizowanie swoich pragnień w dziedzinie rozwoju zarówno osobistego, jak i zawodowego. Szeroko pojęty sukces pozwalający od rana do wieczora uśmiechać się idealnymi zębami każdemu się marzy, ale czy mamy odwagę wskoczyć na głęboką wodę i zabrać się do jego realizacji? Większość jednak stara się jak może swój "amerykański sen" urzeczywistnić tu, nad Wisłą. 
O kraju, w których na każdym kroku widać gwieździsty sztandar, gdzie ludzie rozbijają się wielkimi samochodami, kraju pełnym kontrastów, a wreszcie o swoim "american dream" postanowił napisać korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona.
Autora Wron w Ameryce przedstawiać nie trzeba, widzowie "Faktów" doskonale znają go z relacji zza oceanu. Dzięki książce korespondenta Wrony, którą przygotował podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, możemy poznać jego spostrzeżenia na temat kraju, obyczajów, ludzi, a także skonfrontować własne postrzeganie USA właśnie z poglądami autora ewidentnie Stanami zauroczonego. Wrona pisze o początkach pracy w Stanach, o licznych kłopotach, biurokratycznych absurdach dla rozsądnie myślącego człowieka nie do pojęcia. Dużo uwagi poświęca ludziom Stany zamieszkującym, każda strona mnoży kolejne ciekawostki. Jest o polityce, gospodarce, obyczajach, kulturze, kuchni - Wrona starał się "swoje Stany", które są przecież wielkie i nie do ogarnięcia opisać w jednej króciutkiej publikacji. Wyszło, czy nie wyszło?
Rzecz czyta się świetnie, jest to wielki atut tej publikacji. Wrony w Ameryce jednak dużo tracą na swojej powierzchowności, tematów jest wiele, a wszystkie zostały "polizane" - szkoda. Materiał świetny, autor potrafi czytelnika zainteresować, książka nie nudzi choć ogólnym zachwytem można się zmęczyć. Bardzo podoba mi się podejście Marcina Wrony do różnic między Polską a Stanami, często pisze, że coś jest po prostu inne. Nie ocenia na zasadzie gorsze/lepsze, stwierdza tylko fakt, że to co dla Amerykanów jest naturalne dla nas Europejczyków jest inne (chociażby system edukacji). Marcin Wrona nadal jest korespondentem "Faktów" w USA i życzę mu, aby tak jak najdłużej postało. Mam nadzieję, że Wrony wrócą w kolejnej publikacji napisanej mniej gorączkowo, a dobór materiału będzie lepszy, że będzie to coś "głębszego". 

INFO
Autor: Marcin Wrona
Tytuł: "Wrony w Ameryce"
Wyd.: Warszawa, The Facto 2012
Il.str.: 238
Cena: 34,50 zł

czwartek, 3 lipca 2014

Zbrodnia bez precendensu

Rewolucja bolszewicka, w założeniu mająca nieść równość i dobrobyt uciskanym przez carską władzę robotnikom i chłopom, nie przyniosła ze sobą nic poza potokiem krwi i bezmiarem terroru. Pośród wielu ofiar zbrodniczego systemu znaleźli się także jaśnie panujący władcy Imperium Rosyjskiego z carem Mikołajem II Romanowem na czele. Ta zbrodnia, która do dziś elektryzuje historyków i pasjonatów teorii spiskowych stała się pożywką dla licznych uzurpatorów, pieniaczy i sensatów. Naczelną zagadką związaną z zabójstwem carskiej rodziny jest pytanie czy komuś z uwięzionych w domu Ipatiewa błękitnokrwistych udało się ocaleć. Robert K. Massie przybliża czytelnikowi historię zabójstwa Romanowów oraz późniejszego odnalezienia i identyfikacji ich ciał - nie wszystkich ciał co stało się przyczynkiem do powstania legendy jakoby córka cara Anastazja ocalała. 
Książka Romanowowie: ostatni rozdział skupia się na przedstawieniu historii odnalezienia carskiej rodziny oraz próbie wyjaśnienia tajemnic związanych z ich ostatnimi dniami. Autor nie zamęcza czytelnika opowieściami o polityce caratu - najważniejsze jest w książce przekazanie czytelnikowi jak żmudnym i skomplikowanym procesem było nie tylko odnalezienie ciał, ale także ich identyfikacja. Przybliża relację między ludźmi poszukującymi prawdy, a także rywalizującymi między sobą zespołami naukowców mających ustalić czyje szczątki odnaleziono. Ważnym rozdziałem publikacji jest historia Anny Anderson podającej się za córkę cara Anastazję. Kobieta ta przez wiele lat zwodziła opinię publiczną, a także podzieliła krewnych zamordowanych Romanowów, którzy podzielili się na dwa obozy - jeden Annie Anderson wierzył, drugi robił wszystko, aby obnażyć kłamstwa pozorantki. Nikt nie był pewny czy postępuje dobrze. Sama historia Anastazji stała się pokarmem dla popkultury, która wyprodukowała na jej temat książki, filmy, a nawet kreskówki. 
Książka to zwięzła i treściwa, autor nie popada w manię gloryfikacji Romanowów, skupia się na faktach. Na trochę ponad 200 stronach, właściwe w telegraficznym skrócie przedstawił to co najważniejsze dla tej historii. W książce nie znajdziemy dramatycznych pytań, ani bezsensownego grania na emocjach czytelnika wielokropkami i niedopowiedzeniami - bardzo to cenię. Romanowowie: ostatni rozdział to także zapis ludzkiej małości i podłości. Począwszy od bezsensownego morderstwa poprzez spory podczas identyfikacji ciał aż do walki o urojoną spuściznę między dalekimi krewnymi Mikołaja II Romanowa. Przepychanki przebywających na emigracji we Francji czy Stanach Zjednoczonych potomków wielkich książąt i księżnych o to komu należy się tron w Rosji uznać można tylko za idiotyczne. Dzisiejsza Rosja ma tylko jednego władcę i nie jest nim nikt o arystokratycznych korzeniach:)

INFO
Autor: Robert K. Massie
Tytuł: "Romanowowie: ostatni rozdział"
Wyd.: Warszawa, Amber 2007
Il.str.: 232
Cena: ok 20zł

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Manifest ateisty

"Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota.(...) Atakowanie tak łatwego celu nie byłoby fair."
Richard Dawkins "Bóg urojony"

Człowiek to jedyna istota w znanym nam wszechświecie, która za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi środkami chce nadać sens swojemu istnieniu jako gatunku wywodzącego się wprost od wyższego bytu jakim ma być dla nas Bóg. Ten nieodgadniony, przedwieczny byt mieszkający gdzieś w niebiosach w pałacu utkanym z chmur ma rządzić naszym życiem, kierować naszymi poczynaniami, a dzięki jego boskim prawom na świecie ma panować ład i porządek - oczywiście tylko z założenia bo wiemy jak jest. Biolog ewolucyjny Richard Dawkins w swojej publikacji udowadnia, że boski pałac w niebie i sama idea osobowego, miłosiernego Boga usnuta została z nadziei, złudzeń oraz lęku przed końcem ziemskiej egzystencji. 
Bóg urojony to książka mająca wielu zwolenników, a sam autor obok Christophera Hitchensa stał się ikonom współczesnych ateistów niosących na sztandarach nie słowo boże, ale ideały zdroworozsądkowego humanizmu. Książka jest wykładem myśli Dawkinsa na temat idei Boga osobowego, którą to idee bezlitośnie miażdży podając przykłady wywodzące się zarówno z gruntu nauk biologicznych, filozoficznych, ale i z samych Świętych Ksiąg. Jako naukowiec podaje dowody mające zakwestionować nie tylko istnienie Boga, ale także pokazać, że religia w jakiejkolwiek formie nie jest człowiekowi do niczego potrzebna. Przykłady wprost ze Starego Testamentu wykorzystał Dawkins do uwodnienia, że religia wcale nie jest źródłem ludzkiej moralności jak wielu sądzi. Mało tego, naukowiec daje prztyczka w nos wszystkich domorosłym znawcom Biblii obnażając ich powierzchowną wiedzę opartą na zasłyszanych fragmentach, a nie na solidnych studiach nad Świętą Księgą. Znalazło się także miejsce, aby w przystępny sposób przekazać czytelnikowi, że wszelka nietolerancja rasowa, brak poszanowania dla odmiennych poglądów, uprzedmiotowienie kobiety, z którym do końca jeszcze nie wygrano swoje początki ma w Piśmie. Rozważania rottweilera Darwina, jak nazywany bywa Dawkins, mają na celu - przekonać wątpiących do porzucenia religii, a w wierzących wiarę tę zachwiać. Ten kto w Boga nie wierzy, kto ponad biblijne opowiastki ceni sobie udowodnione naukowo fakty tylko w swoich przekonaniach się umocni. 
Osoby głęboko wierzące pewnie nawet do Boga urojonego się nie zbliżą, a nawet jeśli sięgną po książkę i przeczytają od deski do deski nie dadzą się przekonać - taki już ich urok. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno wojujący ateiści jak i pobożni katolicy powinni zapoznać się z książką. Pierwsi, by ugruntować swoje przekonania, drudzy, by przemyśleć jak swoją wiarę bronić lecz nie machnięciem ręki, wygrażaniem adwersarzom o mękach w ogniu piekielnym, ale rzetelnymi argumentami.

INFO
Autor: Richard Dawkins
Tytuł: "Bóg urojony"
Wyd.: Stare Groszki, CIS 2013
Il.str.: 520
Cena: 49,90 zł

sobota, 21 czerwca 2014

Nieustępliwa przeszłość

Jest 22 listopada 1963 roku. Prezydencki samolot Air Force One gładko ląduje na lotnisku Love Field w Dallas. John Fitzgerald Kennedy 35. prezydent Stanów Zjednoczonych wraz z małżonką Jacqueline opuszczają samolot, Jackie otrzymuje bukiet czerwonych róż. Kolumna limuzyn rusza w stronę centrum miasta, tłumy ciepło witają Parę Prezydencką. Około 12:30, kiedy prezydencki korowód zbliża się do Teksańskiej Składnicy Podręczników, padają strzały...
Cała historia świata obfituje w przełomowe punkty, które na zawsze zmieniły obraz otaczającej nas rzeczywistości. Zamachy na możnych tego świata, a w szczególności prezydentów, królów oraz różnej maści działaczy wcale nie są rzadkością. Zdarzenia te często są brzemienne w skutkach. Po zastrzeleniu Martina Luthera Kinga w Stanach wybuchły społeczne zamieszki, zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga stało się pretekstem do rozpoczęcia pierwszej wojny światowej.  Nie tylko historycy, ale i zwykli obywatele zastanawiają się jak potoczyłby się wydarzenia gdyby do zamachów nie doszło. Stephen King postanowił zmierzyć się z tematem zamachu na JFK w swojej powieści Dallas '63.
Nauczyciel angielskiego Jake Epping za sprawą ulubionego właściciela knajpy z hamburgerami Ala Templetona przenosi się do 1958 roku, wszystko co zrobi ma wpływ na czasy, z których przybył. Działania bohatera podporządkowane są przede wszystkim misji ocalenia JFK co w założeniu ma naprawić wszelkie zło. Przeszłość jest nieustępliwa i rzuca Georgeowi Ambersonowi (z taką tożsamością trafia do przeszłości bohater) wiele kłód pod nogi. Na samym początku spotyka Człowieka z Żółtą Kartką, nędznego pijaka, którego sens i znaczenie czytelnik poznaje na końcu opowieści. W najśmielszych wizjach Amberson nie przewiduje tego co go spotka, a jest tego wiele. Przede wszystkim musi przeżyć te bez mała pięć lat od pojawienia się w przeszłości do chwili wizyty pary prezydenckiej w Dallas. Wielką pomocą są dla niego notatki sporządzone przez Templetona dotyczące zamachowca czyli Lee Harveya Oswalda i jego rodziny. 
Tak obszerna powieść (choć u Kinga to drobnostka) musi zawierać wiele zwrotów akcji i wątków komponujących się w spójną całość i muszę przyznać, że po raz kolejny się udało. Nie dostrzegłem wątków wrzuconych do utworu tylko po to by zapchać miejsce, wszystko jest świetną mozaiką emocji, zdarzeń, a także smaków i barw. Nie jest to powieść z dreszczykiem z jakich King słynie. Na ponad 800 stronach mistrz opowieści grozy snuje subtelną opowieść o chęci zmiany wyrządzonego zła, o miłości i trosce o drugiego człowieka. Dallas '63 to przede wszystkim obraz amerykańskiego społeczeństwa na przełomie lat '50 i '60.

INFO
Autor: Stephen King
Tytuł: "Dallas '63"
Wyd.: Prószyński i S-ka, Warszawa 2011
Il.str.: 856
Cena: 49 zł

niedziela, 8 czerwca 2014

Okiem dyplomaty

Każdy wytrawny historyk wie, i docenią tę wiedzę, że listy  i pamiętniki możnych tego świata, członków ich rodzin, towarzyszy i wrogów oraz zwykłych postronnych osób żyjących w epoce będącej przedmiotem jego badań są jednym z najcenniejszych źródeł po jakie można sięgnąć. Są obarczone subiektywizmem, w ich przypadku jest to jednak zaleta pozwalająca dostrzec drobne niuanse postrzegania tych samych wydarzeń przez różne osoby. Właśnie na wycinkach z listów i pamiętników amerykańskiego ambasadora w Berlinie Williama Dodd'a, jego córki Marthy, a także ludzi z bliskiego i dalszego otoczenia oparł swoją książkę Erik Larson tworząc tym samym dzieło niezwykłe. 
Zwieńczeniem życia profesora historii Williama Dodd'a jest objęcie placówki dyplomatycznej w Berlinie w roku 1933. Dodd wcześniej studiował w Lipsku co pozwoliło mu poznać naród niemiecki i zakochać się w tym kraju, który podczas swojej dyplomatycznej misji zastał całkowicie odmieniony przez nazistowskie rządy. Z relacji samego ambasadora zmagającego się zarówno z opozycją w samej ambasadzie jak i departamencie stanu USA w Waszyngtonie, wyłania się obraz niesamowitego przepychu życia towarzyskiego nazistowskich elit, intryg i spisków oraz narastającego terroru. Sam Dodd nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś taki jak Hitler czy Goring może utrzymać się długo u władzy. Jego ocena sytuacji panującej w Niemczech jest dużo łagodniejsza niż ta opisywana przez konsula generalnego George'a S. Messershmit'a. Wielce istotne dla całości książki mają wspomnienia córki ambasadora Marthy, która początkowo oczarowana nazistowską rewolucją odmieniającą Niemcy rzuca się w wir życia towarzyskiego, aby krok po kroku przekonać się co do natury partyjnych dygnitarzy i samego zbrodniczego ustroju. Jej liczne romanse, także z członami nazistowskiej partii, są powodem do zmartwień dla samego Dodd'a jak i innych amerykańskich oficjeli. 
W ogrodzie bestii w bardzo plastyczny sposób obrazuje życie tętniącego spiskami Berlina lat 1933-1937. Blichtr oficjalnych spotkań brutalnie zderza się z potwornościami jakie gotuje Żydom Hitler. Osoby z bliskiego otoczenia dyktatora także nie są do końca bezpieczne o czym przekonał się dowódca oddziałów szturmowych SA Ernst Rohm. Powolne przejmowanie pełni władzy przez Adolfa Hitlera i jego popleczników, jego zwodzenie frazesami o pokoju i dobrobycie w połączeniu z chęcią odzyskania pieniędzy pożyczonych niegdyś przez amerykańskich obywateli usypia waszyngtońską administrację. Sygnały wysyłane najpierw przez konsula generalnego, a później także i przez ambasadora nie znajdują spodziewanego oddźwięku właśnie z powodu niespłaconej przez Niemcy pożyczki. Po raz kolejny okazuje się, że pieniądze maja ogromny niszczycielski wpływ na politykę i rządzące nią szczytne ideały. Okazuje się także, że polityka ustępstw i przymykania oczu, dawanie cichego przyzwolenia na łamanie praw międzynarodowych w dłuższej perspektywie zawsze kończy się tragicznie.

INFO
Autor: Erik Larson
Tytuł: "W ogrodzie bestii. Miłość, terror i amerykańska rodzina w Berlinie czasów Hitlera"
Wyd.: Katowice, Sonia Draga 2013
Il.str.: 548
Cena: 44,10 zł

sobota, 31 maja 2014

Świńskie rządy

To jak wielki wpływ na treść książki i zawarty w niej przekaz mają czasy, w których żyje autor wprawiony czytelnik, taki, który nie jedną publikację w ręku już miał, widzi na pierwszy rzut oka. Pisanie społecznie i politycznie zaangażowane jest bardzo popularne niesie jednak ze sobą pewne niebezpieczeństwo, że tekst taki długo nie przebije się na rynek blokowany przez różne grupy nacisku. Podobne było z pozoru niewinnym tekstem George'a Orwella o dziś wszystko mówiącym tytule Folwark zwierzęcy.
Satyra Orwella obnażająca absurdy i bezwzględność ustroju totalitarnego, wzorowana na Związku Radzieckim przez lata zakazana była w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a także w Stanach Zjednoczonych. Dziś z różnych powodów na czarnej liście ksiąg zakazanych znajduje się w Kenii czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 
Orwell przedstawił w Folwarku... walkę zwierząt przeciwko uciskowi ze strony ludzi utożsamionych w postaci gospodarza Jonesa. Początkowo rewolta przebiega sprawnie, zwierzęta kierują się szczytnymi ideami równości i solidarności oddając się pod opiekę najmądrzejszych w gospodarstwie świń - zresztą to za sprawą najstarszego knura Majora w mieszkańcach folwarku rodzi się myśl o obaleniu ludzkiego pana. Wkrótce wszystko się zmienia. Za sprawą politycznych ambicji dwóch knurów Napoleona i Snowballa oraz chęci postawienia świń w uprzywilejowanej pozycji wyznawanej przez obu przywódców rewolucja powoli traci na smaku. Polaryzacja postaw obu "mężów stanu" jest bardzo wyraźna co doprowadza do otwartego konfliktu zakończonego wygnaniem Snowballa i objęciem rządów przez Napoleona. Z każdym dniem coraz bardziej wypaczane są szczytne ideały rewolucji, zwierzętom zaczyna żyć się coraz gorzej choć propaganda Napoleona wspomagana rozwiązaniami siłowymi i sianiem lęku przed powrotem pana Jonesa zupełnie zwierzęta zniewala. 
Folwark zwierzęcy dzięki swojemu przesłaniu i formie wywołał niemały ferment. Do dziś jest świetnym obrazem bolszewickiej rewolucji oraz wszystkich mechanizmów rządzących państwami totalitarnymi. Wypaczanie szczytnych idei, pozorna równość, zakłamanie historycznych faktów i przeinaczanie ich na swoją korzyść, terror, propaganda i śmierć - to wszystko przypadło w udziale ludziom chcącym budować nowy, lepszy świat.

INFO
Autor: George Orwell
Tytuł: "Folwark zwierzęcy"
Wyd.: MUZA, Warszawa 2013
Il.str.: 176
Cena: 29,90 zł

wtorek, 27 maja 2014

Pogoń za nazistą

II wojna światowa, ze swoimi wszystkimi okrucieństwami, dramatycznymi bitwami oraz plejadą zarówno pozytywnych jak i negatywnych bohaterów, dostarczyła paliwa nie tylko na wiele naukowych rozpraw, ale i zwyczajnych powieści sensacyjnych. Rzeczywistość tamtych lat, a także ich konsekwencje, które do dziś mają na nas wpływ często wykraczają poza to co mógłby wymyślić autor powieści. Wielu z prominentnych działaczy nazistowskiej partii Niemiec nie odpowiedziało za popieranie zbrodniczego reżimu Hitlera oraz branie udziału w zbrodniach przez niego przygotowanych. Wytropić Eichmanna... to opowieść o jednym z rozdziałów pogoni za zbrodniarzem, o walce na rzecz sprawiedliwości i zadośćuczynienia wyrządzonym krzywdom. 
Nazwisko Adolfa Eichmann wymieniane jest jednym tchem obok innych osób odpowiedzialnych za ludobójstwo takich jak doktor Mengele, Heinrich Himmler czy Rudolf Hoess. Neal Bascomb, w bardzo przejrzysty i wciągający sposób, przedstawia krucjatę żydowskich bojowników, agentów Mosadu zmierzającą do ujęcia tego nazistowskiego działacza. Przedstawia fakty z życia Eichmanna, jego drogę w górę drabiny nazistowskiego systemu zagłady. Ukoronowaniem kariery Eichmanna była rola koordynatora i wykonawcy planu Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej. Zniszczenie narodu żydowskiego w Europie stało się celem życia Eichmanna. Wykonywał swoje zadanie gorliwie i z prawdziwym przekonaniem aż do samego końca zwieńczonego pobytem w obozach dla jeńców wojennych i ucieczką do Argentyny umożliwioną m.in przez biskupa Aloisa Hudala. Późniejsze lata spędzone w Argentynie upływały Eichmannowi na wykonywaniu nędznych prac tak dalekich od blichtru dawnego życia. Ciągle towarzyszył mu lęk, że działacze tacy jak chociażby Szymon Wiesenthal w końcu go wytropią. O tym jak do ujęcia nazisty doszło pisał nie będę bo jest to najważniejsza cześć książki obfitująca w wątki sensacyjne, pełna zwrotów akcji. Muszę nadmienić, że Eichmanna nie spotkała by sprawiedliwość przed Izraelskim sądem gdyby nie determinacja takich osób jak wspominany Wiesenthal czy szef Mosadu Isser Harel.
Dziś coraz częściej pojawiają się głosy, że Hitler nie wiedział o zagładzie Żydów, że Holocaustu w ogóle nie było, a liczba ofiar jest zawyżona - książki takie jak ta dzięki swojej przystępnej formie uświadamiają, że ludzie mieniący się rasą panów w gruncie rzeczy byli prymitywnymi brutalami. Ta pasjonująca opowieść o dzielnych ludziach chcących wymierzyć sprawiedliwość jest zarazem przestrogą dla wszystkich tych, którzy uważają, ze ludzkie życie jest nic nie warte, że można je uprzedmiotowić i sprowadzić do kiepsko brzmiących propagandowych haseł.

INFO
Autor: Neal Bascomb
Tytuł: "Wytropić Eichmanna. Pościg za największym zbrodniarzem w historii"
Wyd.: Znak, Kraków 2009
Il.str.: 400
Cena: 44,90 zł

niedziela, 11 maja 2014

Józefa K. niezwykłe przypadki

Niektóre tytuły klasyki literatury światowej przez lata obrosły wieloma legendami nie tylko stając się wdzięcznym obiektem coraz to nowych naukowych rozpraw literaturoznawców, ale i samych czytelników, którzy równie chętnie o tych dziełach rozmawiają co stawiają je na piedestale. Podobnie jest z Procesem Franza Kafki. Sam spotkałem się z tym, że osoby zainteresowane na sam dźwięk tytułu czy nazwiska twórcy dzieła dostają wypieków na twarzy, stając się żywym przykładem tego, jaki wpływ na człowieka ma literatura. 
Nie widzę specjalnie sensu w opisywaniu fabuły utworu bo właściwie wszyscy wiedzą o czym Proces Kafki jest. Nie będę tego robił także dlatego, że książka niespecjalnie mi się podobała nadmienię tylko o tym co ja w tym utworze zobaczyłem. Ta fantasmagoryczna, groteskowa wizja wyobcowania człowieka wobec systemu i społeczeństwa, w którym z góry skazany jest na niepowodzenie i ostateczną zagładę - bo tego sprawdza się idea Procesu - może być zarówno metaforą czasów, w których żył Kafka jak i nam współczesnych. Powiało pesymizmem? Może, ale coś w tym jest. 
Wyżej wspomniałem, że Proces nie specjalnie przypadł mi do gustu. Może rzeczywistość przerosła oczekiwania, ale wiem jedno - ciężko było mi strawić bohatera Kafki, który w moim odczuciu był wyjątkowo mało sympatyczną i arogancką postacią. Sam klimat utworu sprawia, że nie jest to najlepsza lektura, by się przy niej zrelaksować i odprężyć. Nie mam nic przeciwko absurdowi i grotesce, a nawet powiem więcej - lubię je, ale w wydaniu Kafki do mnie nie trafiły. 
Na koniec dwa słowa o samym autorze. Nie, nie będę streszczał jego życiorysu nadmienię tylko, że Andy Warhol namalował jego portret w cyklu zatytułowanym "Dziesięć portretów Żydów XX wieku". Miałem okazję widzieć ten obraz w ramach wystawy "Andy Warhol. Konteksty", która gościła w krakowskim  Międzynarodowym Centrum Kultury od 11 grudnia 2012 do 10 lutego 2013. "Na żywo" obraz zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dzieło powstało w 1980 roku, a prezentuje się o tak:



INFO
Autor: Franz Kafka
Tytuł: "Proces"
Wyd.: Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy 1974
Il.str.: 230
Cena: ???

wtorek, 29 kwietnia 2014

Koniec trylogii Dartha Bane'a

Odległa Galaktyka rok rocznie rozrasta się o nowe publikacje książkowe oraz komiksowe. Będzie rozrastała się nadal. Niebawem ujrzymy nie tylko nowe filmy, ale także gry komputerowe, książki i komiksy. Dzięki takiemu podejściu do tematu możemy zgłębiać perypetie bohaterów na różnych płaszczyznach. Od kilku dni wszystko to co powstało tworząc Expanded Universe można uznać za historię alternatywną. Dziś napiszę o trzeciej odsłonie historii Dartha Bane'a, która w zasadzie nie jest już uznawana za kanoniczną, ale o tym na końcu notki.
Drew Karpyshyn w Dynastii zła kontynuuje swoją wizję początku Zakonu Sithów pod rządami Dartha Bane'a prowadzonego wedle Zasady Dwóch. Mroczny Lord nieustannie poszukuje magicznych artefaktów, które mógłby pomóc mu osiągnąć nieograniczoną potęgę oraz wieczne życie. Bane czeka na chwilę, w której jego uczennica Zannah wypowie mu posłuszeństwo, obali go sama zostając Mroczą Lady Sithów. Ma jednak wątpliwości co do postawy Zannah, obawia się, że to nad czym pracował od tylu lat może zostać zniszczone przez jej niewłaściwe podejście do spraw najważniejszych. Sama Zannah rozpoczyna poszukiwania własnego ucznia szykując się tym samym do ostatecznego starcia z własnym mistrzem. Na horyzoncie pojawiają się inne władające Mocą istoty mogące zniszczyć Sithów i zniweczyć zarówno plany Bane'a jak i Zannah.
Ledwo skończyłem czytać ostatnią odsłonę trylogii Dartha Bane'a, a dowiedziałem się, że to wszystko co tworzone było od ponad trzydziestu lat, to co składało się na Expanded Universe (w tym wspominana trylogia Mrocznego Lorda Sithów) idzie do kosza, zostaje wrzucone do jednego worka pod nazwą "Legends" robiąc miejsce nowym wydarzeniom i bohaterom tworzonym już przez popleczników Myszki Miki. Śmierć starego Expanded Universe jest zarazem początkiem nowego spojrzenia na świat "Star Wars". Tworzenie nowego kanonu rozpoczęło się już w chwili powstania serialu "The Clone Wars", a ważną cezurą dla świata publikacji książkowych będzie wrzesień 2014 roku, na który zaplanowano nowe książki będące już w zgodzie z jedynie słuszną wizją Odległej Galaktyki.

INFO
Autor: Drew Karpyshyn
Tytuł: "Darth Bane. Dynastia zła"
Wyd.: Amber, Warszawa 2012
Il.str.: 252
Cena: 13,99 zł

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rzut oka na kulturę japonii

Są takie rejony świata, które bez względu na panujące mody nieustannie rozpalają ludzką wyobraźnię stając się punktem świeckich pielgrzymek, obiektem marzeń i westchnień. Jednym z takich miejsc jest Japonia przez wielu romantycznie nazywana Krajem Kwitnącej Wiśni. Fascynują nas piękne i tajemnicze gejsze, charakterystyczna architektura, etos samurajski, ale czy staramy się wejrzeć głębiej pod to co skrywają kolorowe fałdy kimona japońskiej kultury tak doskonale łączącej nowoczesność z tradycją?
Kultura japońska, autorstwa Paula Varleya, stanowi telegraficzny skrót historii ewolucji myśli japońskiej na gruncie sztuk plastycznych, literatury, architektury, teatru, a także kinematografii. Autor osadza wszystkie ważne wątki w kontekście historycznym, a w swoich rozważaniach nie pomija kwestii tradycyjnej duchowości tak ważnej dla Japończyków. Zostały także omówione zarówno wczesne wpływy kultury chińskiej jak i te późniejsze związane z przybyciem do Japonii Portugalczyków i Holendrów. 
Varley pisząc o duchowości Japończyków starał się wyjaśnić także kwestię łączenia przez nich tradycji z nowoczesnością co jest nierozerwalnie związane właśnie z ich wierzeniami, a w prostej linii wywodzi się z pierwotnego kultu kami reprezentowanego przez sintoizm.
Książka zawiera bardzo wiele informacji, jak już wspomniałem w telegraficznym skrócie, stanowiąc dobry początek dla miłośników Japonii chcących zacząć poznawanie jej kultury na poważnie. "Znawcy" i pasjonaci pewnie będą niepocieszeni bo najpopularniejszym i najbardziej medialnym kwestiom nie poświęcono zbyt wiele miejsca (dla przykładu o gejszach znalazłem jeden mały akapit). Mam jeden poważny zarzut do wydania, którym jest rezygnacja z kolorowych ilustracji i umieszczenie tylko i wyłącznie czaro białych fotografii. W znakomitej większości są kiepskiej jakości, zwyczajnie nieczytelne przez co tracą w ogóle sens. Niby mamy przykład architektury albo ważnego obrazu, ale co z tego skoro nie można się temu dokładnie przyjrzeć? 

INFO
Autor: Paul Varley
Tytuł: "Kultura japońska"
Wyd.: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2006
Il.str.: 375
Cena: 39,90 zł

Niebezpieczne sny

Jedną z funkcji literatury, także tej młodzieżowej (a może przede wszystkim?), jest przekazywanie treści, które w jakiś sposób wpłyną na nas...